W pierwszych dniach maja 2021 roku zorganizowano w Polsce akcję „Zaszczep się w majówkę”, w ramach której chętni w mobilnych punktach mogli otrzymać szczepionkę bez wcześniejszej rejestracji. Do punktów ustawiały się długie kolejki. Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego, immunologa i eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, to działanie to bardziej akcja promocyjna niż faktyczne przyspieszenie programu szczepień – czytamy na tokfm.pl.
Zobacz także: Przekonać nieprzekonanych. O komunikacji szczepień przeciw COVID-19
Jak czytamy, od soboty przed punktami szczepień ustawiały się długie kolejki chętnych, którzy zgłaszali się mimo niesprzyjającej w wielu miejscach pogody. W mobilnych puntach można było zaszczepić się jednodawkową szczepionką Johnson&Johnson bez wcześniejszej rejestracji, trzeba było mieć jednak aktywne skierowanie na szczepienie. Źródło podaje, że zainteresowanie akcją przerosło oczekiwania organizatorów.
„To trzeba traktować w kategorii promocji szczepień, zachęty do szczepień, a nie w kategoriach, że te punkty szczepień przełamią tempo szczepień w Polsce” – komentował w TOK FM dr Paweł Grzesiowski. Jak wskazywał, 16 punktów, które zaszczepią po około 3-4 tys. osób w czasie majówki „nie są decydujące” o liczbie zaszczepionych w Polsce. „Szczepimy dziennie 300 tys., a cała ta akcja to będzie może kilkanaście tysięcy” – mówił lekarz w TOK FM. (mb)
Czytaj też: Katarzyna Kolasa: sceptyczne nastawienie do szczepień to wynik braku zaufania do innowacji
