W najnowszym numerze Polityki nr 30, z 23.07.2014 jest świetny wywiad z Michaelem Sandelem, amerykańskim filozofem, autorem książek: światowego bestselleru „Sprawiedliwość. Jak postępować słusznie” – to z tego podtytułu zaczerpnęłam tytuł mojego felietonu, „Czego nie można kupić za pieniądze” i najnowszej – „Przeciwko udoskonalaniu człowieka”. Wywiad, który przeprowadził Jacek Żakowski, jest z pewnością najmocniejszym tekstem tego numeru, jednym z ważniejszych tekstów w mediach w tym roku, ale to nie on jest anonsowany na okładce, tylko tekst o politycznym kontekście ginekologii. No cóż, takie czasy: opiniotwórczy tygodnik epatuje tabloidowym tematem… A w wywiadzie sporo rzeczy ważnych naprawdę i zawsze, nie tylko w sezonie ogórkowym.
Sandel z uporem maniaka ciągle powtarza „Mówmy o wartościach. Wartości stoją za każdą decyzją. Debata o wartościach ma fundamentalne znaczenie, to ona nadaje sens dyskusjom eksperckim”, ale Jacek Żakowski słusznie powątpiewa w sens takich debat w Polsce. Ja również coraz częściej powątpiewam w sens takich dysput w środowisku specjalistów public relations – coraz ciszej i mniej się mówi tam o wartościach, za to nieustająco o technikach, narzędziach, efektywności, pomiarach. A to właśnie przedstawiciele tego zawodu zostali przywołani przez M. Sandela jako ci, którzy „mogą skutecznie służyć złu”. Przytoczę może cały fragment tej wypowiedzi, żeby ktoś nie czytający Polityki, nie uznał za sprawą tego zdania wyrwanego z kontekstu, że Sandel rozpoczął jakąś krucjatę przeciwko public relations, czy praktykuje egzorcyzmy. Mówi w wywiadzie tak: ”Niech pan zobaczy jak działa wielki biznes doradców medialnych i politycznych, ekspertów od wizerunku, od pisania przemówień, marketingu politycznego, kampanii wyborczych. Ich rola rośnie podobnie jak honoraria. Niektórzy bardzo skutecznie uczą polityków, jak wygrać. Ale nie uczą, jak służyć społeczeństwu. Zwykle nawet nie rozmawiają o tym z klientami. Są groźni dla społeczeństwa i dla demokracji, bo ich wiedza i umiejętności mogą skutecznie służyć złu. Dlatego powtarzam studentom, że wiedza o polityce może ich uczynić gorszymi, zanim staną się lepsi. Bo wiedzę przyswaja się szybciej i łatwiej niż wartości, które powinny kierować jej wykorzystaniem” .
Kiedy miesiąc temu odbierałam nagrodę PRotonów i powiedziałam, że wierzę w konieczność i ważność edukacji PR-owców, miałam na myśli dokładnie to, co M.Sandel. To nie tylko techniczna wiedza, ilość odbytych szkoleń, zrealizowanych strategii powinna decydować o jakości pracy PR-owca, ale wiedza i przekonanie o zasadach moralnych wpływających na wybór tych, a nie innych narzędzi. To dyskusje na zajęciach kursowych i uczelnianych nie tylko o skuteczności użytych technik, poprawności zbudowanej strategii, efektywności działań, ale dyskusja o słuszności podejmowanych decyzji, o świadomości ich konsekwencji dla społeczeństwa – nie tylko dla tzw. klienta, to debaty o „urynkowieniu praktyk społecznych” i nad „moralnymi granicami rynków”.
Czy użycie słowa „moralność” może być w środowisku specjalistów public relations odebrane jako niestosowne, naiwne zachowanie? Może tak, ale myślę, że dla przyszłości polskiego public relations byłoby znacznie lepiej, gdyby prowadzący zajęcia, szkolenia na egzaminach mówili do słuchaczy „wiem, co chcesz zrobić, wytłumacz mi, jakim wartościom chcesz w ten sposób służyć”.
[wszystkie cytaty zaczerpnięte z wywiadu „Przypuśćmy, że trzeba zabić premiera”, Polityka/30/23.07.2014, „Sprawiedliwość. Jak postępować słusznie” M.Sandel, Kurhaus, Warszawa 2013]
Ewa Hope, Politechnika Gdańska – Wydział Zarządzania i Ekonomii, laureatka PRotona 2013