PRoto.pl: Michał Tusk zaliczył już parę wpadek wizerunkowych, np. nazwał siebie debilem. Jak Pan ocenia najświeższą sprawę, czyli pozwanie Faktu oraz skierowanie wniosków ugodowych wobec Super Expressu oraz Wprost?
Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego: Trudno jest to ocenić jednoznacznie – nie do końca bowiem rozumiem przyczyny takiej decyzji. Działania prawne trzeba rozpatrywać oczywiście w kontekście klasycznego kryzysu medialnego, którego Michał Tusk był bohaterem ledwie dwa tygodnie temu. Wtedy przyjął strategię pokazania się jako nieporadnego pasjonata lotnictwa, który dostał życiową szansę pracy w liniach lotniczych. Niestety przy okazji zanotował potężną wizerunkową wpadkę, o której Pani wspomniała. Mimo to w ostatnich dniach Michał Tusk został przez szeroko rozumianą opinię publiczną uznany za ofiarę Amber Gold. Podobnie jak Andrzej Wajda, który zrobił film za pieniądze Amber Gold, prezydent Gdańska, który mówił, jakim Marcin P. jest świetnym biznesmenem, redakcja Rzeczpospolitej, której Amber Gold było partnerem merytorycznym czy przeor zakonu dominikanów, który przyjmował wielomilionowe datki. I teraz zamiast siedzieć cicho i czekać aż ten wizerunek do niego przylgnie na stałe zaczyna wojować z mediami. Moim zdaniem ryzykuje, że z wizerunku nieporadnego pasjonata lotnictwa zostanie niewiele.
Warto tu zwrócić uwagę na kwestię strategii komunikacyjnej. W sytuacjach kryzysu wizerunkowego można przyjmować różne strategie: reaktywną, w której bohater kryzysu ogranicza się do odpowiadania na zainteresowanie mediów, i proaktywną, gdzie wytacza się czasem nawet ciężkie działa po to, aby udowadniać swoją niewinność. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że proaktywność w komunikacji kryzysowej oznacza zwiększone zainteresowanie mediów i opinii publicznej, która dowiaduje się albo przypomina sobie o wydarzeniu. Co więcej, jak w fizyce – akcja rodzi reakcję, oskarżyciele będą wytaczać równie ciężkie działa, aby pokazać, że mieli rację.
PRoto.pl: Jaką strategię powinien przyjąć Michał Tusk?
A.O.: Gdybym był jego doradcą, sugerowałbym jednak reaktywną. Głównie dlatego, że Michał Tusk popełnił kilka błędów czy niezręczności, które będą mu długo wypominane – jak pisanie pytań i odpowiedzi do wywiadów, występowanie jednocześnie w dwóch rolach, praca dla linii lotniczych równolegle z pracą dla lotniska czy niewielkie nieścisłości w wywiadach dotyczące wysokości jego wynagrodzenia. O posługiwaniu się pseudonimem nie wspomnę. I choć każda z tych „przewin” jest w rzeczywistości drobiazgiem pozbawionym znaczenia, to w sumie i w połączeniu z faktem, że jest synem premiera, mogą być przeciwko niemu wykorzystane. Dlatego lepiej by było, gdyby sprawy toczyły się swoim biegiem, aby był postrzegany jako ofiara Amber Gold. Proaktywność – a to właśnie oznacza wytoczenie Faktowi procesu i korzystanie z pomocy mecenasa Giertycha – sprawi, że jego przeciwnicy długo nie pozwolą opinii publicznej zapomnieć o jego udziale w sprawie AG, będzie nieustannie na pierwszych stronach gazet. Można się oczywiście spodziewać bardzo ostrej reakcji ze strony Faktu. Być może Roman Giertych obroni Michała Tuska w sądzie, ze zmasowaną akcją tabloidu nie ma szans.
PRoto.pl: Jak walka z mediami może odbić się na Michale Tusku, a jak na premierze?
O.A: Na Michale Tusku odbije się to wizerunkowo, o czym już wspomniałem. Przez najbliższe kilka czy kilkanaście miesięcy media będą relacjonować proces i chcąc nie chcąc przypominać społeczeństwu, że syn Donalda Tuska był zamieszany w aferę Amber Gold. Celowo użyłem tego sformułowania, bo w tym przypadku, nie jest ważne, czy komuś ukradli rower, czy on ukradł, jest po prostu zamieszany w kradzież roweru. A rykoszetem będzie to trafiało w premiera – noszą to samo nazwisko, a błędy syna będą wykorzystywane przez opozycję do atakowania ojca.
PRoto.pl: Jak w tej sytuacji powinien zachować się premier?
O.A.: Premier powinien milczeć. Tak, jak robił na początku całego zajścia. Potem twierdził także, że nie odpowiada za czyny swojego syna – że nie może mu zabronić, a może powiedzieć, że rozumie młodego człowieka, który został niesłusznie napadnięty. Donald Tusk powinien trzymać się strategii, którą stosował podczas słynnej konferencji, na której ustosunkował się do sprawy z Amber Gold, a szczególnie do współpracy Michała Tuska z OLT Express.
PRoto.pl: A jak oceniłby pan wybór Romana Giertycha na adwokata Michała Tuska? Czy to rodzaj medialnej zagrywki?
O.A.: Medialność Romana Giertycha jest elementem, który mnie najbardziej frapuje. Jeszcze gdyby Michał Tusk wziął jakiegokolwiek innego prawnika, to Fakt by o tym napisał, pojawiłoby się chwilowe zainteresowanie i na tym by się zakończyło. Kiedy na adwokata angażuje się byłego wicepremiera z Ligi Polskich Rodzin, który pisał już pozwy dla ministra spraw zagranicznych – słynne twitterowe „Romek pisze pozew” – zainteresowanie mediów jest gwarantowane. To właśnie mecenas Giertych uosabia ową proaktywną strategię. Jednak cały czas nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, po co Michałowi Tuskowi jest potrzebne zainteresowanie mediów jego udziałem w Amber Gold. Jak powiedziałem – lepiej byłoby, gdyby siedział w jednym rzędzie z Andrzejem Wajdą, przeorem zakonu dominikanów, z redaktorem Rzeczpospolitej, z prezydentem Gdańska, jako jedna z osób, które dały się oszukać złemu Marcinowi P. Mam wrażenie, że jedyną osobą, która zyska na sprawie jest Roman Giertych, który potrafi współpracować z mediami, umie wykorzystywać obecność w mediach, jest bardzo sprawny pod tym względem.
PRoto.pl: Do tej pory ani politycy, ani ich rodziny nie rozpoczynały wojny z mediami. Czy można tutaj mówić o zmianie trendu, czy to jednak precedens?
O.A: W tym przypadku nie możemy mówić o jakimkolwiek trendzie, bo sytuacja ta ma charakter wyjątkowy. Mamy syna premiera, który został negatywnym bohaterem historii, która rozgrzewa pół Polski, który jednak popełnił kilka wymienionych przeze mnie błędów i dlatego dziwię się tym pozwom. Natomiast gdyby np. Kasia Tusk była oskarżana przez Fakt, o coś czego nie zrobiła i była absolutnie niewinna, to byłbym pierwszą osobą, która doradzałaby zatrudnienie Romana Giertycha i rozpętanie wojny z tabloidem. Wtedy byłoby uzasadnienie dla proaktywnej polityki informacyjnej.
Podobnie polityk, który został oskarżony o coś, co nie jest prawdą powinien reagować zdecydowanie. Temu właśnie służy reakcja proaktywna – obronie dobrego imienia. Wszyscy powinni się dowiedzieć, że oskarżenia nie były prawdziwe.
Nie uważam też, że politycy i ich rodziny powinny obawiać się procesów z mediami, nie należy wahać się występować w obronie swojego dobrego imienia. Jednak za każdym razem decyzje tego typu powinny być podejmowane po dokładnej analizie możliwych zysków i strat, także, a może przede wszystkim, wizerunkowych. Wydaje mi się, że w przypadku Michała Tuska ten bilans może nie wypaść korzystnie.
Rozmawiała Kinga Górka