Moda na gotowanie pojawiła się w Polsce już kilka lat temu, a ramówki programów telewizyjnych czy duża liczba różnego rodzaju warsztatów i wydarzeń kulinarnych pokazują, że trend ten nadal się utrzymuje. To, że Polacy pokochali gotowanie, możemy dostrzec również w rodzimej blogosferze. Najpopularniejszych polskich blogerów kulinarnych obserwują w mediach społecznościowych nawet setki tysięcy internautów. Z twórcami, którzy zajmują się tą tematyką, bardzo chętnie współpracują też marki, i to nie zawsze jedynie te związane z branżą kulinarną.
„Blogosfera kulinarna w Polsce eksplodowała”
Jak twierdzi Karolina Witek-Lipka, Junior Project Manager platformy łączącej influencerów i marki ReachaBlogger, „blogosfera kulinarna w Polsce eksplodowała”. Ekspertka zauważa, że od kilku lat Polacy coraz bardziej interesują się kuchnią czy też szerzej – zdrowym stylem życia, a blogi kulinarne są odpowiedzią na ich potrzeby.
„Wydaje mi się, że kiedyś był sztywniejszy podział blogów na kategorie. Jak ktoś pisał o jedzeniu, to zajmował się tylko tym. Dziś blogi łączą różne tematy, zazwyczaj zdrowe odżywianie z towarzyszącymi aktywnościami fizycznymi oraz elementami lifestyle’u. Zmieniła się również forma przekazywania treści – kiedyś były to teksty, przepisy umieszczone na blogu internetowym opatrzone kilkoma zdjęciami. Dziś mamy wiele form – od tekstów ze zdjęciami na blogach www po wideo z całym procesem przygotowywania posiłku” – zauważa Witek-Lipka.
Jak zaznacza przedstawicielka ReachaBlogger, komunikacja blogowa się sprofesjonalizowała, a także zwiększyła się mediowa siła blogów – najpopularniejsze mają po kilkaset tysięcy odwiedzających użytkowników miesięcznie, a ceny za publikacje reklamowe wahają się tam od kilkuset złotych do kilkunastu tysięcy złotych.
A jak świat blogów o kuchni wygląda „od kuchni”, z perspektywy samych blogerów? W jaki sposób influencerzy kulinarni budują swoją markę i na jakich zasadach współpracują z firmami? Czy czytelnicy traktują blogi kulinarne na zasadzie książek kucharskich, czy może przywiązują się do autorów i zostają z nimi na dłużej?
Autentyczność, indywidualny styl i otwartość kluczem do silnej marki bloga i blogera
Blogów kulinarnych jest mnóstwo, więc aby dana strona została zauważona, powinna się czymś spośród tej niezwykle licznej grupy wyróżniać. „Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach istnieje tak duża masa blogów kulinarnych, iż warto na początku zadać sobie pytanie, jacy chcemy być, jak postrzegani, do kogo chcemy dotrzeć” – twierdzi Eliza Mórawska-Kmita, autorka bloga White Plate, który 4 maja 2018 roku obchodził swoje 12 urodziny. Kiedy już natomiast opracujemy plan, jak blog ma wyglądać, to należy konsekwentnie się go trzymać. „Myślę, że najważniejsza jest autentyczność” – dodaje blogerka.
Źródło: whiteplate.com
Na to, jak ważna jest wspomniana autentyczność, wyrażana przez spójny, wyróżniający się styl twórcy, zwraca uwagę też Monika Jóźwiak, autorka bloga Little Hungry Lady. „Warto podkreślić na blogu np. indywidualną stylistykę pisania tekstów albo charakterystycznie wykonywane zdjęcia, np. powtarzające się w nich motywy, lub też można skupić się na jednym temacie, czyli np. na przepisach z jednego regionu, daniach o wybranym składzie, jakiejś konkretnej diecie” – wylicza Jóźwiak. Jej zdaniem należy też pamiętać o regularności w publikacji kolejnych materiałów oraz o byciu cierpliwym. „Wielkość bloga buduje się latami” – zauważa.
Z kolei Katarzyna Nowakowska, autorka bloga Kuchnia Bazylii, wskazuje na jeszcze jedną istotą cechę, jaką jest otwartość, bo to właśnie ją – obok szczerości blogera – mocno cenią czytelnicy. „Bardzo ważne jest podtrzymywanie dialogu, zarówno w mediach społecznościowych, jak i w komentarzach na blogu czy w mailach, w momencie kiedy ktoś prosi o poradę” – podpowiada Nowakowska. Jak twierdzi blogerka, na samym początku warto się też chwilę zastanowić, co tak właściwie chce się osiągnąć, pisząc bloga – jaki ma się w tym cel. „Ważne jest także, aby odnajdywać w tym wszystkim przyjemność, prowadzenie bloga wyłącznie dla pieniędzy nie ma sensu” – wyraźnie zaznacza.
Tylko po przepis… albo na dłużej
W przypadku blogów kulinarnych często bywa tak, że czytelnicy trafiają na nie, bo chcą znaleźć w sieci przepis na jakąś konkretną potrawę. Pytanie, czy później, po jakimś czasie wracają na stronę prowadzoną przez tego konkretnego autora?
„Blogi kulinarne najwięcej ruchu mają oczywiście z wyszukiwarek, tego się nie ukryje. Jednak osoby, które trafiły w ten sposób na bloga, także pozostają. Przeprowadzałam jakiś czas temu ankietę dotyczącą mojego bloga, okazało się, że wiele osób, które szukały konkretnego przepisu, zostało ze mną na dłużej” – mówi Katarzyna Nowakowska.
Eliza Mórawska-Kmita również podkreśla, że wielu z jej odbiorców to osoby, które wracają na prowadzoną przez nią stronę. Są wśród nich też tacy, którzy czytają ją od wielu lat. „Mam wielu czytelników, którzy są ze mną od początku, niektórzy już 12 lat. Zdarza mi się spotykać te osoby np. na warsztatach kulinarnych czy innych wydarzeniach. Dzięki temu, kiedy cokolwiek piszę na blogu, mam w głowie prawdziwego czytelnika, a nie wyimaginowanego odbiorcę” – zaznacza i dodaje, że już na początku pisania bloga obiecała sobie, że nie będzie on jedynie „zeszytem z przepisami” i tego postanowienia się trzyma.
Monika Jóźwiak twierdzi z kolei, że przywiązanie czytelników zależy od tematów podejmowanych na blogu. „Jest cała masa blogów kulinarnych, na które wskakuje się wyłącznie po przepis – szczególnie w okresie przedświątecznym. Natomiast jeżeli blog publikuje również teksty o nieco innej tematyce, np. lifestylowej, zdrowotnej czy podróżniczej, to taka różnorodność przyciąga wiernych fanów” – uzasadnia. Autorka bloga Little Hungry Lady uważa, że wówczas blog nie jest monotonny i staje się dla odbiorców źródłem wiedzy i inspiracji.
Źródło: littlehungrylady.pl
Własna książka zwieńczeniem pracy blogera?
W księgarniach w działach książek kulinarnych można znaleźć już nie tylko publikacje znanych z programów telewizyjnych kucharzy, lecz także te autorstwa blogerów. Dlaczego blogerzy decydują się – lub nie decydują – na wydawanie własnych książek oraz czy przekładają się one na rozpoznawalność autorów?
„Pierwsza książka była spełnieniem marzenia. Bardzo pragnęłam ją napisać i wydać. Pisałam ją z myślą o czytelnikach, tych realnych, prawdziwych osobach, które do mnie pisały i komentowały to, co robiłam. Do kolejnych książek dojrzewałam i kierowały mną inne rzeczy: »O jabłkach« i »O chlebie« robiłam z ludźmi, których pracę podziwiałam, wiedziałam, że nadajemy na podobnych falach i że efekt końcowy mnie uszczęśliwi. Również przy ostatniej książce, »Na zdrowie« miałam wolną rękę do wszystkiego. Mogłam napisać to, co chcę, sfotografować w sposób, jaki uważam za najlepszy, wybrać grafika do projektu, papier, format” – opisuje Eliza Mórawska-Kmita. Autorka bloga White Plate dodaje, że ta swoboda w zakresie pracy nad książką była dla niej niezwykle istotna. „Lubię być dumna z tego, co robię” – wyjaśnia. Czy publikacja książek przełożyła się na rozpoznawalność samej autorki i jej bloga? „Nie wiem, ale nie taki był mój cel. Książki są dopełnieniem działań, które robię w internecie. To internet jest dla mnie dziś najważniejszym medium” – odpowiada Mórawska-Kmita.
Monika Jóźwiak i Katarzyna Nowakowska, które jak dotąd nie zdecydowały się na wydanie własnych książek, zgodnie twierdzą, że praca nad książką wymaga wiele czasu, którego bloger pracujący na etacie często po prostu nie ma. „Rzeczywiście już od kilku lat widać wysyp blogerskich książek. Sama bardzo lubię je czytać i przeglądać ich piękne zdjęcia. Natomiast zdaję sobie sprawę, jak wiele czasu zajmuje napisanie tekstów do książki (szczególnie jeżeli nie są one kopią bloga, a nową treścią) oraz przygotowanie dobrej jakości zdjęć nadających się do druku. Ponieważ pracuję zawodowo w innej branży, a blog jest moim popołudniowym i weekendowym hobby, to o pisaniu książki nie ma teraz mowy” – mówi Jóźwiak.
„Uważam, że to jeszcze nie czas, jednak tego nie wykluczam w przyszłości. Nie chciałabym wydawać książki tylko dlatego, że »to modne«. Wydanie książki powinno być przemyślane” – wyjaśnia natomiast Nowakowska. Jak dodaje, obecnie nie ma czasu na to, aby poświęcić się pisaniu własnej drukowanej publikacji. „Chciałabym uniknąć sytuacji, kiedy po powrocie z pracy miałabym się zmuszać do »robienia książki«, co na pewno odebrałoby mi całą przyjemność z gotowania. Nie powiedziałabym, że książka jest zwieńczeniem pracy blogera, jest dodatkiem” – podkreśla autorka bloga Kuchnia Bazylii.
Źródło: kuchniabazylii.pl
„Paczką produktów nie opłacę rachunków”
Ze względu na popularność blogów kulinarnych wiele firm chętnie wchodzi z ich autorami w różnego rodzaju współprace. Zalicza się do nich nie tylko jednorazowa prezentacja produktów na blogu, ale też np. zapraszanie twórców na eventy marki czy angażowanie blogerów do długofalowych działań, w wyniku których zostają ambasadorami marki.
Jak od kuchni wygląda współpraca blogerów kulinarnych z firmami? „O tym można by napisać niejedną książkę” – mówi, śmiejąc się, Monika Jóźwiak. Influencerka dodaje, że są oczywiście firmy, które w zamian za barter, czyli paczkę produktów, oczekują, że bloger stworzy kilka przepisów na blog i dołączy do tego publikacje w mediach społecznościowych. „Dopóki istnieją blogi, które godzą się na takie współprace, dopóty marki będą próbowały swojego szczęścia w pozyskaniu reklamy »za grosze«. Ja na takie propozycje zawsze mam jedną, gotową odpowiedź – otrzymaną paczką produktów nie opłacę swoich rachunków. Już na początku prowadzenia bloga przyjęłam zasadę, że z markami współpracuję wyłącznie za wynagrodzeniem. I taka konsekwencja w podejściu do współpracy przynosi wymierne efekty dwóm stronom umowy” – wyjaśnia autorka bloga Little Hungry Lady. Jej zdaniem najlepiej współpracę z influencerami wykorzystują te firmy, które są świadome potencjału leżącego po stronie blogerów. „Takie marki dają blogerowi swobodę tworzenia wpisów, ponieważ doskonale wiedzą, że to bloger najlepiej zna swoich czytelników i wie, jaki tekst oraz jakie zdjęcia przyciągną ich najwięcej. A przecież właśnie na tym ruchu marce najbardziej zależy. Firma, która próbuje wywierać nacisk na influencera i narzucać mu własny styl zdjęć, a w tekstach przemycać fragmenty reklam, nigdy nie wykorzysta potencjału blogosfery” – twierdzi Jóźwiak.
Katarzyna Nowakowska zauważa, że sposób współpracy z marką – to, czy zostawia ona blogerowi dowolność, czy oczekuje spełnienia konkretnych wytycznych – może też zależeć od tego, czy współpraca jest jednorazowa, czy to element dużej kampanii. „Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam sytuacji, w której nie mogłam porozumieć się z marką. Podstawą jest dialog oraz chęci. Przykre jest to, że nadal wiele marek nie traktuje blogów kulinarnych poważnie, jako znaczących mediów. Jednak my, blogerzy, pozwalamy się tak traktować. To trudny rynek, gdzie nie ma określonych zasad, reguł. Wyceniając wpis na blogu, wyceniam mój czas, wizerunek oraz produkty, których użyję do przygotowania przepisu. To nie jest tak, że lokowanie np. galaretki nic mnie nie kosztuje” – zaznacza influencerka. Autorka bloga Kuchnia Bazylii dodaje, że na przestrzeni ostatnich lat zauważyła jednak, iż marki są coraz bardziej świadome tego, jak powinna wyglądać współpraca z blogerami i coraz chętniej angażują się w działania długofalowe.
Katarzyna Nowakowska również zawodowo związana jest z branżą socialmediową oraz influencer marketingiem i jak mówi, pomaga jej to w blogowaniu i współpracy z reklamodawcami. „Mam spojrzenie na tę sferę z dwóch stron – blogera oraz klienta. Dzięki temu lepiej rozumiem potrzeby reklamodawcy. Na pewno brak doświadczenia zawodowego nie pozwoliłoby mi rozwinąć bloga na taki poziom, na którym jest” – przyznaje.
Czytaj też: Malwina Bakalarz, Bakusiowo.pl: Wykształcenie PR-owe dało mi pewność tego, co robię
Na coraz lepsze rozumienie blogosfery przez firmy zwraca uwagę też Eliza Mórawska-Kmita. Jak mówi, kilka lat temu wiele firm traktowało blogi „po macoszemu” i były one dla nich „słupami reklamowymi, gdzie za fanty można mieć kampanię promocyjną”. Zdaniem blogerki, udane współprace są wówczas, kiedy marka i twórca starają się znaleźć wspólną płaszczyznę działania, która będzie możliwie najlepiej dopasowana zarówno do profilu blogera, jak i wartości, które marka chce przekazać. „Mam szczęście do marek, które właśnie w taki sposób pozwalają mi działać. Uważam, że traktowanie czytelnika z szacunkiem to podstawa jakichkolwiek działań” – konkluduje autorka bloga White Plate.
Paulina Piotrowska
Paulina Piotrowska. Redaktor PRoto.pl. Interesuje się marketingiem sportowym, mediami społecznościowymi, kryzysami wizerunkowymi i tematyką lifestylową. Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa ze specjalnością public relations i marketing medialny na Uniwersytecie Warszawskim.