Przez wiele lat SEO było uznawane za bardzo techniczną gałąź marketingu internetowego. Popularne metody pozycjonowania polegały m.in. na generowaniu dużej ilości stron, zapełnianych często automatycznie tworzonymi treściami. Aby być skutecznym i móc skalować wykonywaną pracę, trzeba było znać się przynajmniej na podstawach programowania. Stąd też najczęściej pozycjonerami zostawali programiści czy webdeveloperzy. W ostatnich latach ta tendencja zaczyna się jednak zmieniać.
Dzisiejsze SEO często wymaga bardziej umiejętności nawiązywania relacji, niż programowania. Jakkolwiek cały czas kwestie techniczne są w pozycjonowaniu stron ważne, pojawia się coraz więcej zadań wymagających raczej humanistycznych umysłów. Z uwagi na to, że kluczowe znaczenie w SEO ma mityczny „kontent”, twórcy dobrych treści są coraz bardziej doceniani.
Aby myśleć o dobrym SEO trzeba posiadać umiejętność optymalizacji witryny pod kątem wyszukiwarki. Do tego nie tylko potrzeba znajomości zasad kodowania stron internetowych ale i wytycznych wyszukiwarki. Kolejnym jednak, zyskującym bardzo na znaczeniu, elementem układanki jest umiejętność przygotowania odpowiedniej treści.
Google od dawna stoi na stanowisku, że dobre SEO polega na przygotowaniu strony tak, aby była jak najbardziej przyjazna dla użytkownika, aby zawierała jak najpełniejsze i unikalne informacje na dany temat. Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie ta wizja, jakkolwiek nadal będąca w sferze utopii, zbliża się do rzeczywistości. Dzięki rozwojowi swojego algorytmu wyszukiwarka coraz lepiej potrafi “rozumieć” strony internetowe. Stara się je “widzieć” tak, jak widzi je użytkownik.
Kilka lat temu w pozycjonowaniu rządziła jedna główna zasada – im więcej linków (prowadzących do strony), tym lepiej. Przez wiele lat Google podejmowało próby walki z tym sposobem pozycjonowania, nie zawsze z dobrym skutkiem. Odkąd jednak w algorytmie uwzględniono aktualizację zwaną Pingwin, sytuacja uległa znaczącej zmianie. Dziś już duża liczba linków prowadzących do strony nie tylko może nie pomóc jej znaleźć się na wysokich pozycjach, ale wręcz może okazać się szkodliwa. W swojej pracy na co dzień spotykam się z właścicielami witryn ukaranych przez wyszukiwarkę znaczącym obniżeniem pozycji. Dziś takie ryzyko jest tym większe, im bardziej agresywne metody pozycjonowania są stosowane.
Wszystkie te zmiany powodują, że w branży SEO coraz częściej zatrudnienie znajdują osoby o wykształceniu humanistycznym. Potrzeba generowania wysokiej jakości treści powoduje wzrost zapotrzebowania na pracowników posiadających lekkie pióro i umiejętność klarownego pisania na dany temat. Wyświechtane powiedzenie “Content is the king” nabiera nowego blasku.
Z uwagi na to, że jeden link z wartościowej domeny może być o wiele bardziej przydatny niż 1000 linków niskiej jakości, na znaczeniu zyskuje content marketing. Umiejętność nawiązania relacji z blogerami, dziennikarzami czy wydawcami, które zaowocują powstaniem publikacji z odnośnikiem do pozycjonowanej strony, jest obecnie bardzo wysoko ceniona.
Ma również SEO coraz więcej wspólnego z public relations. Często drobne modyfikacje procedur stosowanych od dawna w działaniach PR potrafią w znaczący sposób przełożyć się na widoczność witryny marki w wyszukiwarce. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że brak uwzględnienia strategii SEO w prowadzonych działaniach PR jest marnotrawstwem potencjału. Dobry specjalista PR powinien znać przynajmniej podstawy rządzące SEO aby nie marnować okazji na wzmocnienie pozycji firmowej strony w wyszukiwarce. Kontaktując się z dziennikarzami, wydawcami czy blogerami natrafia na takie szanse właściwie co dzień, być może nie zdając sobie z tego nawet sprawy.
Jarosław Miszczak