Ostatnio byliśmy świadkami wprowadzenia długo oczekiwanych reakcji na Facebooku. Dziś w internecie głośno jest o możliwości targetowania reklam w sieci społecznościowej Twitter przez użyte w postach emoji. Zmiany są nierozerwalnym elementem progresu i rozwoju – i choć nie wszystkim się to podoba – międzynarodowe korporacje z roku na rok będą wiedziały o nas coraz więcej.
Zmiana wprowadzona przez mikroblogowego giganta daje reklamodawcom nowe możliwości precyzyjnego profilowania użytkownika. Pozwala nie tylko jasno określić, jakie pasje, emocje, upodobania interesują ich wśród osób publikujących na Twitterze, lecz także stworzyć dedykowany przekaz reklamowy dla każdej z grup docelowych. Używanie emoji nadaje wypowiedzi sentyment (sic!), nie zostawiając cienia wątpliwości ani miejsca na subiektywną ocenę, jak to się dzieje w przypadku słów kluczowych Facebooka, natomiast sprawdza emocje użytkowników za pomocą innego mechanizmu – tu decydują reakcje na posty, za pomocą których algorytm interpretuje nasz nastrój i gotowość do odbioru przekazu reklamowego. Nowe funkcje stwarzają duże pole do popisu dla marketingowców w obszarze real time marketingu, a kierowanie reklam na emocje, które ujawniają się pod wpływem wydarzeń, to gałąź komunikacji, która w nadchodzącym czasie będzie rozwijać się bardzo dynamicznie.
Śledzenie naszych działań przez globalne spółki zaczyna przekraczać barierę online przez szereg oferowanych usług. Przykładowo, za pomocą systemu Android Google jest w stanie określić, czy dzięki reklamie kierującej nas do sklepu offline (pokazującej trasę) docieramy do niego i decydujemy się na zakup. Przejmowanie (np. Microsoft i Linkedin) i integracja różnych usług w dużych globalnych koncernach może doprowadzić do uzyskania wielu informacji, którymi wcale nie chcemy się dzielić. Już teraz marketingowcy w celu optymalizacji stron internetowych obserwują każdy ruch myszy internautów. Przy użyciu skryptów, ciasteczek odkładających się w przeglądarkach czy logowania w serwisach społecznościowych firmy są w stanie śledzić nas na różnych witrynach, które przeglądamy codziennie i oferować nam swoje produkty. Można przypuszczać, że w niedalekiej przyszłości wszystkie aplikacje i urządzenia związane z aktywnością fizyczną i pomiarami czynności ciała zintegrują się z sieciami reklamowymi, i będą w stanie zmierzyć puls użytkownika w momencie obcowania z przekazem reklamowym offline i online. Przyszłość pokaże, jak daleko sięgnie reklamowa infiltracja, jednak dynamiczny rozwój nowych technologii wskazuje, że powyższy scenariusz urzeczywistni się szybciej niż myślimy.
Agnieszka Żdanuk, Performance Marketing Specialist w agencji interaktywnej KERRIS