O cenie zaangażowania sponsorów w igrzyska olimpijskie oraz o ich wizerunkowym aspekcie, także w kontekście łamania praw człowieka, posłuchać można w Radiu PiN oraz przeczytać w Rzeczpospolitej. Jedno jest pewne, dla MKOl-u organizacja igrzysk to bardzo intratny biznes, a pięć olimpijskich kół jest, jak czytamy w artykule, „jednym z najcenniejszych dziś znaków firmowych”.
Organizacja igrzysk w Pekinie pochłonęła 40 miliardów dolarów, a największe sumy wyłożyło dwunastu głównych sponsorów, wpłacając do kasy MKOl ponad 900 milionów dolarów, podaje radio PiN. W zamian za to liczą oni, jak czytamy w Rzeczpospolitej, na „wyłączność”, czyli na to, że wizerunek marek przez nich reprezentowanych będzie jedynym obecnym podczas sportowych zmagań. Wspomnianą wyłączność, pisze Paweł Wilkowicz, ma firmom zapewnić Karta Olimpijska. Ma ona przeciwdziałać „ambush marketingowi”, czyli próbie wypromowania się przy okazji igrzysk firm nie należących do grupy sponsorów wydarzenia. W tym celu w Karcie znalazły się między innymi wytyczne co do wielkości logo producentów sprzętu sportowego używanego podczas zawodów.
Czy jednak wyłączność zapewni sponsorom dobry wizerunek? Zdaniem szefa Sport Marketing Polska Grzegorza Kity, pytanego przez radio PiN zaangażowanie w igrzyska w Chinach, gdzie łamane się prawa człowieka, nie powinno jednak zaszkodzić sponsorom. „Konsumenci zdają sobie doskonale sprawę z tego, że tak naprawdę sponsorzy – reklamodawcy nie mają żadnego wpływu na wybór miejsca olimpiady”, mówi ekspert.