Jeśli osoba poszukująca pracy wpisze w Google’a nazwę potencjalnego pracodawcy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że algorytm podpowie mu też hasło „opinie”. Jak przekonują eksperci z Grupy On Board Think Kong, to właśnie z wyszukiwarki amerykańskiego giganta czerpiemy wiadomości o działaniach firm, do których aplikujemy. Dzięki Google’owi dowiadujemy się jednak nie tylko o pozytywach, lecz także – negatywach.
Ponad 80 proc. respondentów w badaniu przeprowadzonym dla Grupy On Board Think Kong przyznaje, że aktywnie poszukuje w sieci informacji o swoim przyszłym pracodawcy. To cecha charakterystyczna dla wszystkich grup wiekowych, ale szczególnie wyraźna jest w przypadku ludzi poniżej 24. roku życia. Generacja Z, Digital Natives – niezależnie od tego, jak są nazywani, to oni najczęściej zaczynają przeszukiwanie internetu od włączenia Google’a.
Czytaj więcej:
Najaktywniejsi pracodawcy w branży PR ponownie pokazują siatkę wynagrodzeń
Jak przekonuje Norbert Kilen, dyrektor strategii w Think Kongu, amerykańska wyszukiwarka jest dla pracodawców i szansą, i zagrożeniem. „Cala aktywność firmy, a także jej wpadki, problemy czy krytyka, są widoczne dla potencjalnych pracowników. Wyniki prowadzą do forów, często bardzo krytycznych treści, których lektura może zniechęcić do wysyłania CV. Niestety nie da się reputacji w Google’u poprawić w miesiąc czy dwa” – komentuje Kilen.
Dyrektor strategii w Think Kongu przyznaje, że właśnie dlatego ważna jest długofalowa strategia wizerunkowa firmy – własny employer branding. Komunikowanie jej pozytywnych działań nie może kończyć się wraz z rekrutacją. Tutaj jednak też tkwi haczyk – młode pokolenie jest w dużej mierze znieczulone na zwykłą reklamę. Do tzw. Digital Natives można jednak dotrzeć, pokazując kulturę organizacyjną firmy czy działania związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu.
Czytaj więcej:
11 wskazówek: jak się przygotować i od czego zacząć działania employerbrandingowe w organizacji
Izabela Sałamacha, CSR Practice Leader w Grupie On Board Think Kong: „Nie powinno nikogo zdziwić, jeśli aplikujący wezmą pod uwagę to, w jakie akcje społeczne czy dobroczynne angażuje się firma i na tej podstawie wyślą CV”. Ekspertka zauważa jednak, że dzisiaj nie wystarczy już ładna CSR-owa wizytówka na stronie korporacyjnej – trzeba pokazać prawdziwe działania.
Warto komunikować CSR, ale tylko wtedy, gdy jest oparty na szczerych intencjach – dodaje Sałamacha. Współpracowniczka Norberta Kilena twierdzi, że każdy przejaw obliczonego na zysk fałszu młode pokolenie zweryfikuje bardzo szybko. Kandydaci zwrócą uwagę nie tylko na aktualność stron internetowych potencjalnych pracodawców, lecz także ich mediów społecznościowych. Potrafią ocenić, na ile wartościowe są materiały przygotowane przez firmę. Nie widzą też większych przeszkód, by porozmawiać w social mediach z osobą już zatrudnioną.
„Dla kandydatów, wiarygodność i siła marki pracodawcy stanowią istotne kryteria decydujące o przyjęciu lub odrzuceniu oferty pracy. Zatem, nie tylko warto podejmować działania w celu wzmacniania pozytywnego wizerunku. Warto też robić to dobrze” – twierdzą eksperci z Think Konga. (mp)
O badaniu:
Badanie zostało przeprowadzone w dniach 29-31 stycznia 2018 roku przez SW Research na zlecenie Grupy On Board Think Kong metodą OmniWatch na reprezentatywnej próbie 802 użytkowników internetu w Polsce.