Jest wiele prawdy w stwierdzeniu, że „Historia uczy, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła” – dowodem niech będzie kolejny „konflikt” z mediami, który zafundowało sobie Prawo i Sprawiedliwość.
Już ponad pięć lat temu [1] na stronach PRoto.pl przypominałem znany bon mot Henry’ego Kissingera: Polityk, który idzie na wojnę z mediami, ma prawo napisać na swej wizytówce jedno słowo – idiota. Takimi „idiotami”, w połowie lipca 2008 r., byli politycy PiS-u, którzy ogłosili wówczas bojkot programów informacyjnych TVN i TVN 24 (wcześniej również Superstacji oraz portalu Onet.pl).
Obecnie historia się powtarza: „Polsat News zaprasza posła od »pedalskiej tęczy«. Hofman go nie puszcza” – głoszą nagłówki serwisów informacyjnych. Jak informuje np. portal Gazeta.pl: „Według oświadczenia Polsat News, które opublikowała na swoim profilu na Facebooku dziennikarka tej stacji Agnieszka Gozdyra, Kownacki zgodził się przyjść do programu – »Tak Czy Nie«, ale Adam Hofman nie zgodził się na to”. „Biuro prasowe Prawa i Sprawiedliwości zaproponowało nam, czy też, jak to się mówi, »wystawiło« innego posła, którego zaakceptował rzecznik partii. Uprzejmie odmówiliśmy” – głosi oświadczenie stacji. Stacja zaznacza, że posłowie Pis-u są w niej „bardzo mile widziani”. „Ale ci, których MY zapraszamy do danego tematu, a nie ci, których wskaże nam partia. Bo nie jesteśmy programem żadnej partii” [2].
No i cóż na to poseł-rzecznik partii A. Hofman na Twitterze: „Prawo i Sprawiedliwość będzie decydować, kto nas reprezentuje w mediach. Tylko tyle i aż tyle. (…) Głupotą jest pozwolenie, by media prowadziły politykę medialną partii”.
Trawestując znane powiedzenie Immanuela Kanta, można by rzec, że „idea słuszna, ale metody niegodne Rzecznika”.
Niestety, Panie Pośle – jeżeli tylko media będą chciały być, lub chociaż będą udawać, że są od polityków niezależne, partie nie będą decydowały o tym kto pojawi się w studiu. Inne rozwiązanie może być bowiem dla nich samobójcze. „Szyld” partyjny nie jest dla nich najlepszą rekomendacją. Przykłady można by mnożyć, chociaż najbardziej adekwatny będzie tu z pewnością casus związku Porozumienia Centrum z „Ekspresem Wieczornym”. Wiedzą o tym również tzw. media prawicowe, które mimo iż nie ukrywają swoich sympatii politycznych, jak ognia unikają „upartyjnienia”, kryjąc się za eufemizmami typu „media niepokorne”. Nawet szef „Gazety Polskiej”, mimo niewątpliwych związków finansowych i personalnych z Pis-em, deklaruje, że „robienie partyjnej gazety mnie nie interesuje”. Także Tomasz Sakiewicz wie bowiem, że lepiej być medium „niezależnym” – „Dziennikiem, który nie boi się władzy”, niż „organem” takiej czy innej partii, którego redaktorem naczelnym jest jej rzecznik.
Zgodzę się natomiast z Panem Posłem co do stwierdzenia, że „głupotą jest pozwolenie, by media prowadziły politykę medialną partii”. Oczywiście – media nie powinny tego robić. Prowadzenie polityki medialnej każdej organizacji jest zadaniem jej rzecznika. I on te zadania wykonuje za pośrednictwem mediów w oparciu o techniki i narzędzia z zakresu public i media relations. Wielu fachowców z branży zapewne będzie w stanie podać Panu wiele przykładów i sposobów zdobycia i utrzymania tzw. „dobrej prasy”. Arsenał środków jest tu przeogromny. A Pan z subtelnością buldożera sięgnął po „grubą rurę” ręcznej „dystrybucji” posłów do stacji telewizyjnych. Tak się tego nie robi! Nikt nie lubi być tak jawnie manipulowany – nie tylko media. Także i Pańskie koleżanki i koledzy, którymi Pan tak jawnie „zarządza”. Za chwilę – śladem Polsatu – zbuntują się i oni.
Pięć lat temu bojkot TVN-u ogłoszony przez samego Prezesa przetrwał formalnie niecałe dwa miesiące (skutecznie obchodzono go już kilka dni po wprowadzeniu). Jawnie złamał go poseł Zbigniew Girzyński, za co sąd partyjny skazała go wówczas tylko na czasowe zawieszenie w prawach członka PiS. Jak Pan sądzi, ile wytrzymają ta nowa „inicjatywa prezesa Jarosława Kaczyńskiego, aby lepiej opanować front medialny”?
Kilka dni temu mówił Pan, że: „Przestrzeganie tych zasad jest warunkiem zwycięstwa” [3]. Jeżeli zasadą prowadzonej przez Pana polityki medialnej jest „wojna” z mediami – to jest to raczej pewna gwarancja kolejnej klęski, kolejnych przegranych wyborów.
Polsat, podobnie jak pięć lat temu TVN, poradzi sobie bez polityków PiS w studio. Politycy Prawa i Sprawiedliwości już raczej nie, dlatego już wkrótce przestaną przychodzić do Pana po zezwolenie na występ… I cóż wtedy?
Z wyrazami szacunku…
Wojciech Szalkiewicz
[1] materiał PRoto.pl
[3] PIS: od piątku obowiązują nowe zasady kontaktów z mediami