czwartek, 21 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościGW: rzecznik prasowy Amiki szkaluje i hejtuje w sieci

GW: rzecznik prasowy Amiki szkaluje i hejtuje w sieci

Aktualizacja z 08.11.2023 r.: Tomasz Pietrzyk, były rzecznik koncernu Amica, został prawomocnie uniewinniony od czynu zarzucanego mu przez Annę Wilk-Baran. Sąd I instancji stwierdził, że nie ma dowodów na winę i sprawstwo oskarżonego. Sąd II instancji utrzymał ten wyrok w mocy.

Rzecznik prasowy koncernu Amica, Tomasz Pietrzyk, jest internetowym hejterem – pisze poznan.wyborcza.pl w artykule z 2 czerwca 2020 roku. Według dziennika Pietrzyk miał szkalować lokalną dziennikarkę, która opisała problem mobbingu w fabryce firmy.

Jak czytamy, dziennikarka Anna Wilk-Baran jest wydawcą bezpłatnej „Gazety Powiatowej”, w której jako pierwsza opisała mobbing w fabryce Amiki we Wronkach i samobójstwo jednej z pracownic – Ilony Pujanek. Dzięki artykułowi Wilk-Baran tematem zainteresowały się ogólnopolskie media. W wyniku doniesień społecznik i polityk Piotr Ikonowicz zorganizował pikietę przed fabryką i tłumaczył, że Amika „ma krew na rękach”. „Szefowie byli wściekli” – pisze poznan.wyborcza.pl.

„Na reklamę i marketing wydajemy kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. Takie informacje mogą spowodować, że klient nie kupi towaru z Amiki” – mówił wiceprezes koncernu, Marcin Bilik, cytowany przez źródło. Czytamy, że firma nie wyjaśniła stawianych jej zarzutów. Wytoczyła za to procesy sądowe przeciwko Piotrowi Ikonowiczowi i Annie Wilk-Baran, przy okazji domagając się zakazu wykonywania zawodu dla dziennikarki. Źródło przytacza również wypowiedź Tomasza Pietrzyka z 2019 roku: „Uznaliśmy, że nie możemy pozwolić na wielokrotne i bezkarne naruszanie naszego dobrego imienia”.

Poznan.wyborcza.pl przytacza także wpisy, jakie publikowane były na temat Amiki w portalu internetowym gowork.pl. Znalazło się wiele krytycznych komentarzy, na które postanowił odpowiedzieć użytkownik o nicku „Wronki są nasze”. „W zakładzie zbierzemy wiarę, żeby pogonić tych penerów od Ikonowicza. Nikt do Wilk-Baran i tego głupka z Warszawy nie będzie się przyłączał. Ikonowicz jest durniem, że daje się wciągnąć tej szalonej babie. U nas nikt jej nie popiera, a wy ciągle kłamiecie do dziennikarzy. Won z Wronek i dajcie ludziom żyć” – źródło cytuje wpis. Użytkownik dodał też, że „Ikonowicz i Wilk-Baran to pieniacze, które sieją nienawiść w mieście”.

Jak tłumaczy źródłu Wilk-Baran, zdecydowała się ona zwrócić do policji z prośbą o zidentyfikowanie użytkownika „Wronki są nasze”. Czytamy, że okazało się, że wpisy publikowane były z komputera znajdującego się w biurze Amiki. Później Henryk Szlachetek, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Amice, przekazał w piśmie, że autorem komentarzy był rzecznik prasowy firmy, Tomasz Pietrzyk.

Gazeta Wyborcza spytała Pietrzyka, dlaczego zamieszczał hejterskie wpisy. Rzecznik odpowiedział jedynie, że prosi o zadawanie pytań drogą mailową. Czytamy, że dziennik wysłał więc do Pietrzyka maila z pytaniem, „czy jego zdaniem takie zachowanie przystoi rzecznikowi prasowemu giełdowego koncernu, dlaczego sam narusza dobre imię innych osób, skoro wcześniej tak go to oburzało, i jak ma się to do twierdzeń Amiki, że tak samo ważną wartością jak wolność słowa jest dobre imię osób indywidualnych”. Podobne pytania wysłano do zarządu Amiki. Jak tłumaczy poznan.wyborcza.pl, nadal nie odesłano na nie odpowiedzi.

W rozmowie ze źródłem Anna Wilk-Baran stwierdziła, że Amica nie chciała, aby temat hejterskich komentarzy ujrzał światło dzienne. Czytamy, że skontaktował się z nią jeden z policjantów z komisariatu we Wronkach i przekazał, że sprawca skontaktuje się z nią telefonicznie, aby przeprosić. Podczas rozmowy miało paść nazwisko Pietrzyka. „Odebrałam to jednoznacznie: chcą się ze mną po cichu dogadać. Od razu powiedziałam temu policjantowi, że nie będę wchodzić z Amiką w żadne układy. I potem nikt już nie zadzwonił” – źródło cytuje wypowiedź Anny Wilk-Baran.

Czytamy również, że poznański sąd skazał niedawno Annę Wilk-Baran za zniesławienie Amiki. Dziennikarkę ukarano dwoma tysiącami złotych grzywny. W procesie cywilnym Amica nadal domaga się przeprosin.

Źródło poprosiło o skomentowanie sprawy Polskie Stowarzyszenie Public Relations. Komentarz zamieszczony przez poznan.wyborcza.pl jest w całości dostępny na stronie internetowej PSPR-u. „Fundamentem pracy PR-owca jest etyka. Jesteśmy powołani do rzetelnego komunikowania na temat firmy. Pomagamy także zrozumieć zarządowi otoczenie biznesu, w tym nastroje panujące wśród pracowników czy nastawienie mediów. Jeśli przytaczana sytuacja jest prawdziwa, to należy uznać działanie rzecznika firmy za próbę zdyskredytowania dziennikarki i aktywisty, a nie za działanie PR. Public relations to komunikowanie z otwartą przyłbicą, nawet w nieprzyjemnych sytuacjach. Transparentność to jedna z głównych zasad promowanych przez międzynarodową federację branżową Global Alliance for Public Relations and Communications Management, do którego ostatnio dołączyło PSPR” – czytamy w komentarzu.

Czytaj także: Wywiad z Luizą Jurgiel-Żyłą przy okazji ogłoszenia dołączenia PSPR do Global Alliance

„Każda organizacja ma prawo nie zgadzać się z tezą dziennikarską czy zarzutem publicznym, reagować na naruszanie jej dobrego imienia i bronić się. Niemniej musi się to odbywać zgodnie z przyjętymi normami, zarówno etycznymi, jak i prawnymi” – dodaje PSPR. Stowarzyszenie powołało się także na swój Kodeks Etyki, które wskazuje, że „pracownik public relations jest zobowiązany do ochrony dóbr osobistych człowieka, a w szczególności do ochrony prywatności, czci i godności osobistej swoich klientów, współpracowników i adresatów swoich działań”. W związku z tym m.in. działanie na szkodę kogokolwiek dyskwalifikuje PR-owca z grona profesjonalistów – uważa PSPR i dodaje, że sprawa powinna zostać zgłoszona na policję.

„Przytoczony w artykule przypadek jest szczególnie bolesny, ponieważ rzecznik nie dość, że obrażając dziennikarkę zrujnował wieloletnie skrzętnie budowane przez firmę relacje z mediami, ale także działał pod przykrywką na forum pracowniczym. W naszym przekonaniu, jeśli rzeczywiście wszystko to jest prawdą, zarząd powinien poważnie zastanowić się, czy ta osoba jest w stanie budować jakiekolwiek relacje, które nie będą szkodziły reputacji firmy w przyszłości. Warto pamiętać, że PR-owiec nie jest bez wyjścia i jeśli jest naciskany przez szefa, by podejmować działania nieetyczne, ma prawo odmówić, powołując się na kodeksy branżowe” – pisze dalej PSPR.

Stowarzyszenie dodaje, że rzecznik nie powinien komunikować incognito i nikogo dyskredytować. Czytamy, że choć Tomasz Pietrzyk nigdy nie był członkiem PSPR, to w przypadku potwierdzenia zarzutów Gazety Wyborczej zostałby usunięty ze stowarzyszenia ze względu na działanie niezgodne z normami etycznymi obowiązującymi w branży PR. „Jeśli zarzuty się potwierdzą, to ten konkretny przypadek posłuży nam w przyszłości jako antyprzykład dla adeptów zawodu. Wyrażamy ubolewanie, że po 30 latach funkcjonowania PR w Polsce wciąż zdarzają się czarne owce, które kładą cień na codzienne starania setek profesjonalistów, dla których kodeks etyki jest jak druga skóra” – podsumowuje Stowarzyszenie.

Pełną treść komentarza Polskiego Stowarzyszenia Public Relations można znaleźć na stronie.

PRoto.pl zwróciło się do Amiki z prośbą o odniesienie się do sprawy opisanej przez Gazetę Wyborczą. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. (ak)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj