Spark, czyli nowa funkcja aplikacji Amazona, łudząco przypomina popularnego Instagrama – zauważa portal marketingland.com. Jej użytkownik może przeglądać strumień zdjęć produktów, z których większość można kupić w amerykańskim sklepie internetowym.
Medium społecznościowe dla kupujących czy forum konsumenckie – niełatwo zdaniem marketingland.com określić, czym właściwie jest Amazon Spark. Według portalu, nowa funkcja czerpie inspiracje zarówno ze wspomnianego już Instagrama, jak i z Pinteresta. Jej celem jest wytworzenie swoistego zaangażowania internautów, którzy mają zdecydować się na zakup produktów.
Zaraz po zalogowaniu się, użytkownik proszony jest o wskazanie swoich zainteresowań – może wybrać z listy nie tylko poszczególne typy produktów, lecz także ogólniejsze kategorie, takie jak „podróże”, „fitness” czy „humor”.
Źródło: amazon.com/Spark
Według marketingland.com, Amazon rozumie, że użytkownicy nie będą zainteresowani zwykłym przeglądaniem rzeczy do kupienia – potrzebują, przyzwyczajeni do innych mediów społecznościowych, osadzenia ich w szerszym kontekście. Jeśli więc na zdjęciu znajdzie się jakiś wtopiony w otoczenie produkt, użytkownik zobaczy na nim żółtą kropkę. Gdy ją dotknie, zostanie przeniesiony na stronę Amazona, na której będzie mógł dokonać zakupu.
Źródło: amazon.com/Spark
O ile każdy może korzystać z aplikacji, czyli obserwować użytkowników, przeglądać zdjęcia i kupować produkty – opisuje marketingland.com – o tyle możliwość dodawania własnych treści (np. komentarzy) mają jedynie ci, którzy zdążyli wydać na Amazonie 50 dolarów i aktywowali usługę „Prime”.
Źródło: amazon.com/Spark
Pojawia się jednak pytanie o zakres możliwości działania sprzedawców w nowej usłudze Amazona. Jak zauważa źródło, reklamowanie, promowanie czy nagabywanie klientów zostało zabronione w regulaminie Sparka. Przedsiębiorcy, którzy chcą wykorzystać nowy kanał komunikacji, mogą jedynie odpowiadać na pytania konsumentów; muszą jednak wyraźnie oznaczać, że reprezentują daną markę – czytamy. Amazon Spark otwiera też furtkę dla działań influencerów.
Pytanie tylko – zastanawia się autor tekstu – czy użytkownicy będą chcieli poświęcać czas na kolejne medium społecznościowe oprócz Snapchata, Instagrama, Facebooka czy Pinteresta i Twittera. (mp)
