niedziela, 22 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościMiller: bolączki polskiego PR

Miller: bolączki polskiego PR

Zdecydowanie największą bolączką jest traktowanie przez firmy PR-u jako potrzeby trzeciej czy kolejnej ważności w strukturze potrzeb firmy, zaś agencje PR są wykorzystywane jako źródło darmowych pomysłów. Mam wrażenie, że wiele polskich firm nie docenia faktu współpracy z agencją PR i nie czerpie z tego odpowiednich korzyści. Efektem tego jest dość częste zaniżanie roli agencji PR w procesie komunikacji firmy oraz brak partnerskiego traktowania agencji przez firmy, czego przejawem są nierozstrzygane przetargi.

Najważniejszym zadaniem na najbliższe lata powinno być przede wszystkim doprowadzenie do zmiany „standardu” rynkowego, jakim jest rozpisywanie przetargów po to, żeby zdobyć pomysły. Agencje wielokrotnie spotykają się z sytuacją, kiedy to dostają informację zwrotną od organizatora przetargu o nierozstrzygnięciu przetargu. Po kilku miesiącach zaś widzą kampanię tej firmy i przecierają oczy, zadając sobie pytanie „czy to przypadkiem nie nasz pomysł”? Przetarg nie został rozstrzygnięty, ale pomysły na kampanię na bieżący rok zostały zebrane i przekazane do agencji znajomego, która je zmodyfikuje i zrobi za 10% oferowanego budżetu. Trudno ocenić takie działanie inaczej jak drenaż pomysłów. Wysoce nieetyczne, poza tym obniża rentowność agencji PR, ponieważ przygotowanie oferty kosztuje. Zakładając, że w przygotowanie pomysłu na kampanię pracują trzy osoby przez dwa tygodnie oznacza to koszt 1,5 etatu, czyli co najmniej 10.000 zł. Jeżeli firma zaprasza do przetargu 10 agencji, to znaczy, że ich łączne nakłady na pomysły dla niej mogły wynieść nawet 100.000 zł. To jest normalne, że agencje ryzykują, startując do przetargu – wygramy, nie wygramy, walczyć trzeba. Jedna firma wygrywa i to jest normalna praktyka rynkowa. W przypadku nieuczciwego przetargu – nierozstrzygnięcia i zebrania pomysłów – firma ma korzyść rzędu 100.000 zł, zebraną w sposób łamiącym zasady rynkowe.

Łatwo wnioskować, do czego to doprowadzi – do zaniżania jakości ofert, ponieważ będą one robione mniejszym nakładem sił i kosztów. Zamiast rozwoju będziemy mieć regres i powrót do sztampowych akcji komunikacyjnych, tanich, bezpiecznych i powielanych w ofertach. Taniej dla agencji jest bowiem zaoferować w 10 ofertach ten sam pomysł, ponieważ minimalizują potencjalne straty przy kradzieży pomysłu. Z tym powinny walczyć agencje i organizacje branżowe we współpracy z odpowiedzialnymi firmami, bo problem nierozstrzyganych przetargów zdecydowanie osłabia polski rynek Public Relations.

Grzegorz Miller, Millermedia Communication

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj