W ramach spotkania „Marketing Strategiczny. Forum 2007” odbyła się wczoraj debata na temat „Po co komu szok (w reklamie)?”
O reklamach komercyjnych i tych dotyczących kampanii społecznych rozmawiali czołowi eksperci marketingowi: Piotr Alchimowicz (Tipping Point), Juliusz Braun (Rada Etyki Reklamy), Marek Janicki (McCann), Roman Jędrkowiak (ING Bank), Mirosław Pęczak (Polityka), Piotr Tyborowicz (TVN).
Uczestnicy panelu dyskutowali na temat tego, czy reklama musi szokować, by być skuteczną. Wśród omawianych spotów i reklam drukowanych znalazły się reklamy społeczne, m.in: australijski spot, który jest częścią kampanii antynikotynowej.
Reklama w kampanii Barnardo’s:
oraz plakat w kampanii na rzecz walki z HIV:
Piotr Alchimowicz stwierdził, że reklama społeczna sięga po szok, gdyż odbiorcy nie są wrażliwi i wyczuleni na potrzeby innych. Oglądając plakaty Barnardo’s nikt nie wpłaci pieniędzy na szczytny cel, stwierdził Alchimowicz.
Roman Jędrkowiak z ING stwierdził, że reklamy jako takie można dzielić na dobre i złe, a nie na kontrowersyjne i niekontrowersyjne. Z kolei Piotr Tyborowicz z TVN zauważył, że coraz więcej tzw. szokujących reklam jest dopuszczana do emisji i poziom tolerancji treści kontrowersyjnych wzrósł. Piotr Alchimowicz przyznał, że wolałby, żeby jednak nie dopuszczano kontrowersyjnych i szokujących reklam do emisji, gdyż wówczas będzie można tworzyć reklamy z przekazem i pomysłem, a nie tylko takie, które szokują.
Zgodnie z ocenami panelistów i uczestników debaty wyniknęło, że najbardziej skuteczne reklamy są mało szokujące. (ak)