PRoto.pl: Wicepremier Elżbieta Bieńkowska była nadzieją Donalda Tuska na poprawę notowań PO, jednak okazało się, że zaraziła się od premiera arogancją władzy – stwierdził rzecznik PiS Adam Hofman. Czy rzeczywiście chodziło o poprawę notowań, czy po prostu Bieńkowska to kompetentny urzędnik?
Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego: Trzy uwagi. Nie spodziewałbym się, żeby rzecznik głównej partii opozycyjnej wypowiadał się ciepło o wicepremierze rządu Platformy Obywatelskiej. W związku z czym nie ma czego komentować. Niech tę wypowiedź komentują politycy Platformy. To pierwsza uwaga. Natomiast na oba warianty, które zawarł pan w pytaniu, można odpowiedzieć twierdząco. Z jednej strony owszem, Elżbieta Bieńkowska została zatrudniona na stanowisku wicepremiera po to, żeby poprawić notowania Platformy. Została także zatrudniona dlatego że jest sprawnym organizatorem. Oczywiście, z punktu widzenia klasycznej teorii PR-u, nie wystarczy komunikować. Trzeba także działać.
Elżbieta Bieńkowska jest wicepremierem niecałe 2 miesiące. Przyszło jej po raz pierwszy zetknąć się ze sporym kryzysem. W ramach tego kryzysu powinna nie tylko komunikować, ale także działać. Bieńkowska zakomunikowała, że działanie jest ważniejsze niż mówienie. Uważam, że z tej półtoramiesięcznej perspektywy, i biorąc pod uwagę kolejne 20 miesięcy, jej zdanie jest mocno demonizowane. Jeśli przez następne 12 miesięcy Elżbieta Bieńkowska nic nie zrobi, będzie ono gwoździem do trumny. Jeśli natomiast przeprowadzi działania, które spowodują odczuwalną zmianę, jeśli chodzi o infrastrukturę, wtedy będzie można powiedzieć: nie kłamała, tylko rzeczywiście działała. To jest, jak mawiają niektórzy teoretycy PR-u, działanie obliczone na dłuższy horyzont czasowy. Tak należy to analizować i na to patrzeć.
PRoto.pl: Wspomniał Pan, że Bieńkowska wysłała komunikat: wolę działać niż mówić. Ostatnio opinia publiczna skupia się na tym, co powiedziała. Czy jej stwierdzenie o klimacie w Polsce może mieć wpływ na długotrwałe osłabienie notowań, czy Polacy szybko o nim zapomną?
O.A: Uważam, że Polacy są mądrzejsi od dużej części polityków i jakiejś części dziennikarzy, którzy lansują teorię, że jednym zdaniem można stracić na długie miesiące wiele procent poparcia. Oczywiście trudno jednoznacznie bronić twierdzenia o tym, że po prostu mamy taki a nie inny klimat. To na pewno nie była wypowiedź fortunna. Ale jakby bliżej się niej przyjrzeć, była to pewnie jedna z wypowiedzi możliwych do zastosowania w takiej sytuacji. I wizerunkowo spójna z tym, jak chce się prezentować Elżbieta Bieńkowska. A chce się prezentować jako osoba, która nie kłamie i nie owija w bawełnę. Jej wypowiedź, analizowana z tego punktu widzenia, jest trafieniem w dziesiątkę. Pan mówi, że opinia publiczna się oburza. Oddzielam od tej opinii publicznej polityków opozycji. Oczywiście jakaś część opinii publicznej, komentatorów i dziennikarzy wskazuje na niefortunność wypowiedzi Bieńkowskiej. W pewnym sensie jest ją bardzo trudno obronić. Ale w tym samym momencie mówimy o tym, że krótkoterminowo jest to potknięcie, długoterminowo może to być jej credo. W tym sensie że „działam, a nie pięknie gadam”.
Nie będziemy oceniać strategii PO w wyborach do europarlamentu. Mam nawet taką tezę, że Platforma może sobie pozwolić nawet na przegranie tych wyborów. Uzasadnienie jest jednak na dłuższą rozmowę. Natomiast Platforma nie może sobie pozwolić na to, żeby w 2015 roku na tyle przegrać wybory, aby dać się odsunąć od władzy. Celem partii jest zdobywanie władzy, a zgodnie z naszą konstytucją władzę sprawuje ten, kto wygrywa wybory parlamentarne albo zdobywa w nich pozycję umożliwiającą sformowanie koalicji. Z tego punktu widzenia Bieńkowska wypowiedziała się w sposób ryzykowny. Może się jednak okazać, że to ryzyko było słuszne. Załóżmy hipotetycznie, że za rok mróz znowu ściśnie, trakcję skuje lód i pociągi staną w polu. Pod taki pociąg szybko podjeżdża transport zastępczy, pasażerowie dostają kanapki i ciepłe napoje. Wynik takiej akcji będzie taki: w ciągu roku Elżbieta Bieńkowska klimatu co prawda nie zmieniła, ale za to usprawniła procesy zarządzania kryzysowego. Jeśli taka zmiana nastąpi, naprawdę nikt nie będzie pamiętać o wypowiedzi „sorry, taki mamy klimat”. Jeśli za rok sytuacja znowu się powtórzy, wtedy będzie można powiedzieć: Elżbieto Bieńkowska, pakuj walizki, wolisz działać, niż pięknie mówić, a nawet działać nie potrafisz. Ryzyko, podjęte wypowiedzią Bieńkowskiej będzie się materializowało, albo i nie, w ciągu najbliższego roku.
PRoto.pl: Według najnowszego sondażu TNS PiS ma 10 proc. przewagi nad PO. Co powinien zrobić Jarosław Kaczyński, aby zwiększyć swoją przewagę nad Tuskiem? I czy w ogóle jest to możliwe? Niektórzy twierdzą, że najlepszym PR-owcem Platformy jest właśnie Kaczyński, który popełnia gafy.
O.A: Bardzo nie lubię komentować pojedynczego sondażu. Rzeczywistość sondażowa jest taka, że pokazuje pewne wahnięcia. Byłbym zachowawczy przy ogłaszaniu tak dużej przewagi PiS. Prosiłbym o zwolnienie mnie z komentowania tego sondażu, gdyż nie wiem, na ile trend tak wysokiej przewagi jest trwały. Zawsze badania należy porównywać w ramach pewnego trendu, cyklu badań i porównywać wyniki z różnych pracowni. To jest pierwsza kwestia.
Druga sprawa to brak konkretnych działań PiS, którym ta partia mogłaby zawdzięczać wzrost poparcia. Pewne znaczenie może mieć przejazd Jarosława Kaczyńskiego przez Polskę. Natomiast z punktu widzenia tego, co się dzieje w mediach nie widzę żadnych działań, które mogłyby odpowiadać za ten wzrost. Kaczyński jest cichy, w porównaniu do innych okresów rzadko komunikuje. Jeszcze jedna kwestia. W przypadku sondaży trzeba patrzeć nie tylko na wynik Platformy czy PiS. Bardzo ważną rzeczą jest także frekwencja wyborcza prognozowana przez dane badanie oraz odsetek badanych, którzy deklarują wzięcie udziału w wyborach, ale nie zdecydowali jeszcze, na kogo głosować. Zarówno PO jak i PiS posiada w miarę stały i twardy elektorat. On się będzie za każdym razem ujawniał. W miarę zmniejszania frekwencji i zwiększania grupy niezdecydowanych wyborców łatwiej stwierdzić, czyj twardy elektorat jest większy. Co do tego nie ma wątpliwości, że twardy elektorat PiS jest większy od twardego elektoratu PO. Wybory nie są wygrywane dzięki twardemu elektoratowi, ale dzięki elektoratowi przyciągniętemu w okresie kampanii wyborczej i przed nią, bo mamy do czynienia z kampanią permanentną. Krótko mówiąc: Platforma nie może spać spokojnie co nie oznacza, że Jarosław Kaczyński może rozpalić grill i czekać spokojnie na wybory. Bo niekoniecznie taka wysoka przewaga się utrzyma w perspektywie ponad półtora roku się utrzyma.
PRoto.pl: Premier stara się nie budzić kontrowersji i ważyć swoje słowa. Tak jak teraz starał się załagodzić wypowiedź Bieńkowskiej. Czy w końcu taki bezbarwny premier zaczął się nudzić wyborcom?
O.A: No i właśnie dlatego mamy Bieńkowską. Wracamy do punktu wyjścia. Elżbieta Bieńkowska została powołana nie tylko dlatego, że jest sprawnym urzędnikiem. Ale również dlatego, że ma bardzo charakterystyczny sposób występowania. Stwierdzenie, że nie uprawia PR-u, jest PR-em per se. Ona używa ostrych sformułowań, ostrego języka, punktując merytorycznie rywali. Jeszcze raz powtarza, aby przyjąć perspektywę 2015 roku. Jeśli w trakcie kampanii wyborczej Elżbieta Bieńkowska będzie mogła wylegitymować się kilometrami nowych autostrad i wyremontowanych torów, komunikat będzie taki: proszę bardzo, zrobiliśmy dla obywateli to i to, a oni zajmowali się tylko jątrzeniem i gadaniem. Nie twierdzę, że Platforma Obywatelska z pewnością wygra wybory. Twierdzę natomiast, że nie jest tak, że już dzisiaj te wybory przegrała.
Rozmawiał Karol Schwann