Mediom przestało się opłacać bycie bezstronnym i rzetelnym. Zrezygnowały z pełnienia funkcji obserwatorów i analityków. Stali się graczami w tej samej grze, co politycy. Bez żadnego zażenowania opowiadają się po jednej bądź po drugiej stronie i to w sposób bardzo nachalny. Razi to szczególnie w przypadku mediów publicznych. Przykład z ostatnich dni: TVP emitowała dwa programy niezwykle mocno zaangażowane: chodzi tu o Tomasz Lisa i Jana Pospieszalskiego – jeden po jednej, drugi po drugiej stronie. Ale przed II turą władze TVP związane z obozem władzy zawiesiły tylko jeden program, ten, który przedstawiał punkt widzenia władzy niemiły.
Każdy dziennikarz ma swoje poglądy, jednak fatalne jest kiedy tak manifestacyjnie to okazuje. To, co robi dziś wielu prowadzących programy w radiu i telewizji, jest łamaniem podstawowych zasad. Kiedy oglądam wywiad dziennikarki w TVP z kandydatem na prezydenta, jej mowa ciała, ton głosu, gesty pokazują jej niechętny stosunek do rozmówcy. I nikt w telewizji publicznej na to nie reaguje. W prywatnych stacjach często jest jeszcze gorzej.
Tygodniki – teraz już wszystkie – jasno opowiadają się za jednym lub drugim kandydatem i agitują. Trudno znaleźć dziś media, w których odbiorca może przeczytać, usłyszeń w miarę bezstronną analizę. Bezstronność i przyzwoitość próbuje zachować jeszcze publiczne radio, zwłaszcza Trójka.
Media uzależniają się od polityki, ponieważ są w dramatycznej sytuacji ekonomicznej w związku ze zmianą biznesowego modelu funkcjonowania tej branży. Jedni walczą o utrzymanie systemu, który je żywi, drudzy o jego obalenie. A co najgorsze, padły już wszelkie standardy etyczne.
Igor Janke, wieloletni dziennikarz, obecnie członek zarządu Bridge