Chodzi o jedną z odpowiedzi na skargę, w której internautka usłyszała, że ma „f*** off”.
„Z związku z sytuacją związaną z fanpagem Falafela Bejrut i Falafela Bejrut Moliera 8 – chcemy przeprosić wszystkich, których uraziliśmy. Brakuje nam słów na zaistniałą sytuację, chcemy podkreślić, że właściciel, Mike, nie odpowiedziałby nigdy w podobny sposób do żadnego z Gości. Przepraszamy i liczymy na wyrozumiałość, problemy wewnętrzne czasem, jak chochliki, wkradają się w życie każdej firmy. Postaramy się z całych sił, by do podobnej sytuacji już nigdy nie doszło. With Love”.
Ekipa Falafel Bejrut w ten sposób odniosła się do konwersacji, którą przytoczył m.in. portal Na Temat. Źródło zacytowało opinię jednej z klientek, która odwiedziła lokal. Na fanpage’u stwierdziła, że jedzenie nie jest takie jak kiedyś, wiele do życzenia pozostawiają też ceny i obsługa. W odpowiedzi usłyszała, że jest hejterką.
Swoje niezadowolenie wyraziła też inna klientka, która usłyszała, że ma… „fuck off”. Internautka przyznała wówczas, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi ze strony właściciela Bejruta. Do tej pory uważała go za sympatycznego – mówi w rozmowie z natemat.pl. Jak pisze autorka tekstu Karolina Błaszkiewicz: „Wegańska knajpa reklamuje się hasłem »Love and peace«, ale z miłością i pokojem zdaje się mieć już trochę nie po drodze”. Dyskusje pod nieprzychylnymi opiniami trwały, dopóki autorki nie zamilkły.
Źródło: Facebook/Helena Chmielewska
Źródło: Facebook/Stefania Pakula
(mw)
Zdjęcie główne: Facebook/Falafel Bejrut