Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów skontrolował oznakowania kosmetyków dostępnych w drogeriach oraz hurtowniach.
„Sprawdziliśmy, czy dystrybutorzy prawidłowo udostępniają produkty kosmetyczne na rynku. Przyglądaliśmy się oznakowaniu m.in. żeli antybakteryjnych, mydeł, szamponów, kremów, pudrów i lakierów. Kontrolowaliśmy, czy w składach kosmetyków nie znajdują się substancje niedozwolone takie jak antybiotyki, atropina, benzen, chlor” – mówi prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Jak czytamy w raporcie „Oznakowanie i obrót kosmetykami”, nieprawidłowości stwierdzono u 119 przedsiębiorców (113 prowadzących sklepy detaliczne i 6 hurtowników). Sprawdzono łącznie 1830 partii produktów, z czego – z powodu różnego rodzaju nieprawidłowości – zakwestionowano 527 partii (28,8 proc.).
Najczęstszą przyczyną wycofania kosmetyków był brak informacji o zastosowaniu produktu, czyli jego funkcji. Zdarzało się także, że artykuły nie były oznakowane w języku polskim, nie posiadały wykazu składników i daty minimalnej trwałości.
W przypadku 65 stwierdzonych nieprawidłowości nałożono administracyjną karę pieniężną, na mocy przepisów ustawy o produktach kosmetycznych, w łącznej kwocie 64,3 tys. zł.
UOKiK wniósł zastrzeżenia do oświadczeń marketingowych 5,4 proc. skontrolowanych artykułów. Są to tzw. „claims” czyli określenia, nazwy, znaki towarowe, obrazy i symbole, które znajdują się na opakowaniu kosmetyku i informują o jego cechach lub funkcjach. Informacje te powinny być dla konsumenta przejrzyste i nie powinny kształtować mylnego wyobrażenia co do działania produktu. (bs)