środa, 27 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościTypologia trudnych klientów w branży PR

Typologia trudnych klientów w branży PR

O klientach branża PR-owa bardzo dyplomatycznie milczy. Po kim, jak nie po PR-owcach właśnie, należałoby oczekiwać gryzienia się w język, owijania w bawełnę, puszczania płazem przewin.

Przychodzi jednak taki moment, że agencja PR ma ochotę opracować antyporadnik – oczywiście abstrahując od faktycznych doświadczeń własnych – jak pracować z agencją, by jej prace były jak najrzadziej sabotowane.

Jak rozpoznać kłopoty, czyli typologia trudnych dla agencji PR klientów:

1. Ze słabym modelem biznesowym, ze słabą strategią MARKETINGOWĄ, któremu nawet najlepsza strategia KOMUNIKACJI nie pomoże; często uważa wręcz, że sama komunikacja za pośrednictwem agencji PR pomoże im sprzedawać. Najlepiej po rozpoznaniu, w ogóle nie wchodzić we współpracę.

2. Klient, który nie wie czego chce, nie wie, czego można oczekiwać po współpracy, bez doświadczenia w PR czy w mediach, zwyczajnie bez pojęcia. Można wejść we współpracę, ale lekko nie będzie.

3. Klient niecierpliwy, ponaglający, kontrolujący, dzwoniący co godzinę by zapytać „I co powiedział/XY zainteresował się tematem/Zrobi to? Co teraz dla mnie robicie?/Kiedy dostanę Z?” etc., etc. Tylko dla agencji o silnych nerwach.

4. Klientem trudnym jest też odwrotność poprzedniego – niewspółpracujący, nieodbierający telefonów, nieodpowiadający na maile, nieudzielający potrzebnych do pracy agencji informacji w myśl – „po to Wam płacę, żebyście sobie jakoś radzili bez żadnych danych ode mnie, no nie?”. Dla agencji jest wygodny, ale zawsze tylko do czasu.

5. Wiecznie niezadowolony, nienasycony, demotywujący; nigdy nie dziękuje, nie gratuluje, wiecznie żąda, kwęka. Oceny nie opiera na chłodnej analizie wyników, ale na przypadkowych impresjach/przypadkowej uwadze zasłyszanej na konferencji/opinii niedoinformowanego współpracownika etc., etc. Po pierwszym miesiącu warto mu złożyć wypowiedzenie.

6. Klient zmora – niepłacący na czas. Tylko i aż. Bywa, że jednocześnie bez pieniędzy. Najgorszy w połączeniu z kategorią nienasyconego, bo gotów użyć argumentu – „tym razem nie zapłacę, bo jestem niezadowolony. Nie byliśmy ostatnio w telewizji!”. Nie widzi żadnej sprzeczności w tym, że sam żąda, a nie płaci. Po szybkim, burzliwym rozstaniu, warto okres współpracy hucznie odreagować, by zachować zdrowie psychiczne.

7. Budujący przede wszystkim własną pozycję, z dużym, wręcz przerośniętym ego, które przesłania interesy marki, dla której pracuje. Koszmar, bo jednocześnie nieracjonalny, oczekujący prywatnych głasków, a nie dobrze wykonanego zadania. Można go rozpoznać po liczbie przesłanych zdjęć własnych albo po skomplikowanej i złożonej nazwie stanowiska w języku angielskim. Podobnie jak klient niezainteresowany (typ 4.) – dobry tylko do czasu i warunkowo. Na początku zawsze przyjemny. Ciężko wyczuć, czy warto. Zwykle jednak nie warto, bo nie gra czysto…

8. Klient zapośredniczony – czyli z zależnym od decyzji prezesa/inwestora etc. koordynatorem pracy agencji. „Sojusznik” agencji, ale niedecyzyjny i bez siły przebicia, bez dobrej pozycji we własnej firmie. Częsty w firmach, które nie wiedzą, po co im ten cały PR. Marnuje potencjał agencji, a będąc wyznaczonym przez firmę koordynatorem współpracy z agencją jest jednocześnie skuteczną zaporą, by się przebić wyżej, do osób decyzyjnych, bo jednocześnie byłoby to objawem braku lojalności agencji wobec „sojusznika”, więc agencja chcąc być wobec niego fair działa jak między młotem a kowadłem, frustrując się jego nieporadnością. Po rozpoznaniu – warto wolno wygaszać współpracę.

Magdalena Górak, dyrektor zarządzająca agencji Profeina

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj