Redakcja PRoto: Czy na uchwalenie dokumentu „Dobre praktyki profesjonalnych uczestników rynku kapitałowego w zakresie wypowiedzi publicznych” bezpośredni wpływ ma aktualna – kryzysowa sytuacją na polskim rynku?
Marcin Gomoła: Pomysł uchwalenia dobrych praktyk profesjonalnych uczestników rynku kapitałowego zrodził się jeszcze w czasach hurraoptymistycznych prognoz, kiedy wydawało się, że wzrosty będą wieczne, a hossa się nigdy nie skończy. Na rozgorączkowanych graczach żerowały różne instytucje finansowe obiecując coraz większe i coraz bardziej nierealne zyski. To było bezpośrednim powodem powstania Rady Edukacji i Ładu Informacyjnego i uchwalenia przezeń „Dobrych praktyk”.
Red: Czy i w jakim stopniu pochopne i nieodpowiedzialne wypowiedzi publiczne uczestników rynku wpływają na decyzję inwestorów?
MG: Oczywiście, że tak – każda wypowiedź wpływa na decyzje inwestorów, wpływa na rynek. Media to czwarta władza. Dawno już nie informują jedynie o rzeczywistości, ale w coraz większym stopniu ją kreują. Nieustannie powtarzane słowa „kryzys”, „bessa”, „recesja” wpływają na oczekiwania odbiorców. Nie od dziś wiadomo, że odpowiednim słowem i akcentem można zmienić cały świat, a nie tylko świat finansowy. Trzeba wreszcie zdać sobie z sprawę, że na rynku finansowym obraca się informacją. Brak informacji powoduje niepewność, zaś informacja nieprawdziwa niszczy zaufanie do rynku. Wysyłanie za pośrednictwem mediów i wprowadzających w błąd komunikatów o trendach, podaży lub popycie, destabilizuje rynek. Elementy perswazyjne takiego komunikatu są dodatkowo wzmacniane. Trudno sobie wyobrazić handel w sytuacji, kiedy albo nikt nic nie wie, albo wszyscy się oszukują, licząc na to, że kontrahent (ofiara) nie pozna się na tricku i popełni błąd. W takim finansowym umownym mariażu wszyscy tracą.
Red: Skąd potrzeba powstania takiego dokumentu? Do kogo jest on skierowany?
MG: Zasady są adresowane do wszystkich, którzy uczestniczą w tworzeniu i przekazywaniu informacji rynkowej. Tak do wypowiadających się analityków, jak i instytucji finansowych ich zatrudniających. Wypowiedzi rozmaitej maści „analityków” i „wróżów” finansowych przyczyniły się do rozchwiania stabilnego systemu finansowego. Godziły one bezpośrednio w fundament rynku finansowego, jakim jest zaufanie. Chcieliśmy także pomóc w odwróceniu negatywnego trendu, zwrócić uwagę na to, aby ludzie nie kierowali się w swoich decyzjach owczym pędem wyznaczanym przez mniej lub bardziej rozentuzjazmowanych „komentatorów” i analityków. Zasady te wyznaczają kanon postępowania jak być na rynku „fair”.
Red: Jakie są najczęstsze złe praktyki komunikacyjne uczestników rynku kapitałowego, a w szczególności inwestorów nieprofesjonalnych?
MG: Praktyki te można określić jako wprowadzanie w błąd inwestorów. Mogą one przybierać postać intencjonalną – wtedy mówimy o manipulacji – albo nieintencjonalną, wtedy mówimy o nieudolności takiego komentatora. Tak zwani komentatorzy rynku finansowego chętnie dzielą się wynikiem swoich „analiz”, natomiast mniej chętnie, bądź wcale, komunikują rynkowi jakiego rodzaju metodologią się posłużyli, która doprowadziła ich do takich rezultatów. Odbiorca przekazu mógłby wtedy zweryfikować poprawność toku myślenia takiego komentatora – analityka. Inną sprawą jest, że komentatorzy używają fachowego lub pseudofachowego języka. Mówi się, że wystarczy opanować zasób 500 słów z dziedziny finansów, by umiejętnie je łącząc, wypowiadać prawdy o rynku finansowym i uchodzić w mediach za eksperta.
Red: W jaki sposób dokument może wpłynąć na przestrzeganie standardów etycznych i jakościowych w wypowiedziach publicznych? Jak zamierzają Państwo egzekwować przestrzeganie zasad?
MG: Rada nie ma uprawnień władczych, więc żadne sankcje prawne nie wchodzą w grę. Chcemy uczulać tak inwestorów, jak i twórców przekazów medialnych, że rzetelna informacja służy wszystkim uczestnikom rynku. Zasady mają bardziej podpowiadać, jak być przyzwoitym na rynku, a nie karać.
Red: „Należy autoryzować wypowiedź, która ma być publikowana w mediach” – głosi V zasada dobrych praktyk – czy ta zasada nie wywołuje sprzeciwu środowiska dziennikarskiego? Proces autoryzacji często opóźnia i utrudnia szybką publikację, zwłaszcza w mediach internetowych.
MG: Nie spotkaliśmy się z sygnałami, aby ta zasada wywoływała sprzeciwy. Wypowiedź można autoryzować także telefonicznie i nie wpływa to na dynamikę przekazu.
Red: Jakie najważniejsze cele stawia przed sobą Rada Edukacji i Ładu Informacyjnego?
MG: Jest tylko jeden cel – odbudować zaufanie do rynku finansowego. Reszta stanie się sama.