poniedziałek, 23 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościAktywiści wzywają znane marki do zerwania współprac z dostawcami wykorzystującymi Ujgurów

Aktywiści wzywają znane marki do zerwania współprac z dostawcami wykorzystującymi Ujgurów

Korporacje są wzywane do zerwania stosunków z dostawcami, którzy rzekomo wykorzystują Ujgurów – podaje bbc.com. Czytamy, że mniejszość muzułmańska w Chinach rzekomo pracuje niewolniczo. Sprawą postanowili zająć się aktywiści z ponad 180 organizacji, którzy oskarżają firmy o czerpanie korzyści z tego typu działań.

Jak czytamy, również Stany Zjednoczone zaczęły ostrzegać marki przed prowadzeniem interesów w Xinjiangu (regionie autonomicznym w Chinach) z powodu nadużyć. W lipcu 2020 roku rząd w USA ukarał chińskich urzędników nadzorujących region. Amerykańscy funkcjonariusze graniczni przejęli również wysyłkę 13 ton produktów do włosów z Xinjiangu o wartości szacowanej na 800 tys. dol. Źródło dodaje, że ustawodawcy w Kongresie USA rozważają wprowadzenie przepisów zakazujących importu z Xinjiangu, a politycy w Stanach Zjednoczonych i Europie również zagrozili wprowadzeniem ustawy, która zmusi firmy do lepszego monitorowania tej sytuacji.

Co dzieje się w Xinjiangu? Jak wyjaśnia źródło, raporty australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej (ASPI) i Kongresu Stanów Zjednoczonych wykazały, że tysiące Ujgurów zostało przeniesionych do pracy przymusowej w fabrykach w całych Chinach. Czytamy, że fabryki te współpracują z ponad 80 znanymi markami, takimi jak Nike, Apple czy Gap.

Dodatkowo Chiny oskarżane są o zatrzymanie ponad miliona Ujgurów w obozach dla internowanych w Xinjiangu. Czytamy, że w ramach szkoleń zawodowych i edukacyjnych osoby są przymusowo sterylizowane. Tamtejsi urzędnicy zaprzeczają tym informacjom.

Korporacje przekazują, że śledzą problem wykorzystywania Ujgurów. Do sytuacji odniosło się m.in. Nike, które tłumaczy, że rozmawia z dostawcami w Chinach, aby zidentyfikować i ocenić potencjalne ryzyko związane z wykorzystywaniem Ujgurów lub innych mniejszości etnicznych – podaje źródło. Marka wyjaśnia również, że nie pozyskuje materiałów bezpośrednio z Xinjiangu.

Nike powiedziało również, że po spotkaniu się z jednym ze swoich dostawców, Taekwang Group, zaprzestało rekrutować pracowników z Xinjiangu w jednej ze swoich fabryk – czytamy dalej. Marka przekazuje, że Taekwang Group zapewniło, że pracownicy ci „mieli możliwość rozwiązania lub przedłużenia umowy w dowolnym momencie”. Nike dodaje, że sprawa ta ma kluczowe znaczenie i firma nadal będzie korzystać z porad ekspertów, aby rozważyć wszystkie możliwe opcje rozwiązania problemu – podaje źródło.

Czytamy, że sprawie przyjrzał się także Gap – który tłumaczy, że zasady marki zakazują pracy przymusowej i zapewnia, że nie pozyskuje odzieży bezpośrednio z Xinjiangu. „Zdajemy sobie również sprawę, że znaczna część światowych zasobów bawełny jest tam uprawiana i przędzona” – źródło cytuje Gapa. „Dlatego podejmujemy kroki, aby lepiej zrozumieć, w jaki sposób pośrednio może to wpłynąć na nasz globalny łańcuch dostaw” – przekazuje dalej Gap.

Wiele marek zakwestionowało natomiast zarzuty związane z pracą niewolniczą. Czytamy, że firma Apple przekazuje, że – pomimo przeprowadzenia paru niespodziewanych audytów – nie znalazła dowodów na jakąkolwiek pracę przymusową na jej liniach produkcyjnych, ale planuje kontynuować monitorowanie sytuacji.

Także Adidas twierdzi, że nigdy nie pozyskiwał produktów z Xinjiangu, a firma wymieniona w raporcie ASPI fałszywie powiedziała, że jest jego dostawcą. „Zasady Adidasa surowo zabraniają wszelkich form pracy przymusowej czy wykorzystywania więźniów i mają zastosowanie we wszystkich firmach w naszym łańcuchu dostaw” – mówi Adidas, cytowany przez źródło. „Korzystanie z pracy przymusowej przez któregokolwiek z naszych partnerów spowoduje rozwiązanie współpracy” – dodaje marka.

Z oskarżeniami nie zgadzają się też niektóre chińskie firmy. „Absolutnie nie korzystaliśmy, nie korzystamy i nigdy nie będziemy korzystać z pracy przymusowej nigdzie w naszej firmie” – źródło cytuje Esquel Group, producenta koszul z siedzibą w Hongkongu, który podobno współpracuje z Lacoste. Czytamy, że Esquel Group jest również „głęboko urażone” decyzją Stanów Zjednoczonych o dodaniu go do czarnej listy eksportowej: „Współpracujemy ze wszystkimi odpowiednimi władzami w celu rozwiązania tej sytuacji i pozostajemy zaangażowani w sprawy Xinjiangu, ponieważ jesteśmy dumni z naszego wkładu w region w ciągu ostatnich 25 lat”.

Zdaniem polityków i aktywistów, firmy muszą zrobić więcej, jeśli nie chcą być współwinne łamania praw człowieka przez chiński rząd. Źródło cytuje Chloe Cranston z organizacji Ani-Slavery International, która mówi, że marki powinny były odejść od tych współprac dawno temu, ale tak się nie stało i dlatego potrzebne jest publiczne wezwanie ich do działania. „Nie chodzi tylko o zakończenie relacji z jednym dostawcą. Tak naprawdę chodzi o przyjęcie całościowego podejścia” – dodaje Cranston, cytowana przez źródło.

Omer Kanat, dyrektor wykonawczy Uyghur Human Rights Project, powiedział, że skłonienie firm do przeniesienia biznesu z Xinjiangu ma kluczowe znaczenie dla przekonania chińskiego rządu do zmiany polityki. „Do tej pory potępiano to, co robił chiński rząd, ale nie było żadnych działań” – przekazał Kanat źródłu.

Czytamy, że działania aktywistów skupiły się na markach odzieżowych, ponieważ Xinjiang produkuje większość chińskiej bawełny, która stanowi około 20 proc. światowej podaży. (ak)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj