Obserwując pierwszą fazę kampanii wyborczej pomiędzy PO i PiS lub też PiS-u z PO, można stwierdzić, że na razie wygrywa partia braci Kaczyńskich. Szczególnie mnie to nie dziwi, zważywszy, że już od dłuższego czasu Platforma prowadzi „wojnę obronną”, tańczy jak jej zagrają – odpowiadając, co najwyżej na ataki na różnych frontach i nie przechodząc do kontrataku.
Ciekawą taktyką okazało się w ostatnich dniach „zdyskredytowanie” Donalda Tuska przez Jarosława Kaczyńskiego, dzięki przyjęciu „niespodziewanego” zaproszenia do debaty telewizyjnej złożonej liderowi PiS przez Aleksandra Kwaśniewskiego. „Kto mieczem wojuje od miecza ginie” – można przypomnieć sztabowcom PO „aferę Jarucką” sprzed dwóch lat, kiedy to udało im się wyeliminować ówczesny numer drugi w rankingach kandydatów na Prezydenta – Włodzimierza Cimoszewicza.
To dowodzi, że politycy PO nadal nie wyciągnęli wniosków ze swojej porażki sprzed dwóch lat. Obserwując konsekwentną realizację strategii „mediatora” PSL-u można powiedzieć, że to ta partia najszybciej zrozumiała, że „gdzie dwóch (a w zasadzie wszyscy) się bije…”.
Na najważniejszym froncie tego pierwszego okresu tej kampanii, który można określić jako „transferowy”, w starciu PiS – PO nie można, moim zdaniem, wskazać zwycięzców. Zabrakło „przejęcia” wielkich nazwisk – „bomby”, która mogłaby wskazać wygranych. Zysk dla PiS-u z „wyeliminowania” z życia politycznego Jana Rokity za pośrednictwem decyzji Nelly Rokity jest podobny, jak zysk z „częściowego” poparcia Platformy przez Kazimierza Marcinkiewicza. Reszta nazwisk to raczej politycy drugiego szeregu (może nie „stare”, ale „trochę odgrzane” kotlety), więc zyski i straty z ich transferów są i będą raczej umiarkowane.
Na froncie „spotów i billboardów” raczej „remis” ze wskazaniem na PiS. „Remis” nie bez przyczyny, bowiem ten serial, który powstaje w „popisowej” koprodukcji pod wspólnym tytułem „Mordo ty moja” z pewnością nie przysparza obu ugrupowaniom nowych wyborców, bo adresowany jest raczej do zwolenników tych partii, a nie najważniejszej dla nich grupy – wyborców niezdecydowanych.
Wskazanie w tym starciu na PiS wynika z faktu, że to sztabowcy tej partii są „producentami” tego serialu i to oni właśnie mają największy wpływ zarówno na jego scenariusz, jak i obsadę aktorską.
Wydaje się, że druga faza kampanii, która rozpocznie się po decyzji PKW o przyznaniu numerów list (przede wszystkim dla LiD) będzie stała pod znakiem debat telewizyjnych, w których pojawią się liderzy ugrupowań w najróżniejszych konfiguracjach. Jednak najważniejszy będzie wynik starcia Kaczyński-Kwaśniewski. Wynik ten zadecyduje: kto, z kim i gdzie będzie „debatował”.