W pierwszej chwili, gdy usłyszałem, że powstaje Polska Fundacja Narodowa, która ma działać na rzecz promocji Polski oraz budowania marki narodowej i to pod auspicjami Pani Premier, ucieszyłem się. Pomyślałem, że wreszcie ktoś na poważnie myśli o budowaniu marki naszego kraju i to na poziomie rządu. Krótka to była jednak radość.
Kiedy wczytałem się, jakie są podstawowe założenia tej Fundacji (chyba, że to tylko ogólne idee, a realnie będzie ona funkcjonować zupełnie inaczej), stwierdziłem, że będzie to kolejna, niewiele zmieniająca instytucja, przepalająca minimum 100 mln zł rocznie publicznych pieniędzy. Co prawda, budżet PFN ma pochodzić ze składek, czyli swoistego rodzaju samoopodatkowania, największych spółek Skarbu Państwa, a nie bezpośrednio z budżetu, ale i tak na jedno wychodzi.
Jestem niemal przekonany, że znaczna część tych pieniędzy zostanie wydana na funkcjonowanie samej instytucji (biuro, personel, zarząd, delegacje…). Do tego w koszty należy wliczyć kilka chybionych projektów, na realizacji których ktoś zapewne zarobi, ale nie sądzę, by miały one jakiś znaczący wpływ na budowanie marki naszego kraju.
W Polsce nie potrzebujemy kolejnych inicjatyw mających na celu budowanie marki Polski. Nam brakuje koordynacji działań i budżetów oraz współpracy z biznesem – zarówno spółkami Skarbu Państwa, samorządami, jak i biznesem komercyjnym. Silna, ale przede wszystkim spójna marka Polski to konkretne korzyści dla całej polskiej gospodarki. Niestety, jak się domyślam, Polska Fundacja Narodowa realizować będzie swoje działania, Polska Organizacja Turystyczna – swoje, a jeszcze inne – Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Gospodarki, Polska Agencja Inwestycji i Informacji Zagranicznych, Instytut im. Adama Mickiewicza oraz poszczególne miasta i regiony.
Ponadto pewne inicjatywy związane z promocją Polski i budowaniem marki naszego kraju są tworzone wokół Prezydenta RP, inne w Senacie. Do tego mamy funkcjonującą od roku oddolną inicjatywę Fundację Marka dla Polski, która powstała z inicjatywy podmiotów gospodarczych niezwiązanych z instytucjami państwowymi.
Osobiście coraz mniej we mnie wiary w to, że ktoś w naszym kraju – i mam tu na myśli osoby posiadające odpowiednie do tego kompetencje typu Prezydent lub Premier – poważnie myśli o budowaniu Marki Narodowej (nie ma znaczenia, czy mowa tu o tej, czy poprzedniej władzy). Raczej są to incydentalne, doraźne i niekiedy tylko pozorowane działania. Nie da się zbudować marki kraju bez zaangażowania również polskiego biznesu. Doprowadzenia do stanu, w którym polscy przedsiębiorcy z dumą będą podpisywać swoje produkty „Made in Poland”, a oznaczenie to będzie świadczyło o jakości, trwałości i niepowtarzalności naszych produktów oraz usług. Myślę, niestety, że inicjatywa PFN nas do takiej sytuacji nie zbliży – a szkoda. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że ktoś jeszcze dopracuje założenia tej Fundacji i faktycznie jej działania wyjdą nam wszystkim na dobre.
Robert Stępowski, ekspert ds. marketingu terytorialnego, twórca platformy MarketingMiejsca.com.pl
Czytaj także: Polska Fundacja Narodowa zajmie się promocją Polski za granicą. Budżet 100 mln zł rocznie
Czytaj także: Anna Watza komentuje powstanie Polskiej Fundacji Narodowej