Trend polegający na generowaniu za pomocą sztucznej inteligencji różnych przedmiotów i zwierząt z chałki w ostatnim czasie obiegł internet. Do teraz na profilach różnych marek można trafić na jego kontynuację, która rozbawia niektórych użytkowników mediów społecznościowych do łez. To jednak nie tylko śmieszne obrazki stworzone przez AI, ale także ostrzeżenie przed technologią, która często prowadzi do dezinformacji i może generować wiele niebezpieczeństw w sieci.
7 stycznia 2025 roku na profilu Polska w dużych dawkach na Facebooku pojawiło się zdjęcie kobiety ze złożonym z chałki koniem. Fotografia została opatrzona krótkim opisem: „Ta kobieta upiekła chałkonia, ale nikt jej nie pogratulował”. To właśnie ten post zapoczątkował późniejszą lawinę zdjęć przedstawiających różne przedmioty i zwierzęta w formie wypieków z chałki.
Źródło: facebook.com/donaldkropkapl
Temat podjęło wiele marek czy instytucji, które chętnie wykorzystały popularny trend do przyciągnięcia obserwatorów. Takim sposobem na profilu IKEA na Facebooku pojawił się złożony ze słynnych bułeczek cynamonowych fotel, a Sopoteka opublikowała zdjęcie kobiety trzymającej „chałksiążkę”. Teatr muzyczny w Gdyni postawił natomiast na zaprezentowanie wypieków Chilona Chilonidesa, bohatera powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis”.
Źródło: facebook.com/IKEApl
Źródło: facebook.com/SopotekaPL
Źródło: facebook.com/teatrmuzycznygdynia
Okazało się jednak, że „chałkoń” poza rozbawianiem użytkowników social mediów może także ostrzegać przed sztuczną inteligencją, której wykorzystanie coraz częściej prowadzi do dezinformacji. Pod postem Polski w dużych dawkach pojawiło się bowiem wiele komentarzy osób, które najprawdopodobniej nie mają świadomości tego, że zdjęcie zostało wygenerowane przez AI. W tym gronie są m.in. seniorzy.
Anna Ledwoń-Blacha, Creative Owner More Bananas, zwraca uwagę, że „chałkoń – koń z chałki – brzmi jak kolejny śmieszny internetowy żart, który rozbawi nas przez pięć minut, po czym zniknie w otchłani memicznych trendów”. „Jednak ten fenomen pokazuje coś znacznie głębszego: to przykład potęgi i zagrożeń związanych z treściami generowanymi przez sztuczną inteligencję. Chałkoń stał się viralem, bo łączy absurd z czymś, co wygląda na prawdziwe – dokładnie to, co AI robi najlepiej” – dodaje ekspertka.
Ledwoń-Blacha podkreśla, że dezinformacja w erze sztucznej inteligencji przestaje być jedynie teoretycznym rozważaniem. „Gdy narzędzia generatywne potrafią tworzyć obrazy, teksty czy filmy, które na pierwszy rzut oka wyglądają wiarygodnie, nasza zdolność do rozróżniania prawdy od fikcji jest wystawiana na próbę” – komentuje ekspertka. Jak dodaje, „starsze pokolenia, mniej obeznane z technologią, są szczególnie narażone, ale prawda jest taka, że każdy z nas może paść ofiarą manipulacji”. „Chałkoń unaocznia też, jak łatwo algorytmy mogą wzmacniać treści o wątpliwej wartości, kierując je do odbiorców, którzy »klikną«” – zauważa ekspertka.
Anna Ledwoń-Blacha zwraca uwagę na najważniejszy aspekt pojawienia się trendu, w którym nie chodzi bowiem „tylko o śmiech czy zamieszanie”. „Chodzi o to, jak korzystamy z technologii i co z niej wynika. Dlatego potrzebujemy edukacji – od rozpoznawania deepfake’ów po rozumienie, jak działa personalizacja treści w social mediach. Bez tego będziemy skazani na życie w informacyjnych bańkach, gdzie algorytmy decydują, co widzimy, a dezinformacja ma pole do popisu” – zaznacza.
„Chałkoń jest lekcją. Może śmieszną, ale jednocześnie przerażającą. Pokazuje, jak cienka jest granica między kreatywnością a manipulacją. Dlatego potrzebujemy świadomego korzystania z AI, by nie zgubić się w tym cyfrowym chaosie. Pamiętajmy, że technologia sama w sobie nie jest zła – to, jak ją wykorzystamy, definiuje, czy będzie służyć nam, czy manipulować” – dodaje Ledwoń-Blacha.
Na podobne aspekty uwagę zwrócili twórcy postu, który stał się viralem. W poście na Facebooku poinformowali oni, że platforma ta od jakiegoś czasu jest zasypywana treściami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję, które są profilowane pod starsze osoby. „Tekst »ktoś zrobił X, ale nikt mu nie pogratulował« już w zasadzie stał się memem, a obecny jest niemal pod każdym takim postem, bo poniekąd motywuje do zostawiania komentarzy, a tym samym nabijania ruchu na stronie” – napisano na profilu.
Tak zrodził się pomysł na wygenerowanie „chałkonia”. „Za ten przerysowany, karykaturalny post zebraliśmy ogromne zasięgi, post zobaczyło ponad milion osób. W komentarzach pojawiły się nieironiczne gratulacje dla twórczyni chałkonia, głównie od starszych osób, przeplatane oczywiście ze śmieszkami czy (na szczęście) ostrzeżeniami, że to jest grafika AI” – przekazują twórcy trendu.
„Dlaczego o tym piszemy? Bo będzie tylko gorzej. Grafiki AI będą wyglądać coraz bardziej realistycznie, taki kontent praktycznie generuje się sam, nie trzeba się specjalnie starać. Jeśli taki oczywisty chałkoń działa, to wyobraźcie sobie, jakie liczby można wykręcać na mniej przerysowanych grafikach z postami zbudowanymi pod konkretne grupy docelowe, na przykład osoby starsze. Takie farmy lajków można potem wykorzystać na setki sposobów i wpływać na konkretne już grupy odbiorców” – przestrzegają we wpisie twórcy profilu.
Źródło:facebook.com/donaldkropkapl
(ao)
Zdjęcie główne: facebook.com/donaldkropkapl