Wielka Brytania jest drugim największym rynkiem zbytu samochodów, ustępując miejsca tylko rynkowi niemieckiemu. Jak zareaguje branża w związku z nadchodzącymi zmianami czytamy w portalu interia.motoryzacja.pl.
Na Wyspach wciąż znajduje się wiele fabryk samochodów. Produkowane są tu: Mini i Rolls-royce (należące do BMW). Dla niemieckiego producenta tak niepewna sytuacja, o której mówimy w przypadku rynku brytyjskiego, oznacza wstrzymanie się z jakimikolwiek inwestycjami. BMW podkreśliło już w komunikacie, że wiele umów będzie musiało być renegocjowanych, a skutków zmian obecnie nie da się przewidzieć.
Kolejne duże fabryki samochodów na Wyspach należą jednak do marek japońskich – Nissana, Toyoty i Hondy. Nissan i Toyota jeszcze przed referendum ostrzegły, że Brexit będzie miał olbrzymi wpływ na dalsze inwestycje w Wielkiej Brytanii. Nieoficjalnie mówi się, że produkcja może być stopniowo wygaszana – czytamy.
W przypadku Toyoty wyjście Wielkiej Brytanii z Unii może oznaczać wzrost cen produkowanych na Wyspach samochodów o 10 proc, co wpłynie na ich konkurencyjność, a tym samym – sprzedaż i poziom produkcji. Tymczasem 90 proc. brytyjskiej produkcji Toyoty trafia na eksport, 75 proc – na rynki Unii Europejskiej.
Ostro przeciwko Brexitowi wypowiadał się również Nissan, który mówił o pozwie przeciwko zwolennikom wyjścia z Unii, za bezprawne posługiwanie się jego logiem. „Nissan jest drugim największym producentem samochodów w Wielkiej Brytanii, fabryka w Sunderland działa od 30 lat, a ostatnio produkuje niespełna pół miliona samochodów rocznie, w zdecydowanej większości na eksport do krajów Unii. Tymczasem mieszkańcy Sunderland zagłosowali za Brexitem” – pisze Mirosław Domagala, autor tekstu. (mw)