O agencji R4S Consulting w ostatnich dniach jest głośno w związku z informacjami, że Adam Hofman, współwłaściciel firmy, a wcześniej poseł PiS, miał składać oferty korupcyjne Leszkowi Czarneckiemu, biznesmenowi i właścicielowi Idea Banku, który ma także status podejrzanego w śledztwie dotyczącym afery GetBack.
14 listopada 2020 roku Roman Giertych opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie z opisem ofert korupcyjnych, które miał Czarneckiemu składać Hofman. Giertych zamieścił się też nagranie audio, które miało potwierdzać jego słowa. Prawnik ujawnił, że Hofman miał proponować Czarneckiemu zatrudnienie byłego prezesa banku Pekao SA Michała Krupińskiego i udział w przejęciu stacji informacyjnej TVN 24. Hofman zaprzeczył zarzutom i zapowiedział kroki prawne.
Czytaj więcej: Adam Hofman zamieszany w aferę korupcyjną? Partner w R4S wydaje oświadczenia
17 listopada Adam Hofman był gościem programu „Fakty po faktach” w TVN24, w którym odniósł się do sprawy. Zapowiedział pozew przeciwko Giertychowi i deklarował, że R4S zerwało współpracę z podmiotami należącymi do Czarneckiego.
Czytaj więcej: Adam Hofman: R4S kończy współpracę z Czarneckim, Roman Giertych zostanie pozwany
ZFPR: działań R4S nie należy określać mianem PR
Na doniesienia medialne dotyczące agencji R4S zareagował Związek Firm Public Relations (do którego R4S nie należy). Organizacja branżowa 18 listopada 2020 roku wydała oświadczenie w sprawie praktyk firmy „relacjonowanych w domenie publicznej przez media i poprzez indywidualne oświadczenia”. Zarząd ZFPR stwierdził, że działania R4S stoją w sprzeczności z definicją i standardami public relations. „Jako niespełniające norm naszej profesji, nie powinny być w jakikolwiek sposób z nią wiązane ani tym bardziej utożsamiane, a tym samym podmiot prowadzący tego typu działania nie może określać siebie ani być nazywanym firmą bądź agencją PR” – uznał zarząd Związku.
„Public relations to budowanie relacji w oparciu o rzetelną i profesjonalną oraz pozytywną komunikację, z poszanowaniem dobra wspólnego, ładu biznesowego oraz wszelkich norm prawnych” – przypomina w oświadczeniu ZFPR.
Związek w rozmowie z PRoto.pl wyjaśnia, że „wszystko, co w ostatnich dniach przeczytaliśmy i usłyszeliśmy w mediach, jak również znalazło się w oficjalnych oświadczeniach R4S, nie mieści się w kanonie public relations”. „Dotyczy to zarówno sfery działań, jak i komunikacji. Przedstawiciele firm PR w poszanowaniu odbiorców przekazu zawsze odpowiadają wprost na zadawane pytania. Forsowanie przygotowanych wcześniej tez, bez odniesienia do pytań zadawanych przez dziennikarza, tak jak miało to miejsce w programie »Fakty po Faktach« TVN24 w dniu 17 listopada, to co najwyżej polityczny spin, czyli kontakt oparty na partyjnych przekazach dnia, a nie komunikacja PR. Utożsamianie takich praktyk z public relations jest całkowicie nieuprawnione, wprowadzające w błąd i krzywdzące dla profesjonalistów branży, dlatego protestujemy przeciwko używaniu tu terminu PR” – dopowiada zarząd ZFPR.
R4S odpowiada: nasz sukces drażni
Do oświadczenia wydanego przez ZFPR ustosunkowała się agencja R4S. W oświadczeniu partnerów agencji – którymi są Adam Hofman, Robert Pietryszyn, Igor Janke, Sławomir Jastrzębowski, Mariusz Sokołowski i Michał Wiórkiewicz – podkreślono, że Związek nie próbował skontaktować się z firmą przed wydaniem opinii.
„ZFPR, który powołuje się najwyższe standardy etyczne, nie spróbował nawet zadzwonić, zapytać, poznać stanowiska R4S. Wydawało nam się, że każdy związek/stowarzyszenie jakiegokolwiek zawodu – w tym także dziennikarskiego – najpierw zapoznaje się z faktami, a dopiero ocenia. Jednak ZFPR oparła się wyłącznie na insynuacjach Romana Giertycha” – piszą szefowie R4S.
„ZFPR nie miał problemu z tym, że partner biznesowy i jego prawnik nagrali i upublicznili rozmowę przedstawiciela innej firmy z branży, że ktoś złamał podstawowe zasady etyczne i prawne. ZFPR nie zdobył się choćby cieniutki głos krytyki tego przecież nielegalnego działania. Zapewniamy kolegów ze Związku, że jeśli przedstawiciel którejkolwiek z ich firm zostanie nieuczciwie nagrany, pierwsi zaprotestujemy i staniemy w jej obronie” – czytamy dalej w oświadczeniu R4S. Szefowie agencji zapewniają także, że firma rok temu wprowadziła „dość precyzyjne wewnętrzne zasady compliance dla własnych pracowników”. „Polecamy wprowadzenie podobnych zasad także członków ZFPR. Chętnie też weźmiemy udział w debacie na temat standardów PR, gdyż wizerunek tej branży nam również leży na sercu” – deklarują.
„Rozumiemy, że szybki rozwój R4S drażni. Zdobyliśmy swoją pozycje ciężką pracą, bez niczyjego wsparcia – ani ze strony międzynarodowych właścicieli, ani ze strony spółek Skarbu Państwa, dla których R4S nie pracuje. Konkurujmy ze sobą ze sobą, ale grajmy fair” – piszą dalej w oświadczeniu.
SAPR: wydawanie opinii bez wyjaśnień narusza standardy etyczne
Głos w sprawie zabrał także zarząd Stowarzyszenia Agencji Public Relations – powstałej niedawno organizacji zrzeszającej firmy PR, której R4S jest członkiem założycielem.
SAPR informuje, że zarząd stowarzyszenia już w poniedziałek poprosił R4S o wyjaśnienia. „W środę późnym popołudniem uzyskaliśmy szczegółowe odpowiedzi od agencji. Na czwartkowym posiedzeniu Zarządu dokument ten został przekazany do analizy członkom kierownictwa SAPR. Już wiemy, że będziemy mieli dodatkowe pytania” – pisze SAPR.
Zarząd SAPR dodaje, że „dopiero po pełnym uzyskaniu wiedzy w temacie, wysłuchaniu stron, będzie możliwe dokonywanie ocen i ewentualne podejmowanie decyzji”. Organizacja ta uważa, że wydawanie opinii bez wyjaśnień każdej ze stron jest niezgodne ze „Standardami Profesjonalnego Public Relations”. Zarząd SAPR uznaje „za niezgodne ze standardami profesjonalnego PR, a także z zasadami etyki, wydawanie opinii na temat jakiegokolwiek podmiotu gospodarczego, a w szczególności wyrokującej, czy firma ta w ogóle jest agencją PR, bez wysłuchania, a nawet bez podjęcia próby uzyskania informacji od podmiotu, który następnie zostaje arbitralnie i publicznie potępiony”. (mb)