Szef radomskiej firmy Giftpol zwolnił pracowniczkę przez wiadomość na Skypie. Powodem miało być wykonanie przez graficzkę dziewięciu projektów (zamiast 15) w programie, którego nadal się uczy. Przełożony stwierdził bowiem, że nie płaci za naukę. Kobieta na rozmowie kwalifikacyjnej miała jednak wspomnieć, że na co dzień korzysta z innego oprogramowania, co wtedy nie stanowiło dla firmy żadnego problemu. Postawa szefa wywołała burzę w internecie.
Po fali hejtu od oburzonych internautów właściciel firmy zagroził zwolnionej graficzce skierowaniem sprawy do sądu, później wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że to on jest w tej sytuacji pokrzywdzony.
14 marca 2024 roku użytkowniczka serwisu X udostępniła zdjęcie konwersacji ze swoim szefem, podczas której została zwolniona. Rozmowa, która odbywała się przez Skype’a, dotyczyła efektów jej pracy. Szefowi nie spodobało się, że graficzka przygotowała dziewięć wizualizacji, oczekiwał bowiem 15. Kobieta w wiadomości zaznaczyła jednak, że nadal uczy się wymaganego od pracodawcy programu, bo nigdy nie miała z nim styczności, co podczas rekrutacji nie było problemem.
„Szef mnie zwolnił na Skypie, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy” – czytamy we wpisie pod zdjęciem.
Źródło: twitter.com/samoniniko
Kobieta udostępniła także inne zdjęcia konwersacji, z których wynika, że szef dziękuje jej za współpracę i stwierdza, że nie będzie płacić za naukę. Graficzka w wiadomości zwrotnej podkreśliła, że jest zdziwiona. Wspomniała, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej przekazała, z jakiego programu korzysta na co dzień, co nie było przeszkodą dla firmy.
Źródło: twitter.com/samoniniko
Nie jest to jednak wszystko. Z poprzednich postów kobiety można się dowiedzieć, jak dokładnie wyglądała praca w firmie. Według graficzki, ośmiogodzinne szkolenie pierwotnie miało być bezpłatne. Kobieta wspomina, że musiała „wywalczyć sobie” należne wynagrodzenie. Przekazała także, że w firmie panuje zasada, aby spożywać posiłki tylko o godzinie 12:00. Inni pracownicy ostrzegli ją, że za niestosowanie się do zasad „będzie kara”.
Źródło: twitter.com/samoniniko
Internauci byli wstrząśnięci brakiem profesjonalizmu szefa. Pod wpisami kobiety pojawiło się wiele niepochlebnych opinii na temat jego zachowania.
„Czytam to i chciałabym napisać, że nie wierzę — ale zbyt wiele już widziałam jeśli chodzi o zarządzanie czy szacunek dla pracowników w różnych firmach i instytucjach. Jeśli potrzebuje pani wsparcia — proszę o kontakt” — napisała posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.
„Przeczytałem Twoje inne wpisy dotyczące tej pracy i nie wierzę, że tak jeszcze się dzieje”, „Zero biznesowej kultury. Poziom szefa to dno”, „Typ oczekuje, że w pierwszy dzień nauczysz się programu graficznego, a on od urodzenia nie ogarnął pisania w języku polskim” – skomentowali internauci.
Mimo że ani nazwa firmy, ani dane szefa czy pracowników nie zostały nigdzie udostępnione, użytkownicy X szybko odnaleźli przedsiębiorstwo. Zarówno na właściciela, jak i samo miejsce pracy wylała się fala hejtu. Internauci nie szczędzili ostrych komentarzy. Doszło nawet do tego, że zdenerwowany szef ponownie zwrócił się do swojej byłej pracowniczki.
„Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika” – napisała na X zwolniona graficzka.
Na stronie firmy na Facebooku pojawił się natomiast wymowny post.
Źródło: facebook.com/groups/kryzyssm
Autorka screena: Justyna Olesińska
„W naszej firmie pracują najlepsi w branży. Życzymy wszystkim powodzenia! Hejterom też dziękujemy i dużo zapału w myśl zasady. Nie ważne, czy mówią o Tobie dobrze, czy źle, ważne, żeby mówili*” – głosi treść wpisu.
Zaraz po tym strona na Facebooku zniknęła, a na stronie internetowej firmy pojawiło się oświadczenie.
„Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel, na którym pracuje nasza firma. Osoba, która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku, zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program. Pierwszy dzień był dniem szkolenia, zasad funkcjonowania firmy, współpracy grafików z działem handlowym etc.” – napisał właściciel firmy.
„Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy, że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania. Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji, które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej” – czytamy.
Właściciel firmy wspomniał także, że w przypadku graficzki zdecydował o rezygnacji ze współpracy, a odbyło się to za pomocą komunikatora Skype, ponieważ „często jest poza firmą i nie zawsze ma możliwość osobistego kontaktu z pracownikiem”.
„W naszej firmie respektowane są zasady kodeksu pracy, wypłacane terminowo wszystkie świadczenia. Dodam, iż jesteśmy firmą społecznie użyteczną, gdyż wspieramy wiele fundacji w tym kraju, nie pozostajemy obojętni na ludzkie cierpienie i choroby. Bardzo często wyciągając pomocną dłoń” – czytamy dalej w oświadczeniu.
Źródło: giftpol.pl/oswiadczenie
Źródło: giftpol.pl/oswiadczenie
Okazuje się jednak, że właściciel firmy na całym zamieszaniu postanowił jeszcze zarobić. Pod oświadczeniem na stronie internetowej przedsiębiorstwa znalazła się zapowiedź nowych produktów, przygotowanych w nawiązaniu do fragmentów rozmowy i komentarzy, jakie internauci wystosowali pod adresem szefa Giftpolu. Dariusz Jabłoński zamierza „wypuścić serię koszulek”.
Źródło: giftpol.pl/oswiadczenie
Aktualizacja, 15.03.2024, 16:50
Na stronie internetowej Giftpolu pojawiły się zapowiadane przez właściciela firmy koszulki.
„Dla każdego, kogo wkurza szef, 1/100 koszulek wysyłamy w gratisie!!!! Piszcie maila temat: wkurzył mnie Dariusz z Radomia” – napisano na stronie głównej.
Źródło: giftpol.pl
(ao)
* pisownia oryginalna