Każdy podręcznik PR-u i dziesiątki artykułów w internecie podają dłuższą lub krótszą listę cech przydatnych w pracy rzecznika. Oczywiście powinna być to osoba otwarta, dostępna, odpowiedzialna. Musi składnie i sensownie mówić, dobrze czuć się przed kamerą, panować nas stresem. Przydaje się także skromność, cierpliwość i… gruba skóra. Jednak – o czym pisze się znacznie rzadziej – żeby dobrze pełnić funkcję rzecznika, trzeba także rozumieć jej istotę. W literaturze branżowej można przeczytać wszystko o tym jak być rzecznikiem, ale nigdzie nie znalazłem wyjaśnienia – po co nim być.
W mojej opinii słowem kluczem do opisu tej pracy jest „służba”, czyli przedkładanie potrzeb innych nad własnymi. Rzecznikiem nie może być ktoś, kto używa mediów by błyszczeć własnym światłem. To nie rzecznik ma być gwiazdą, tylko organizacja, którą reprezentuje. Rzecznik ma pomagać opinii publicznej (za pośrednictwem dziennikarzy) zrozumieć misję swojej firmy. Musi służyć pomocą w docieraniu do potrzebnych informacji i kluczowych osób. Umieć znajdować tematy i sprzedawać je mediom. Inspirować, namawiać, wyjaśniać.
Przede wszystkim musi jednak chcieć to robić. W praktyce oznacza to ciągły kontakt i pracę bez końca: telefony w nocy i mejle w niedzielę, skargi na Facebooku i żale na forach. Rzecznik musi być na to gotowy i z pokorą to przyjmować. Jeśli ktoś tego nie rozumie, lepiej niech rzecznikiem nie zostaje.
Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lotniska Chopina w Warszawie, nominowany w konkursie PRotony 2015 w kategorii rzecznik prasowy