Sieć sklepów Dino zwolniła kobietę po 11 latach pracy za to, że poczęstowała koleżanki truskawkami, które miały trafić na śmietnik. O całym zajściu napisała jej córka na Facebooku. „Moją Mamę zwolniono z pracy, bo żyje tak, jak nas uczyła” – napisała w serwisie Sylwia Wawrzyniak.
Czytamy, że 20 kwietnia pracownica sklepu w Krzemieniewie (woj. wielkopolskie) „zabierała do odpisu” produkty, „które już są nieatrakcyjne dla klientów”. „I trafiło na plastikowe opakowanie podwiędniętych, »niesprzedawalnych« truskawek” – dowiadujemy się. Sylwia Wawrzyniak informuje dalej, że kobieta „popełniła największy błąd w karierze pracowniczej”, ponieważ zamiast wyrzucić owoce, „umyła je i postawiła na stole w pokoju socjalnym”, częstując nimi swoje koleżanki. „I ta zbrodnia pozbawiła ją zatrudnienia” – pisze.
Dalej dowiadujemy się, że tego samego dnia w sklepie pojawił się kontroler, który zobaczył w pomieszczeniu socjalnym truskawki, za które brakowało paragonu jako dowodu zakupu. Autorka posta przekazuje, że „wszystkim sprawdzono szafki służbowe, prywatne torby i torebki”. „Mama od razu się przyznała, że to ona wzięła te truskawki. Powiedziała, że były już do odpisania i »żal było wyrzucić«” – czytamy. Później kontroler miał stwierdzić, że jest to niezgodne z procedurami, a kobieta tego samego dnia otrzymała do podpisu oświadczenie, w którym miała potwierdzić „swoje zachowanie”. Niedługo później dostała również propozycję rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron lub zwolnienia dyscyplinarnego.
Źródło: facebook.com/Sylwia Wawrzyniak
Kilka dni później Sylwia Wawrzyniak opublikowała kolejny post, w którym zaznaczyła, że jej „mama dziękuje za wszystkie słowa wsparcia” i „rozumie też tych wszystkich, którzy uważają, że została słusznie zwolniona, bo złamała zasady panujące w miejscu pracy”. Jak czytamy, po facebookowym poście do jego autorki „odezwali się pracownicy różnych oddziałów sieci supermarketów”. Dowiadujemy się także, że „z oficjalnego Facebooka #DinoPolska nieprzychylne firmie komentarze zostały usunięte”.
Dodatkowo czytamy, że „marnowanie jedzenia jest globalnym problemem”, które „nie dotyczy tylko jednego marketu jednej sieci w małej miejscowości”. Sylwia Wawrzyniak poinformowała również, że „w komentarzach pojawiały różne propozycje rozwiązań”, a „wiele osób zwracało uwagę na to, że widocznie prawo pozwala na marnowanie jedzenia”. Autorka zaznaczyła także, że „bycie szefem, pełnienie kierowniczej, dyrektorskiej czy nadzorczej funkcji, to oczywiście więcej obowiązków i wyższa pensja, ale też odpowiedzialność. Szczególnie wobec i za ludzi, którymi się zarządza i których się zatrudnia” – napisała.
Źródło: facebook.com/Sylwia Wawrzyniak
Redakcja PRoto.pl poprosiła sieć Dino o komentarz w tej sprawie, jednak do czasu publikacji nie otrzymała odpowiedzi. (kd)