PRoto.pl: Nowelizacja ustawy o wyrobach spirytusowych oraz o rejestracji i ochronie oznaczeń geograficznych weszła już w życie. Jakie z tego tytułu korzyści wynikają dla narodowego trunku oraz jego producentów i dystrybutorów?
Andrzej Szumowski, wiceprezes zarządu WYBOROWA SA, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka (Polish Vodka Association): Może najpierw kilka słów o samej legislacji. Powiem szczerze, że jest to milowy krok dla polskiej wódki. Po raz pierwszy uzyskała ona oznaczenie geograficzne i tym samym znalazła się w tej samej grupie, co inne narodowe trunki typu szkocka whisky czy francuski koniak lub meksykańska tequila. Nie jest to już wyłącznie „wódka”, nie jest to nawet „wódka z Polski” – tylko „polska wódka”, która, aby uzyskać tę nazwę, musi spełnić stanowione prawem parametry. Po pierwsze musi być wyprodukowana z surowców wymienionych w ustawie – zbóż (żyto, pszenica, jęczmień, owies i pszenżyto) albo ziemniaków. Poza tym cały proces produkcji wódki – od pola do finalnego produktu – musi odbywać się na terenie Polski. Tylko wówczas producent może oznaczyć swój produkt na etykiecie jako „Polska Wódka/Polish Vodka”.
Jakie wynikają z tego korzyści? Nikt nie może używać tego oznaczenia, jeśli nie spełnia warunków ustawy. A to szansa na zdobywanie nowych rynków, ale również umocnienie pozycji polskiej wódki na rynku rodzimym, który jest pierwszym pod względem wielkości rynkiem wódki w UE i czwartym na świecie, po Rosji, Stanach Zjednoczonych i Ukrainie. Polacy nie mają zbyt wielu produktów globalnych. A polska wódka z pewnością do tego elitarnego grona należy.
PRoto.pl: PVA zamierza przyznawać również własne oznaczenie. Czy proces certyfikacji będzie dla wszystkich producentów jednakowo prosty/osiągalny? Czy posiadanie certyfikatu wiąże się z późniejszymi kontrolami, np. jakości takiego trunku?
A.S.: Każdy producent, który spełnia warunki ustawy, będzie miał prawo do używania oznaczenia „Polska Wódka”. Natomiast Stowarzyszenie Polska Wódka w ramach Programu „Polska Wódka” będzie promowało marki polskich wódek z logo geograficznym oraz chroniło ich interesy. Ponadto zadbamy o budowanie świadomości konsumenta w kraju i za granicą. Ideą Programu jest, by wszyscy, którym leży na sercu dobro polskiej wódki, zechcieli się do niego przyłączyć.
W kwestii kontroli w dużej mierze opieramy się na deklaracjach, które pociągają za sobą sankcje prawne. Ale kontrole wyrywkowe będą – zajmą się nimi agendy rządowe do tego celu przewidziane, mające odpowiednie kompetencje, by sprawdzać jakość trunku, jak i to, czy deklaracja złożona przez producenta odnosi się do zapisów ustawy. Proszę zauważyć, że deklaracje wobec nas składa producent. Musi on mieć pewność, że zboża albo ziemniaki pochodzą z polskich pól. Następnie, że te komponenty są destylowane w leżących na terenie naszego kraju destylarniach. A więc odpowiada za cały łańcuch – od pola do finalnego produktu. Stowarzyszenie zastrzega sobie jednak prawo weryfikacji składników i procesu produkcji. Raz przyznana gwarancja może być cofnięta. W tej sprawie będziemy współpracowali z licencjonowanymi agendami państwowymi, odpowiedzialnymi za jakość wprowadzanych na polski rynek produktów, w celu dbałości o interes konsumenta.
PRoto.pl: Definicja polskiej wódki jest odpowiedzią na definicję wódki określoną przez Parlament Europejski. W starosłowiańskiej recepturze nie ma miejsca na trunki z marchwi czy cebuli. To wzmacnia naszą konkurencyjność?
A.S.: „Polska Wódka” tym się różni od „vodkas” produkowanych za granicą, że odnosi się do tradycji i naszego narodu. Jest elementem naszej historii od ponad 600 lat. Poza tym istnieje wiedza – i w Polsce, i na świecie – niestety wciąż niezbyt powszechna poza kręgami znawców, że kolebką wódki jest Polska. Jako producenci, chcielibyśmy to zmienić i zakomunikować światu, że „Polska Wódka” to produkt unikalny, że w tym trunku, poza alkoholem, zawarta jest również pewna mitologia. Owszem, jest to odpowiedź na unijną definicję, która dozwala na produkcję wódki z każdego surowca pochodzenia rolniczego. Według nas, jeśli wódka nie jest produkowana z takich samych tradycyjnych surowców jak przez setki lat, to nie może rościć sobie praw do nazywania się wódką w naszym – polskim czy słowiańskim – rozumieniu.
PRoto.pl: Na co jeszcze, poza tradycją, PVA będzie stawiać w promocji tego trunku?
A.S.: Przede wszystkim na jakość. Jeśli producenci koniaku, tequili, whisky czy sake twierdzą, że jedynie trzymając się ściśle pewnych zapisów można wytworzyć produkt najwyższej jakości, to my również będziemy kładli nacisk na to, że dobrą wódkę wyprodukujemy tylko dzięki tradycyjnym polskim recepturom i z polskich surowców.
Mamy tu oczywiście zadawniony „spór” z Rosjanami, którzy twierdzą, że ich wódka była pierwsza – co nie jest prawdą – oraz że jest po prostu lepsza. Tę drugą kwestię zostawiamy pod ocenę konsumentów. My, Polacy – naród, który jak żaden inny na świecie zna się na wódce – twierdzimy, że rosyjska wódka jest dobra, ale to nasza wiedzie prym.
Czy jest coś, na co warto uważać, promując trunki? Ostatnio marka Belvedere zaliczyła poważne potknięcie na Facebooku z reklamą opierającą się na haśle „W przeciwieństwie do niektórych osób Belvedere zawsze gładko wchodzi” i zdjęciem mężczyzny próbującego złapać uciekającą przed nim kobietę. Owszem, o wódce nigdy nie było tak głośno. Mówiły o niej CNN, Time czy Huffington Post. Ale czy warto tak ryzykować kontrowersją?
A.S.: Kampanie reklamowe, a szczególnie te dotyczące napojów spirytusowych, podobnie jak wódka, powinny być robione ze smakiem. Jeżeli wódkę odnosimy do kultury, to kultura i zasady elegancji powinny być również stosowane w działaniach promocyjnych. Nie będę komentować tej kampanii – nie wiem, co przyświecało autorom kampanii, a chcę wierzyć, że ich intencje były szczytne. Wierzę też, że producenci, na których barkach będzie spoczywał główny ciężar promocji ich marek w kraju i za granicą, zdają sobie sprawę z takiej potrzeby. PVA będzie ich wspierało w ramach wypromowania oznaczenia geograficznego. I tu gwarantuję, że nasza kampania promocyjno-marketingowa będzie nie tylko zgodna z obowiązującym prawem, ale też z szeroko pojętym dobrym smakiem.
PRoto.pl: Na razie akces do projektu zgłosiły trzy marki firmy WYBOROWA SA: Wyborowa, Luksusowa i Pan Tadeusz. Czy mają już Państwo kolejne zgłoszenia?
A.S.: Wpłynęła do nas deklaracja Wratislavii (Akwawit – Polmos Spółka Akcyjna z siedzibą we Wrocławiu). A to dopiero początek. Tym bardziej, że kampania nie może być krótkoterminowa. W zasadzie powinna być kampanią, która się zaczyna i… nigdy nie kończy. Tego wymaga od nas 600 lat istnienia polskiej wódki. Nie przypominam sobie, żeby Szkoci swoje działania pod kątem whisky przerwali na jakiś czas. Ale żeby projekt osiągnął sukces, nie wystarczą tylko siły Stowarzyszenia czy firm biorących udział w programie. Chcemy włączyć w nasze działania organizacje, które promują nie tylko produkty rolno-spożywcze, ale Polskę jako kraj, budują jej wizerunek. Mam tu na myśli Instytut Adama Mickiewicza, Polską Organizację Turystyczną, Agencję Rynku Rolnego, naszą dyplomację etc. Ufam, że dorośli Polacy będą naszymi ambasadorami, tak jak to czynią np. Francuzi w odniesieniu do swoich narodowych trunków. Uważam, że mamy powody do dumy. A promocja to nasz obowiązek, zwłaszcza, jeśli jesteśmy w posiadaniu niewielu produktów, którymi możemy się naprawdę szczycić.
PRoto.pl: Gdzie polska wódka cieszy się największym zainteresowaniem?
A.S.: Zastanawiam się nad rynkami, na których się nie cieszy zainteresowaniemJ Takich raczej nie ma. Oczywiście jest znana, rozpoznawalna na jednych bardziej, na innych mniej. Najwyżej polska wódka ceniona jest w USA, UE, Ameryce Południowej (szczególnie w Meksyku, Brazylii, Kolumbii, Argentynie). Cieszy się dużym uznaniem także w Azji czy Australii. Jeszcze trochę, a polska wódka będzie dzierżyła palmę pierwszeństwa na wszystkich rynkach, na których wódka, jako kategoria wyrobów spirytusowych, jest preferowana.
PRoto.pl: Jaka była wartość eksportu polskiej wódki w 2012 roku? Czy nowe ustalenia wpłyną na jej wzrost?
A.S.: To jest działanie długofalowe i na razie ciężko oszacować, ilu producentów zechce przyłączyć się do Programu. Ustawa weszła w życie 13 stycznia. Zaczekajmy. Na razie każdy ma prawo produkować wódkę w Polsce, ale nie każdy – „Polską Wódkę”.
Co do eksportu – w 2011 r. jego wartość wyniosła 131,8 mln euro. Tylko w pierwszej połowie 2012 r. na rynki zagraniczne trafiła wódka o wartości 65,8 mln euro. Oznacza to wzrost aż o 8,4 proc. w stosunku do pierwszej połowy 2011 r. Marzy mi się, by proporcje eksportu do rynku krajowego w najbliższych latach zmieniły się wprost odwrotnie do obecnej sytuacji. A dziś w Polsce produkuje się ok. 330 mln litrów wódki, z czego około 50 mln litrów jest eksportowanych. Chciałbym, aby konsumpcja wódki w naszym kraju była na co najmniej tym samym poziomie (najlepiej z tendencją wzrostową), co obecnie, a eksport żeby wynosił 5/6. Dawałoby to sześciokrotny wzrost produkcji wódki. Byłoby wspaniale, gdyby całość produkowanej w Polsce wódki była oznaczona jako „Polska Wódka”. Czy tak się stanie i kiedy – trudno mi w tym momencie stwierdzić, ale jestem przekonany, że ma ona wielkie szanse, by ugruntować swoją pozycję jako naszego hitu eksportowego.
Rozmawiała: Edyta Skubisz
*Więcej na temat Programu na stronie