Agencja ma minimalizować straty wizerunkowe, ale nie może rozmywać przekazu dziennikarza. Specjaliści ds. PR są jednak zgodni, że pomysł zatrudnienia agencji w przypadku strat wizerunkowych Kamila Durczoka był słuszny. „A te są kolosalne” – zaznacza Paweł Trochimiuk, prezes Partner of Promotion.
Po publikacjach Wprost, w których nazwisko Kamila Durczoka powiązano z tematem mobbingu, jego żona Marianna Durczok zatrudniła agencję PR. O wizerunek redaktora naczelnego Faktów TVN dba teraz agencja Point of View, która odpowiada m.in. za kontakt z mediami. Dziennikarz sam do tej pory tylko raz publicznie odwołał się do treści publikacji tygodnika, udzielając wywiadu Dominice Wielowieyskiej w radiu TOK FM. Zapewnił wówczas, że „z całkowitym spokojem” czeka na opinię komisji, która obecnie bada doniesienia na temat przypadków molestowania w stacji. Przedstawicielki reprezentującej go agencji w rozmowie z PRoto.pl przyznają z kolei, że Point of View nie planuje póki co żadnego oświadczenia w imieniu klienta, ponieważ jego wypowiedź w radiu oraz oświadczenie jego żony są wystarczające.
Enigmatyczna komunikacja
Specjaliści ds. PR, zapytani przez PRoto.pl o sam pomysł zatrudnienia agencji public relations, zgodnie przyznają, że w sytuacji kryzysu wizerunkowego Kamila Durczoka, był to słuszny ruch. Wątpliwości Katarzyny Fabjaniak-Czerniak, budzą jednak enigmatyczne wypowiedzi przedstawicielki agencji, która – jak zauważa Group Account Manager z 24/7 Communication – „z jednej strony potwierdza, że rozpoczęła współpracę z dziennikarzem, z drugiej zaś deklaruje, że » być może« dziennikarz wypowie się w najbliższej przyszłości na swój temat nie podając żadnych konkretnych informacji”. Strategia o tym, by nie wypowiadać się do czasu obradowania komisji, jej zdaniem, może być zasadna, „jednak zabrakło tu prawidłowego zakomunikowania tego faktu” – zauważa.
W opinii Pawła Trochimiuka, prezesa Parnter of Promotion, ciężko wyrokować, dlaczego strony wstrzymują się z oświadczeniem. „Zawsze bowiem w takich sytuacjach sprawa jest złożona, a my nie znamy szczegółów. Pozostaje wierzyć, że dziennikarz wziął profesjonalną agencję i te osoby wiedzą, co robią” – przyznaje.
Metoda „zdartej płyty” i polityka minimalizowania strat
Od momentu pierwszej publikacji do dziś czytelnicy są zasypywani zarówno spekulacjami pod adresem Kamila Durczoka, jak i faktami – jak tymi o pracach komisji badającej sprawę mobbingu w TVN. Andrzej Pomarański, dyrektor ds. strategii komunikacji marki w Modern Corp, uważa, że wobec tak dynamicznie rozwijającej się sytuacji, potrzebna jednoznacznie odnieść się do wszystkich zarzutów. I powraca do udzielonego przez naczelnego Faktów wywiadu w radiu, w którym to Kamil Durczok odrzucił zarzuty dotyczące molestowania, stwierdzając przy tym, że jeśli cokolwiek zostanie udowodnione, to odejdzie. „Ten komunikat z punktu widzenia opinii publicznej i mediów nie był jednoznaczny. A w sytuacji kyzysowej warto zawsze udzielać jednoznacznych komentarzy, których dziennikarze nie będą mogli dowolnie interpretować” – podsumowuje Pomarański. Fabjaniak-Czerniak, zapytana o strategię Durczoka, stwierdza, że dobrze, że nie eskalował dyskusji na wielu kanałach, ale pozostawił ją w jednym konkretnym miejscu (w tym przypadku rozmowie w TOK FM). „Stosując metodę zdartej płyty, konsekwentnie potwierdzał swoje racje. Jednocześnie nie rozszerzał zasięgu swojej komunikacji” – analizuje w rozmowie z PRoto.pl.
Trochimiuk nie ma jednak wątpliwości, że w przypadku Kamila Durczoka bardziej niż o próbie załagodzenia kryzysu powinniśmy mówić o polityce minimalizowania strat moralnych i wizerunkowych. „ A te są kolosalne” – dodaje przy tym. Opinia publiczna za mało zna też punkt widzenia naczelnego Faktów TVN. Dlatego, jak zaznacza, prezes Partner of Promotion, profesjonalna agencja powinna w tym przypadku doinformować i forsować inny punkt widzenia. „Tak naprawdę do końca nie wiemy, co obecnym przekazie medialnym jest jednoznacznym faktem, a co tylko pewną spekulacją dziennikarską. Zadaniem dobrej agencji w tym wypadku będzie także rozdzielenie faktów od spekulacji” – zaznacza. Fabjaniak-Czerniak zwraca jednak uwagę na formę dotychczasowej komunikacji wynajętej agencji. Specjalistka 24/7 Communication zauważa, agencja swoim niejasnym komentarzem dotyczącym zakresu wsparcia dziennikarza rozmywa przekazy i postawę Durczoka. I przy okazji pyta: „Czy w ten sposób pomoże swojemu klientowi?”
Magdalena Wosińska
Czytaj też:
Czekając na Fakty. Czy doniesienia zaszkodzą TVN i Durczokowi?
TVN: jeśli to będzie konieczne, podejmiemy odpowiednie kroki, aby pozostać atrakcyjnym pracodawcą?
Kamil Durczok z agencją PR