niedziela, 17 listopada, 2024
Strona głównaPublikacjeJak wykorzystać potencjał wirtualnej rzeczywistości w edukacji?

Jak wykorzystać potencjał wirtualnej rzeczywistości w edukacji?

PRoto.pl: Akademia Leona Koźmińskiego wprowadziła niedawno technologię wirtualnej rzeczywistości w kształceniu przyszłych prawników. Na czym polega ten projekt?
Daria Kowalska, dyrektor Biura Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego: Jest to gra, w której student wciela się w rolę prokuratora na miejscu zdarzenia. Zakłada gogle VR i przenosi się do wirtualnego pomieszczenia – kancelarii prawniczej. Za biurkiem na krześle widzi denata z pistoletem w dłoni i raną postrzałową głowy. Zadaniem studenta jest zabezpieczenie dowodów, które doprowadzą go do rozwiązania zagadki. Nie chodzi tylko o osiągnięcie celu, ale również o to, aby dojść do niego we właściwy sposób i we właściwej kolejności. Student musi się tak poruszać po pomieszczeniu, by nie zniszczyć dowodów. Zakrwawionej chusteczki – na przykład – nie powinien wkładać do foliowego worka, co często można zobaczyć w filmach – wówczas zniszczyłby ważne z punktu widzenia śledztwa materiały. Student, podobnie jak prawdziwy prokurator na miejscu zdarzenia, ma do dyspozycji walizkę oględzinową, w której znajdują się wszystkie niezbędne narzędzia, m.in. pęsety, wymazówki czy fiolki. Oprócz gogli VR osoba biorąca udział w grze korzysta z kontrolerów imitujących dłonie, które w przyszłości zostaną zastąpione przez specjalne rękawiczki.

Zajęcia z wykorzystaniem VR angażują wszystkich studentów. Grupa obserwuje na ekranie to, co widzi osoba będąca w wirtualnym świecie i wspólnie szukają rozwiązań. Studenci, którzy brali udział w testowaniu gry – w sumie około 100 osób – twierdzą, że dzięki niej można nauczyć się znacznie więcej niż podczas tradycyjnych zajęć.

Regularne zajęcia z wykorzystaniem VR zaczęły się odbywać w marcu tego roku, a pierwsze testy z udziałem studentów przeprowadzaliśmy jesienią. Scenariusz gry stworzyliśmy sami, a oprogramowanie przygotowała dla nas firma założona przez naszych absolwentów.

PRoto.pl: Jak wpadli Państwo na pomysł, aby w takiej właśnie formie zacząć wykorzystywać wirtualną rzeczywistość?
D.K.: Uczestniczyłam w zajęciach na studiach MBA (Master of Business Administration – przyp.red.), podczas których studenci prezentowali projekty realizowane dla branży deweloperskiej. Tam rozwiązania VR są coraz częściej stosowane. Zainspirowało mnie to, by spróbować wykorzystać wirtualną rzeczywistość w obszarze edukacyjnym.

Impulsem do powołania tej konkretnej gry była anegdota, którą podczas promocji swojej książki „Zbrodnia prawie doskonała”, przytoczyła prof. Monika Całkiewicz, prorektor prawa w naszej uczelni. Dotyczyła ona prokuratora, który na miejsce zdarzenia wysyłał aplikantki, ponieważ obrzydzał go widok zwłok i krwi. Pomyślałam wówczas, że warto, by studenci choć częściowo mogli zweryfikować, czy to rzeczywiście jest zawód dla nich.

W wirtualnej rzeczywistości jest bardzo silna immersja, mocno odbieramy wszystko, co się dzieje dookoła. W pewnym momencie przestajemy mieć świadomość, że to sztucznie wykreowane otoczenie. Studenci też tak to odbierają. Nie wszyscy czują się w tym wirtualnym miejscu zdarzenia komfortowo.

PRoto.pl: Czy dzięki wdrożeniu tego projektu zauważyli Państwo większe zainteresowanie uczelnią?
D.K.: Już teraz widzimy reakcje ze strony liceów. Nauczyciele zgłaszają się do nas i pytają, czy uczniowie mogliby uczestniczyć w takich zajęciach.

W mediach społecznościowych nasz film prezentujący grę cieszył się dużą popularnością. Projekt zainteresował też media tradycyjne. Na ocenę wpływu projektu na rekrutację trzeba będzie jednak poczekać do października.

W ramach ciekawostki dodam, że odezwał się do nas np. przedstawiciel jednego z kościołów działających w Polsce, który chciałby wykorzystać technologię VR w swojej parafii i prosił o pomoc w stworzeniu gry. Powiedział, że mają już jakiś pomysł, jak to miałoby wyglądać – chcą pokazać m.in. niebo i piekło. To było chyba najbardziej nietypowe zapytanie.

PRoto.pl: Czy mają Państwo jeszcze inne pomysły na to, jak wykorzystać wirtualną rzeczywistość na uczelni?
D.K.: VR chcemy rozwijać we współpracy ze studentami. W ramach jednych z zajęć grupa naszych studentów przygotowała dla nas projekt consultingowy, w którym zaprezentowała, w jakich innych obszarach edukacyjnych moglibyśmy wykorzystać wirtualną rzeczywistość.

Myśleliśmy o wykorzystaniu VR na studiach z zarządzania, np. w negocjacjach. Na razie jesteśmy na etapie opracowywania koncepcji, wkrótce rozpoczniemy prace wdrożeniowe.

Równolegle rozwijana jest gra dla studentów prawa. Aktualnie pracujemy nad trzecim scenariuszem.

Czytaj więcej:
Wirtualna rzeczywistość nie tylko dla nerdów

PRoto.pl: Obecnie kandydaci na studia to przeważnie osoby z tzw. pokolenia Z, czyli urodzone po 1990 – czy według niektórych po 1995 roku – i wychowane w świecie internetu i nowych technologii. Czy należy się z nimi komunikować inaczej niż z pokoleniem Y, czyli millenialsami?
D.K.: Z naszych obserwacji wynika, że pokolenie Z to osoby, które odrzucają komunikaty, które są dla nich w jakikolwiek sposób wykreowane. Wiarygodne jest dla nich to, w czym sami uczestniczą i co sami tworzą. Staramy się więc włączyć studentów w komunikację uczelni i zaangażować ich w jej współtworzenie.

PRoto.pl: Niemal każda szkoła wyższa prowadzi już swój fanpage na Facebooku. Akademia Leona Koźmińskiego jest aktywna również w innych mediach społecznościowych. W jaki sposób wykorzystują Państwo poszczególne social media?
D.K.: Facebook w dużej mierze pełni funkcję komunikacyjną. Oprócz tego, że prowadzimy tam działania promocyjne, marketingowe, to też komunikujemy się ze studentami, mówimy o  eventach, o tym co się dzieje na uczelni. Pojawiają się też streamingi np. z dni otwartych czy inauguracji roku akademickiego.

Twittera prowadzimy raczej pod kątem działań B2B. Publikujemy tam wzmianki o ważnych wydarzeniach i osiągnięciach uczelni, jej studentów i absolwentów.

Facebooka i Twittera prowadzi dedykowana osoba z naszego biura. Za profile uczelni na Instagramie i Snapchacie odpowiadają studenci, którzy należą do prowadzonego przez nas New Media Clubu. W ramach tej organizacji dajemy im możliwość uczestniczenia w różnego rodzaju warsztatach np. z fotografii, montażu filmów czy pisania tekstów. Zdobywają też właśnie doświadczenie w prowadzeniu mediów społecznościowych.

Profil na Instagramie jest prowadzony w sposób dość swobodny. Studenci sami decydują, jakie materiały się tam pojawią. Czasem np. robią zdjęcia oryginalnych samochodów, które stoją na parkingu pod uczelnią, a innym razem publikują jakieś modowe treści.

Źródło: instagram.com/kozminskiuniversity

Natomiast jeżeli chodzi o Snapchata, to tam jest komunikacja zupełnie nieformalna. Pojawiają się np. różnego rodzaju zapowiedzi czy zabawne filmiki.

Stawiamy na komunikowanie się z kandydatami przez osoby, które sami akceptują. Do takich zaliczają się również influencerzy. Stąd też nasza współpraca z youtuberami, która ma różnoraki charakter.

PRoto.pl: Z jakimi influencerami do tej pory współpracowaliście?
D.K.: Przede wszystkim współpracujemy przy dużym projekcie, jakim są Regaty Youtuberów. Od pierwszej edycji jesteśmy głównym partnerem wydarzenia.

Współpracowaliśmy m.in. z Magic of Y. Obecnie jedną ze studentek naszej uczelni jest youtuberka Olciiak. Ale tak jak wspominałam, to nie są współprace czysto komercyjne.

Pierwszym youtuberem, z którym nawiązaliśmy większą, dedykowaną współpracę był Martin Stankiewicz. Stworzyliśmy wówczas fajny materiał promocyjny, w którym nie forsowaliśmy naszej marki „na siłę”, a o końcowym kształcie materiału ostatecznie decydował twórca.  W związku z tym udało się uniknąć wrażenia nachalnej promocji, a film wyszedł naturalnie i miał bardzo pozytywny odbiór.

PRoto.pl: A których kanałów komunikacji Państwo w ogóle nie wykorzystują w przypadku pokolenia Z?
D.K.: Nie korzystamy z mailingów, kampanii telewizyjnych i reklamy w prasie. Zdecydowanie unikamy reklam, które dla nas samych są irytujące. I tak, od lat nie posługujemy się intruzywnymi formami reklamy w internecie, typu pop upy itd. Nie korzystamy również z kampanii outdoorowych.

Bardziej tradycyjne formy, które nadal czasem wykorzystujemy to reklamy kinowe i radiowe.

PRoto.pl: Jakie inne sposoby promocji uczelni Państwo wykorzystują?
D.K.: Stawiamy przede wszystkim na komunikację dopasowaną do konkretnej grupy odbiorców. Współpracujemy na przykład z Wydawnictwami Szkolnymi i Pedagogicznymi, z którymi organizujemy kursy skierowane do maturzystów w ramach projektu „Zdasz to”. Konferencje odbywają się u nas na uczelni, bierze w nich udział ok. 300 osób. Streamingujemy je na całą Polskę, dzięki czemu zdalnie uczestniczy w nich nawet kilkadziesiąt tysięcy uczniów.

W ubiegłym roku uruchomiliśmy własny inkubator GrowPoint, w ramach którego wspomagamy studentów i naszych absolwentów w ich przedsięwzięciach biznesowych. Angażujemy uznanych na rynku mentorów, którzy pomagają w weryfikacji pomysłów. Docelowo założenie jest takie, że będziemy również wspierać naszych podopiecznych w pozyskiwaniu finansowania tych przedsięwzięć.

W minionym roku objęliśmy patronatem film Anatomia startupu”. Dwie z pięciu firm zaprezentowanych w materiale zostały założone przez naszych absolwentów. Staramy się skupiać wokół uczelni środowiska startupowców i przedsiębiorców. Przykładem jest nasz projekt Aula Polska, który jest jednocześnie narzędziem promocyjnym i edukacyjnym.

Mimo że jesteśmy uczelnią biznesową, to dużą wagę przywiązujemy też do sportu. Wydaje nam się, że między sportem a biznesem jest dużo punktów stycznych. W obu przypadkach ważna jest współpraca w grupie, determinacja, samodyscyplina itd. Przez wiele lat byliśmy partnerem „Biegnij Warszawo”. Po raz 15. organizujemy też swój własny turniej koszykówki ulicznej „Trio Basket” dla licealistów.

PRoto.pl: W Polsce studiuje coraz większa liczba cudzoziemców – wynika z danych GUS. W jaki sposób zachęcacie Państwo tę grupę do wyboru Waszej uczelni? Czy przyjęta jest w tym przypadku osobna strategia komunikacyjna?
D.K.: Przede wszystkim promujemy nasze wysokie wyniki w rankingach Financial Times. O ile w Polsce ranking ten nie jest bardzo rozpoznawalny, o tyle za granicą cieszy się on ogromną renomą i często stanowi podstawę do podjęcia decyzji o wyborze uczelni.

Ponadto jesteśmy jedną z niespełna  80 uczelni na świecie posiadających tzw. Triple Crown – trzy najważniejsze akredytacje dla szkół biznesowych. Dla studentów z zagranicy to ważny argument potwierdzający jakość naszych programów.

Oczywiście, uczestniczymy w różnego rodzaju targach edukacyjnych, współpracujemy z agentami, realizujemy kampanie na Facebooku, w Google’u czy na YouTubie. Stworzyliśmy  też specjalny program Ambassador skierowany do naszych studentów i absolwentów z zagranicy. Osoby, które do niego należą, aktywnie uczestniczą w działaniach promocyjnych w swoich krajach. Studenci prowadzą również  bloga adresowanego specjalnie do kandydatów z zagranicy. Promują w nim nie tylko ALK, ale również Warszawę, jako miejsce przyjazne do studiowania. Jednym słowem tu również mocno angażujemy naszą społeczność, bo wierzymy, że to właśnie studenci i absolwenci są najlepszymi ambasadorami naszej uczelni.

Źródło: studentsinwarsaw.com

PRoto.pl: Jak ocenia Pani promocję szkół wyższych w Polsce w porównaniu do uczelni wyższych za granicą?
D.K.: Bardzo dobrze. W Akademii Leona Koźmińskiego pracuję już od 12 lat, więc mam długoletnią perspektywę i to, co obserwuję od kilku lat, to proces niezwykłej profesjonalizacji uczelni pod względem działań marketingowych. To bardzo cieszy i jednocześnie mobilizuje do pracy, do tego, żeby się starać wyróżnić. Poprzeczka jest ustawiona wysoko. Myślę, że nie powinniśmy mieć kompleksów na tle konkurentów z zagranicy.

PRoto.pl: Jakie są największe wyzwania, które Pani zdaniem stoją obecnie przed osobami odpowiedzialnymi za promocję uczelni wyższych?
D.K.: Myślę, że największe wyzwanie stojące przed uczelniami w ogóle, to w jaki sposób zmienić model kształcenia, żeby dopasować go do indywidualnych potrzeb kandydata. Dzisiejszy student nie chce kupować produktu, który jest standardowy, jednakowy dla wszystkich. Uczelnie muszą więc znaleźć złoty środek między spełnianiem wymogów programowych, a sprostaniem indywidualnym potrzebom kandydatów.

Natomiast jeśli chodzi o osoby, które zarządzają komunikacją uczelni, to dużym wyzwaniem jest nauczenie się języka studentów i zaangażowanie ich samych. Wydaje mi się, że dzisiaj największy wysiłek trzeba włożyć w „dopieszczenie” istniejącej już społeczności. Trzeba robić wszystko, żeby osoby, które miały kontakt z marką, chciały się włączyć w jej komunikację i ją współtworzyć. Myślę, że to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.

Daria Kowalska

Rozmawiała Paulina Krukowska

Paulina Krukowska. Młodsza redaktor w PRoto.pl. Interesuje się personal brandingiem, budowaniem wizerunku marek i marketingiem sportowym. Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa ze specjalnością public relations i marketing medialny na Uniwersytecie Warszawskim.

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj