Redakcja: Dziesięć lat temu powołali Państwo biuro informacyjne Związku Wyznania Świadków Jehowy, które miało dbać o wizerunek Świadków w mediach. Czy w ciągu tej dekady zmienił się sposób postrzegania Świadków Jehowy w Polsce, określany przez Państwa jako niekorzystny (Strażnica 1998, grudzień)? W jakim stopniu udało się Państwu wpłynąć na kształt debaty publicznej o Świadkach Jehowy i zrealizować cele, postawione w 1999 roku?
Michał Hoszowski: W Polsce działa ponad 130 000 Świadków Jehowy. Każdy z nich w jakiś sposób wpływa na wizerunek wyznania. Celem Działu Informacyjnego jest nie tyle kształtowanie, czyli tworzenie, jakiegoś wizerunku Świadków Jehowy, ale informowanie społeczeństwa, kim naprawdę są Świadkowie. Na przykład nie każdy dobrze rozumie stosunek Świadków Jehowy do krwi. W latach 1999-2000 staraliśmy się poinformować Polaków, co w tej sprawie mają do powiedzenia Świadkowie Jehowy oraz z jakich medycznych metod alternatywnych korzystają. Wówczas ukazało się 66 artykułów prasowych na ten temat, nie licząc udziału w programach telewizyjnych radiowych i konferencjach medycznych. Szczególnie cieszymy się z żywej reakcji środowiska lekarskiego, które w dużej części podziela obawy związane z transfuzją krwi. Dzięki naszym działaniom pacjenci spotykają się z większym zrozumieniem.
Red.: Wedle pierwotnych założeń biuro informacyjne Związku miało składać się z centrali i terenowych oddziałów. Jak funkcjonuje ono obecnie, ile osób zatrudnia?
MH: Dział Informacyjny koordynuje działalność ok. 100 lokalnych rzeczników Świadków Jehowy. Naszych działań nie określiłbym mianem PR-u. Rzecznicy Świadków Jehowy informują na ogół o miejscowych większych zgromadzeniach lub kongresach. Oczywiście, gdy zachodzi taka potrzeba, są zawsze do dyspozycji mediów.
Red.: Czy, aby zajmować się PR-em Związku, trzeba być Świadkiem Jehowy?
MH: Każdy rzecznik prasowy jest Świadkiem Jehowy. Wszystkie te osoby wykonują swoją pracę jako nieodpłatni ochotnicy.
Red.: Czy prawdą jest – jak sugerują niektóre portale internetowe – że w przeszłości szukali Państwo dziennikarzy – Świadków Jehowy, aby zadbać o lepszą prasę dla Związku i jego członków?
MH: Wśród Świadków Jehowy są ludzie różnych zawodów, między innymi dziennikarze. Nie wykorzystujemy jednak naszych więzi duchowych, by kształtować wizerunek Świadków Jehowy. Oczywiście rozumiemy, że osoby, które mają przygotowanie dziennikarskie, mogą pomóc. Jest to jednak ich osobista decyzja. Większość lokalnych rzeczników, jeśli nie wszyscy, nie mają przygotowania dziennikarskiego.
Red.: Jaki jest obecnie wizerunek Świadków Jehowy w Polsce?
MH: Wielu Polaków ceni sobie Świadków Jehowy. Co 300 obywatel Polski to Świadek Jehowy. Z różnych informacji prasowych, ale też z własnego doświadczenia, wiemy, że Świadkowie jako grupa są uznawani za osoby uczciwe, rzetelne, pracowite. Wielu chciałoby mieć Świadka za pracownika.
Red.: Ostatnio prasa informowała o tym, że Świadkowie Jehowy bywają poszukiwani na rynku pracy. Czy obserwuje Pan popularyzację wizerunku członków tego wyznania, jako dobrych pracowników?
MH: Takie informacje z jednej strony cieszą, ale z drugiej pokazują, że ludzie obserwują Świadków Jehowy. Przypomina nam to o potrzebie trzymania się biblijnych norm postępowania. Dzięki nim jesteśmy tak dobrze postrzegani jako grupa.
Red.: Czy prowadzą Państwo lub zlecają badania wizerunkowe? Z jakimi obiegowymi opiniami o Świadkach Jehowy spotykają się Państwo najczęściej?
MH: W Polsce nie zlecamy badań wizerunkowych. Wiemy, że wielu kojarzy Świadków Jehowy z kaznodziejami, którzy regularnie odwiedzają ludzi w domach. Nie każdemu się to podoba. Niemniej co miesiąc ponad 45 000 osób regularnie prosi o wizyty Świadków w swoich domach i studiuje z nimi Biblię. Oprócz tego ponad 500 000 jest regularnie odwiedzanych i czyta naszą literaturę. Według Biblii rozumiemy, że słudzy Boży powinni być znani właśnie z działalności ewangelizacyjnej.
Oczywiście w naszej działalność staramy się okazywać takt, ale skoro głoszenie Ewangelii jest według Biblii powinnością każdego chrześcijanina, czynimy to bez względu na okoliczności.
Red.: Jak na wizerunek wyznawców wpływa wewnętrzny rozłam wobec stosunku do transfuzji krwi, o którym regularnie przypominają media?
MH: Nic mi nie wiadomo o tej sprawie. Traktuję to w kategorii faktu medialnego, a nie rzeczywistego problemu. Widziałem tylko jeden artykuł na ten temat, z którego nie wynikało nic konkretnego oprócz ogólników. W kwestii krwi Świadkowie podejmują osobiste decyzje. Niektóre są związane z sumieniem człowieka; każdy może podjąć trochę inną decyzję. Mam tu na myśli stosunek do frakcji krwi, czy różnych zabiegów oszczędzających krew. Z tego, co wiem, nasz stosunek do transfuzji jest akceptowany przez wielu lekarzy. Poza tym dzięki staraniom Działu Informacji o Szpitalach w naszym biurze krajowym w Nadarzynie lekarze są dobrze poinformowani o medycznych metodach alternatywnych.
Rozmawiała Aleksandra Łuczak