piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościByły współpracownik Donalda Trumpa zdradza jego sekrety w wyczekiwanej książce. Pojawia się...

Były współpracownik Donalda Trumpa zdradza jego sekrety w wyczekiwanej książce. Pojawia się też wątek Polski

Polskie media przedpremierowo dotarły do nowej książki o Donaldzie Trumpie. Publikacja byłego współpracownika prezydenta USA, Johna Boltona, pod tytułem „The Room Where It Happened” (z ang. „Pokój, w którym to się wydarzyło”; chodzi o gabinet owalny w Białym Domu) jest wyczekiwana przez Waszyngton i całą polityczną Europę – podaje onet.pl.

Jak informuje onet.pl, w książce opisano chaotyczną politykę zagraniczną amerykańskiego prezydenta, który „nie ma żadnej globalnej strategii ani nawet wytyczonego kursu, lecz myśli raczej o świecie jak o archipelagu punkcików czy może oddzielnych umów o zakupie nieruchomości”. Czytamy, że zdaniem Boltona „Trump zachowuje się w najgorszym razie jak dziecko z ADHD, a w najlepszym – jak biznesmen, który przelicza na pieniądze wszystko, w tym również rzeczy nieprzeliczalne, takie jak bezpieczeństwo czy sojusze”. Gazetaprawna.pl dodaje, że uwzględnione w publikacji wypowiedzi Trumpa są „niepoważne, niebezpieczne bądź ekstrawaganckie”.

John Bolton jest byłym doradcą Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego (współpracowali od kwietnia 2018 roku do września 2019 roku). W tym okresie odbyły się wydarzenia takie jak szczyt NATO czy spotkania z Władimirem Putinem w Helsinkach. W tym czasie prezydent USA odwołał także swoją wizytę w Polsce, która miała odbyć się podczas obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jak tłumaczy onet.pl, Bolton znany jest ze swoich radykalnie prawicowych poglądów na rolę Stanów Zjednoczonych w świecie. Czytamy także, że uważany jest za „zdecydowanego jastrzębia” (czyli zwolennika podejmowania ostrych kroków w dyplomacji, uwzględniających użycie siły zbrojnej) i idealnego współpracownika dla Trumpa. „Bolton, przy całej swej radykalności, nie potrafił jednak współpracować z prezydentem, którego wiedza na temat świata jest bardzo niska i który patrzy na relacje międzynarodowe wyłącznie przez pryzmat robienia interesów” – pisze źródło.

Jak czytamy, w książce pojawia się wątek dotyczący Polski. W sierpniu 2019 roku Trump spotkał się z ludźmi odpowiadającymi za politykę zagraniczną w Bedminster w stanie New Jersey. Rozmawiano wtedy głównie na temat odbywających się w tamtym czasie negocjacji pokojowych w Afganistanie, jednak prezydent miał szybko znudzić się tym tematem – powrócił m.in. do szczytu NATO w 2018 roku i pierwszej rozmowy z premier Niemiec, Angelą Merkel, na temat pomocy Ukrainie. Czytamy, że następnie zapytał, czy USA naprawę potrzebuje Fortu Trump w Polsce. John Bolton miał mu wtedy odpowiedzieć, że zgadzał się na to wielokrotnie podczas rozmów z Andrzejem Dudą, dodał, że Polacy sami chcą zapłacić za budowę, a sam prezydent USA obiecał, że wybierze się do Polski 1 września 2019 roku na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej (ostatecznie wizyta została w ostatniej chwili odwołana, a do Polski przyjechał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Mike Pence). Jak dodaje gazetaprawa.pl, prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził wtedy, że nie pamięta, aby zgodził na Fort Trump. „Zdaniem Boltona świadczy to albo o bardzo słabej pamięci Trumpa, albo jego specyficznej umiejętności usuwania z pamięci wszystkiego, czego nie chciał zapamiętać” – pisze źródło.

Onet.pl dodaje, że po dalszych rozmowach na tematy polityki zagranicznej prezydent USA powrócił do tematu Fortu Trump. Doradcy po raz drugi mieli mu tłumaczyć, że wojska amerykańskie nie będą w Polsce stacjonować na stałe, lecz tylko na zasadzie rotacji. W odpowiedzi Trump stwierdził, że wybrano go, aby wydostać Stany Zjednoczone z Afganistanu i różnych gier wojennych. „Mamy 52 tys. żołnierzy w Europie… Ludzie są tacy zakochani w NATO…” – źródło cytuje wypowiedź amerykańskiego prezydenta, opisaną w książce.

Źródło zwraca uwagę, że ta rozmowa świadczy o tym, że polski budżet będzie musiał pokryć koszty budowania bazy sił USA w Polsce i stacjonowania w naszym kraju amerykańskich wojsk. Zdaniem onet.pl, Polska będzie musiała prawdopodobnie zgodzić się także na inne porozumienia handlowe, dzięki którym Trump będzie postrzegać decyzję o Forcie jako korzystną finansowo dla swojego kraju.

W publikacji pojawią się także inne wątki dotyczące polityki zagranicznej. Zdaniem portalu gazetaprawna.pl, najbardziej szokujące jest to, że Trump miał dać zielone światło chińskiemu politykowi Xi Jinpingowi na budowanie obozów koncentracyjnych dla Ujgurów – muzułmańskiej mniejszości pochodzenia tureckiego, zamieszkującej region autonomiczny Sinciang-Ujgur w północno-zachodnich Chinach, która prześladowana jest przez Pekin. Czytamy, że Bolton potwierdził też, że Trump miał naciskać na Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy, aby ten dostarczył dokumenty obciążające Joego Bidena, byłego wiceprezydenta USA i obecnego rywala Tumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich.

John Bolton w swojej książce sugeruje także, że przywódcy innych krajów po kontaktach z Trumpem odkrywali, że łatwo jest nim manipulować. „Twierdzi, że bliscy współpracownicy prezydenta są psychicznie wykończeni tym, jak często ich szef bywa chaotyczny, niekonsekwentny i lekceważący. Wypomina mu też braki w wiedzy – według relacji Boltona Trump np. uważa, że Finlandia jest częścią Rosji i zaskoczyła go informacja, że Wielka Brytania posiada broń nuklearną. W jednej z rozmów gospodarz Białego Domu miał stwierdzić, że dziennikarze powinni być wsadzani do więzienia i że trzeba rozważyć karanie ich… śmiercią” – opisuje źródło.

Gazetaprawna.pl zauważa, że książka Boltona jest jednak problematyczna. Źródło zastanawia się, dlaczego były współpracownik prezydenta USA zdecydował się ujawnić fakty dopiero teraz oraz dlaczego pracował z Trumpem przez 500 dni i ani razu „nie kiwnął palcem”. Czytamy, że również publicyści w USA wyrażają zdziwienie, że Bolton wcześniej nie przekazał swoich informacji mediom i nie podał się honorowo do dymisji. „Jego milczenie wydaje się kluczowe z perspektywy sprawy ukraińskiej i procedury impeachmentu Trumpa. Szef Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów Adam Schiff wezwał Boltona do złożenia zeznań pod przysięgą 7 listopada, kiedy Izba pracowała nad sformułowaniem zarzutów przeciwko prezydentowi i postawieniem go w stan oskarżenia. Bolton nie tylko nie zjawił się na przesłuchaniu, ale zagroził pozwami wobec kongresmenów, którzy zmuszają go do ujawniania tajemnic państwowych. Dzisiaj cała Ameryka zadaje sobie pytanie, czy gdyby wówczas powiedział przed Izbą Reprezentantów to, co pisze teraz w książce o rozmowach z Wołodymyrem Zełenskim, to czy rezultat impeachmentu byłby inny” – opisuje źródło.

Czytamy również, że Biały Dom chciał zakazu publikacji książki. Nie zgodził się na to jednak sędzia z Sądu Okręgowego dla Waszyngtonu. „Jak to się mówi w moim rodzinnym Teksasie: poszły konie po betonie. Byłoby to bardzo trudne, żebym przyglądał się każdej książce, która wychodzi w tym kraju” – źródło cytuje wypowiedź sędziego. (ak)

Zdjęcie główne: By Gage Skidmore [CC BY-SA 2.0] via Wikimedia Commons

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj