W dzisiejszym świecie bycie profesjonalnym PR-owcem to przyjęcie na siebie bardzo wielu ról. Poczynając od umiejętności pracy na rzecz wizerunku osób, firm czy brandów, przez pełnienie funkcji rzecznika prasowego, aż po łagodzenie skutków mniejszych i większych kryzysów. Wiąże się to jednocześnie z wielozadaniowością, wielokompetencyjnością oraz szeroką wiedzą z obszarów działalności i zainteresowań naszych klientów. Oczywiście w ślad za tym możemy mówić o wyzwaniach stojących przez PR-owcami, realizacji strategii i osiąganiu założonych w niej celów, jako elementach, które stanowią o atrakcyjności tego fachu.
Ale moim zdaniem, to co jest najciekawsze w tym zawodzie, to emocje. Emocje, które wiążą się z faktem pracy często dla największych przedsiębiorstw w kraju, globalnych firm, notowanych na warszawskiej giełdzie, instytucji i spółek strategicznych z punktu widzenia polskiej gospodarki.
Co istotne, dzisiaj niejednokrotnie PR wykracza poza swoją definicję. W ślad za tym mamy możliwość wpływania na procesy funkcjonowania przedsiębiorstw, na kluczowe decyzje zarządcze, a tym samym budowanie przewag konkurencyjnych oraz pozycji na rynkach: krajowym, jak również często zagranicznych.
Emocje w pracy PR-owca związane są również z prowadzoną narracją, która dzieje się tu i teraz. Dzięki mediom, bez których nasza praca byłaby niemożliwa, można na bieżąco śledzić i obserwować efekty działań komunikacyjnych oraz ich wpływ na otoczenie.
Myślę jednak, że najwięcej emocji przynosi praca w sytuacji kryzysowej, z jakimi niejednokrotnie mamy do czynienia, pracując z klientami z tzw. wrażliwych branż. Bo skuteczność w zarządzaniu w ogóle, a szczególnie komunikacja w kryzysie, jest jak papierek lakmusowy naszych działań. Ich efektywność i powodzenia widać na bieżąco. A to stanowi o wyjątkowości pracy w PR.
Ewa Bałdyga, wiceprezes zarządu Martis CONSULTING, nominowana w konkursie PRotony 2015 w kategorii osoba/zespół w firmie PR-owskiej