niedziela, 17 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościPrzerywać wywiad? To już lepiej nie przychodzić wcale

Przerywać wywiad? To już lepiej nie przychodzić wcale

Poseł Wiosny Maciej Gdula zrezygnował z udziału w programie „7×24” Polskiego Radia 24 i Telewizji Republika. Wyszedł ze studia po tym, jak prowadząca Katarzyna Gójska dopytywała go, co oznacza jedno z użytych przez niego sformułowań. „Rozumiem, że przerywają mi pisowscy politycy. Jednak gdy dołącza się do nich prowadząca to przekroczone zostają cywilizowane zasady” – tłumaczył potem członek Wiosny na Twitterze.

Gdula nie był ani pierwszym, ani zapewne ostatnim parlamentarzystą, który przerwał wywiad na żywo z dziennikarzem. Takie reakcje zdarzają się też celebrytom czy biznesmenom. Jeff Fairburn, CEO firmy budowlanej Persimmon, zakończył na przykład rozmowę z BBC po pytaniu o to, czy żałuje kontrowersji, jakie wywołało jego wypłacenie sobie 75 milionów funtów bonusu. Wcześniej tę nagrodę krytykowali inwestorzy i politycy.

Przerywający wywiady różnie argumentują swoje działania. Mówią na przykład o wcześniejszych uzgodnieniach z dziennikarzem czy złamaniu jakichś niepisanych zasad. PR-owcy, których PRoto.pl poprosiło o opinię, przyznają, że nie doradzają swoim klientom lub pracodawcom wyjścia ze studia, bo istnieją techniki radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, i stawiają na dobre przygotowanie. Przyznają jednak, że praktyka weryfikuje czasami teorię.

Trzy podejścia do rozmów z mediami

„Przerywanie wywiadów zdarza się u nas częściej niż powinno” – przyznaje Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR. Powodów wskazuje kilka. W Polsce nie widzi na przykład wymogu przygotowywania się do rozmowy przez obie strony, przez co wiedza pytającego i pytanego często jest bliska zeru. Uczestnicy wywiadów często przychodzą też z gotową tezą, więc stają się odporni na dyskusję. Zawsze pozostaje też nasza narodowa cecha, czyli „obrażanie się na wszystkich i wszystko, zwłaszcza na ludzi, którzy mają inne poglądy” – mówi PRoto.pl Czarnowski.

Zjawisko przerywania rozmów na żywo może być oceniane przez pryzmat różnego poziomu oczekiwań w stosunku do polityków, celebrytów i biznesmentów. Ci pierwsi mają niejako obowiązek podawania informacji mediom i odpowiadania na trudne pytania – zwraca uwagę Wiesław Gałązka, konsultant ds. PR. Jak dodaje, polscy parlamentarzyści często o tym zapominają, na co wskazuje tendencyjne dobieranie sobie dziennikarzy, którym udzielają wywiadów. „Henry Kissinger powiedział kiedyś, że jeśli polityk idzie na wojnę z mediami, to powinien sobie wpisać na wizytówce słowo »idiota«” – zauważa ekspert.

Celebryci i biznesmeni natomiast, według niego, mogą mieć w teorii bardziej strategiczne podejście do dysponowania swoim wizerunkiem. „Położenie przedsiębiorców jest chyba najtrudniejsze: dysponują oni zazwyczaj dużymi pieniędzmi i odpowiadają za interesy akcjonariuszy. Każde ich słowo może zadecydować o tym, jakie będą notowania. Od tego mają jednak rzeczników prasowych, by chronili ich oni przed wywiadami zbyt trudnymi” – podkreśla Gałązka.

Podobny argument przywołuje Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku. „Ludzie biznesu stanowią osobną grupę. To oni decydują, na jakie pytanie odpowiedzą. W biznesie jednak stawia się na transparentność, zwłaszcza gdy mowa o spółkach notowanych na giełdzie. W ich przypadku w grę wchodzi prawo interesariuszy (w tym inwestorów i klientów) do informacji. Odnosząc się do celebrytów, przyznam, że przerwanie wywiadu może być na rękę rozmówcy, gdy ten chce zwrócić na siebie uwagę i nie boi się kontrowersji. Podobno cel uświęca środki…” – mówi ekspert. Dodaje jednak, że każdy przypadek przedwczesnego zakończenia rozmowy ma swój kontekst. W ich analizie trzeba więc brać pod uwagę to, kto pyta, kto odpowiada i czego dotyczy sprawa.

Kto będzie miał ostatnie słowo

Rozmówcy PRoto.pl są jednak zgodni, że przerwanie wywiadu to pomysł „ryzykowny”, „zły”, stosowany raczej jako „ostateczność”. Jeśli rozmowa miałaby się tak skończyć, to już lepiej w ogóle nie przyjmować zaproszenia do rozmowy – przyznają.

„Jeśli wyjdzie się ze studia, ostatnie słowo i komentarz należy do prowadzącego program i można się spodziewać, że będzie on niekorzystny dla rozmówcy. Zdecydowanie lepsze wrażenie pozostawi po sobie nawet dynamiczna dyskusja z redaktorem. Politycy jako osoby mające częsty kontakt z mediami teoretycznie powinni mieć świadomość, że mogą paść pytania, na które nie chcą lub nie mogą udzielać odpowiedzi. Kluczem w takich rozmowach jest dobre przygotowanie do rozmowy i wypracowanie umiejętności opanowania.” – mówi Agnieszka Jaszkaniec, kierownik działu komunikacji i rzecznik prasowy Katowickich Wodociągów. Jak przypomina, w studiu rozmówca zawsze pozostaje w charakterze gościa. Przed przyjęciem zaproszenia sam musi ocenić, czy jest szansa na konstruktywną dyskusję. Jeśli nie – lepiej odmówić. „Nie jest to idealne rozwiązanie, ale lepsze niż wdanie się w kłótnię na antenie i wyjście ze studia” – przyznaje Jaszkaniec.

Trzeba też umieć odróżniać rozmowy, które są ostre, ale rozmówcy się dobrze przygotowali, od tych, które nie niosą żadnej wartości i są zwykłą pyskówką. Piotr Czarnowski opowiada: „Nawet jeśli dyskusja jest ostra, ale nadal otwarta na argumenty i szacunek dla drugiej strony, to warto kontynuować, żeby przedstawić swój punkt widzenia. Jeśli spotkacie dziennikarza głupiego albo, co gorsze, z gotową tezą, i dyskusja z nim nie ma żadnej wartości, to kontynuacja nie jest warta wysiłku. Jeśli sami nie jesteście przygotowani lub nie macie dostatecznej wiedzy – wycofajcie się, zanim dojdzie do wywiadu. Jeśli powiecie coś mądrego, to odbiorcy będą was przez chwilę pamiętać. Jeśli będziecie mówić głupio, to odbiorcy was zmiażdżą, zwłaszcza w mediach społecznościowych, bo oni z kolei wcale nie są tak głupi, jak się o nich mówi”. Szef First PR wskazuje jednak, że niezależnie od sytuacji o wiele lepsze od przerwania wywiadu jest rozważenie, czy warto brać w nim udział.  

Istnieją oczywiście hipotetyczne momenty, w jakich przedwczesne zakończenie rozmowy byłoby zrozumiałe. Wiesław Gałązka wskazuje na przykład na zadanie pytania poniżej pasa, np. o sprawy intymne. Krzysztof Olszewski natomiast wyobraża sobie przerwanie w reakcji na nieuprzejme lub agresywne zachowanie pytającego. „W takiej sytuacji trzeba mieć jednak świadomość, że może to zostać zinterpretowane jako słabość, brak argumentów i nieumiejętność prowadzenia rozmowy, co politykom i ludziom biznesu w teorii nie przystoi” – zauważa rzecznik mBanku.

Obaj wskazują jednak, że nawet w takich sytuacjach przerwanie rozmowy to krok ostateczny, na który można się zdecydować dopiero po wyczerpaniu się wszystkich innych możliwości. „Na nieuprzejmość lepiej odpowiedzieć, kulturalnie. W końcu nieobecni nie mają racji” – radzi Olszewski.

Gałązka dodaje: „Jeśli przepytywany zauważy, że dziennikarz zachowuje się tendencyjnie, może spróbować na przykład go na chwilę zignorować, by powiedzieć wprost do widzów lub słuchaczy: »Czy państwo widzą, w jaki sposób jestem traktowany przez dziennikarzy tej redakcji?«. Zawsze można też lekko zmienić temat czy stwierdzić, że nie można o danej kwestii mówić w związku z toczącymi się właśnie rozmowami. To także kwestia odpowiedniego PR-owego briefingu: gdy idzie się do mediów, trzeba też wiedzieć, czego mówić nie można”.

Nie ma co narzekać?

Właśnie – PR-owy briefing. Rozmówcy PRoto.pl chórem przypominają, że rolą PR-owca jest takie przygotowanie szefa lub klienta, by dziennikarskie pytania go nie zaskoczyły. „Odpytywany musi wiedzieć, z kim i o czym będzie rozmawiać. Mieć świadomość, w jakiej tematyce specjalizuje się dziennikarz i jaki ma styl prowadzenia rozmowy. Rozmówca powinien też być przygotowany na trudne pytania. W rozmowie zawsze mogą pojawić się niewygodne kwestie lub takie, w których rozmówca nie czuje się pewnie. Zamiast dać się zaskoczyć, lepiej się przygotować. Przemyśleć swoje stanowisko i mieć strategię odpowiedzi” – podpowiada Olszewski z mBanku.

„Każdy, kto godzi się na udzielenie wywiadu, musi być do niego przygotowany. Jeśli zacznie narzekać na trudne pytania lub w ogóle zdecyduje się wyjść, będzie przypominał kapitana statku, który narzeka na wzburzone morze” – kwituje Gałązka.

Maciej Przybylski

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj