Patrzę na poziom polskiej edukacji w dziedzinie public relations bardzo optymistycznie. Oferta dydaktyczna jest bardzo różnorodna. Zarówno uczelnie publiczne, jak i prywatne oferują tę problematykę w ramach studiów dziennych czy podyplomowych. Są samodzielne kierunki, bloki zajęć pojawiające się w ramach studiów z zakresu nauk społecznych czy pojedyncze wykłady. Do tego dochodzą kursy oferowane przez stowarzyszenia branżowe, specjalistów-szkoleniowców, PR-owców. Czyli każdy zainteresowany może znaleźć coś dla siebie.
Jestem przekonana, że zapotrzebowanie na tę problematykę będzie rosło, bo to wynika ze specyfiki współczesnych, ponowoczesnych czasów, w których żyjemy. Ponowoczesny kontekst charakteryzujący się wielkim przyspieszeniem we wszystkich dziedzinach naszej aktywności, płynnością reguł życia publicznego, wzrastającą ciągle wagą wizerunku osób, instytucji to tylko niektóre z czynników, które sprawiają, że Public Relations trzyma się mocno. Do tego dochodzi wzrastająca wciąż rola mediów w naszej codzienności zawodowej, jak i życiu osobistym. Nasze relacje społeczne stają się zapośredniczone medialnie.
Skoro oferta edukacyjna jest już tak szeroka, warto położyć nacisk na jej jakość. To, czego mi brakuje, to czasopisma poświęcone PR-owi, popularyzujące tę dziedzinę wiedzy. Pojawiały się próby stworzenia takowych, ale nie przetrwały.
Jak skutecznie uczyć rzemiosła PR-owego?
Uważam, że rzemiosło udoskonala się poprzez praktykę zawodu. Nauka PR – u daje wiedzę (a przynajmniej powinna dawać takową), o zmieniającym się świecie, stąd dla mnie ważny kontekst globalizacji, mediatyzacji, zmianach zasad rządzących polityką. Krytyczna analiza przeprowadzonych kampanii dostarcza wiedzy o strategiach, narzędziach i możliwościach ich adaptacji do konkretnych sytuacji. Dobrze zatem wyciągać wnioski i uczyć się na błędach innych, jak i czerpać wzory z dobrych praktyk.
Z moich obserwacji wciąż najważniejszą umiejętnością jest umiejętność podstawowa – dobre posługiwanie się językiem polskim, dbałość o poprawność językową. Komunikaty PR-owskie często grzeszą nadmiarem żargonu, spolszczeniami obcojęzycznych terminów. Przejmujemy je bezrefleksyjnie i z niezwykłą łatwością, zwłaszcza w odniesieniu do nazw metod, technik PR-owskich. Takie żargonowe przekazy zniechęcają do czytania i są po prostu niezrozumiałe. A niezrozumiały przekaz to fiasko działań PR-owskich.
Drugi element to zasady savoir vivre’u i umiejętność ich stosowania w praktyce. Grzecznościowe formuły ułatwiają nawiązanie kontaktu, wprowadzają dobrą atmosferę i sprawiają, że z osobą, która się nimi posługuje chce się zwyczajnie utrzymywać kontakt. Sztuka savoir vivre’u to także umiejętność dostosowywania języka, zachowań do roli, jaką odgrywamy, czy funkcji, jaką pełnimy. Warto zatem o tym pamiętać.
dr hab. Magłorzata Molęda-Zdziech, Szkoła Główna Handlowa, nominowana w konkursie PRotony 2015 w kategorii osoba/zespół zajmujący się edukacją PR-owską