Publikacja krytycznych treści o markach i produktach to łatwizna. Wystarczy wysłać prywatną wiadomość do administratora, a on ją publikuje na Facebooku. Strony „Nie polecam” pojawiają się masowo, tylko czy krytykowani mogą się jakoś bronić? – na to pytanie odpowiada wyborcza.pl.
Najczęściej na profilach „Nie polecam” można odnaleźć opinie dotyczące lokali gastronomicznych, rzadziej innych usług. Kwestią problematyczną jest anonimowość osób przesyłających opinie. Zdaniem internautów umożliwia to manipulację nieuczciwej konkurencji – czytamy w serwisie. Podobnego zdania są restauratorzy, którzy nie uważają wpisów za wiarygodne – w końcu opinie może przesłać każdy, bo weryfikacji brak. Takie strony omijają również blogerzy kulinarni. „Łatwo tam manipulować opinią publiczną. Ja w recenzji daję foty i podaję swoje argumenty za i przeciw. (…) A łatwo manipulować opinią publiczną, wysyłając tam wiadomość i jeszcze prosząc kilkunastu znajomych o podpisanie się pod tym w komentarzach” – ocenia Żorż Ponimirski, autor bloga Street Food Polska.
A jak można się bronić przed pomówieniami? „Można by też spojrzeć na takie wpisy podobnie, jak w sprawie Sokołowa i tatara. I wystąpić z pozwem o naruszenie dóbr osobistych. Albo z prywatnym aktem oskarżenia o pomówienie wraz z wnioskiem, aby policja ustaliła tożsamość autora wpisu. Ale tu może być trudniej, bo aby policja mogła coś ustalić, musi mieć IP autora, a żeby je mieć, trzeba wysłać zgłoszenie do Facebooka, który siedzibę ma w USA” – twierdzi Tomasz Ejtminowicz, radca prawny z Agory. Zaś Magdalena Szulc z agencji Hill+Knowlton Strategies, która reprezentuje Facebooka w Polsce, przytacza oficjalne stanowisko serwisu – „Facebook jasno komunikuje, że na portalu nie ma miejsca na zastraszanie czy niepokojenie. Każda strona, która złamie regulamin i będzie publikowała posty o charakterze zastraszającym, zostanie usunięta. Facebook stosuje politykę prawdziwych nazwisk i umożliwia użytkownikom zgłaszanie konkretnych postów bądź stron.” – podsumowuje. (kg)