„Chodzi o poprawę wizerunku PZPN, ale by tak się stało, potrzebny będzie czas, bo ja cudotwórcą nie jestem.” – zaznacza w rozmowie z magazynem Piłka Nożna Plus Janusz Basałaj, szef departamentu mediów i komunikacji w Polskim Związku Piłki Nożnej. I dodaje, że niektórzy próbowali go nawet straszyć pracą w Związku.
Zapowiedział również, że nowi włodarze PZPN nie będą zajmować się krytykowaniem poprzedniej ekipy Grzegorza Laty, bo „musimy skoncentrować się na własnych zamierzeniach i planach, ale nie tylko poprzez udowadnianie, że wszystko poprzednie było jednoznacznie do niczego”.
W trakcie rozmowy poruszono także kwestię współpracy z działem reprezentacji i jej rzecznikiem Tomaszem Rząsą. Zdaniem Basałaja Rząsa sprawdził się w trakcie Euro 2012, mimo to miał do niego zastrzeżenia dotyczące dzielenia dziennikarzy na lepszych i gorszych. „Zdarzyło się kiedyś pewne śniadanie, na którym nie mogli pojawić się przedstawiciele bulwarówek, bo uznano ich za tych niepożądanych. Wtedy poradziłem Tomkowi, by nigdy tego więcej nie robił” – wspomina rozmówca Piłka Nożna Plus. I przyznaje, że nie ma „osoby bardziej zapiekłej, niż rozdrażniony dziennikarz”. Sam Basałaj zapowiada, że nie będzie zajmował się pisaniem sprostowań, ponieważ „nerwowe posunięcia nikomu nie służą”, a „wszystko jednak można przełknąć, jeśli nie zostaną przekroczone umowne granice dobrego smaku”.
„Miałem też kilka dziwnych rozmów, z ludźmi już mocno dojrzałymi, którzy usiłowali pytać mnie o możliwość współpracy” – przyznaje Basałaj. Odnośnie współpracowników, szef komunikacji PZPN bardzo pozytywnie wypowiedział się o nowym rzeczniku Jakubie Kwiatkowskim. „Ma sporo atutów, myślę w tym momencie o pracowitości, zaangażowaniu, ale i doświadczeniu wyniesionym z Ministerstwa Sportu. Jest rzecznikiem, o jakiego nam chodzi – transparentny, spokojny. A przy tym – żaden gwiazdor” – stwierdził Basałaj. (ks)