Po kilkudziesięciu odcinkach poświęconych różnym zasadom ortograficznym i interpunkcyjnym – przyszła pora na sprawdzian swoich umiejętności. Dzisiaj specjalnie dla Czytelników PRoto dyktando w wersji dźwiękowej.
1. Na rozruszanie
Usiądź wygodnie, otwórz program Word, wyłącz opcję automatycznego sprawdzania błędów i dokańczania wyrazów (lub ignoruj podkreślenia). Przesłuchaj dyktando kawałek po kawałku, zapisując kolejne zdania.
2. Ćwiczenia
Dyktando do odsłuchania
Autorką dyktanda jest Kinga Kubiak, która debiutuje także w roli lektora;)
Zobacz odpowiedź
Rzucanie w dwójnasób.
Wracał z pracy, kulejąc, chlipiąc i jojcząc wniebogłosy. Trzydziestoośmioipółletni ryży, kędzierzawy wszystkowiedzący chudzielec. Nie dość, że zapomniał o sporządzeniu dla new business managera cotygodniowego raportu na temat: „Chłodzenie i zamrażanie jarzyn i jeżyn we współczesnym społeczeństwie południowoamerykańskim”, nie dość, że z rana wdepnął ni z tego ni z owego w brudną kałużę, to jeszcze zerwała z nim – do tego mailowo! (pół biedy, że nie SMS-owo albo: esemesowo) – jego niedoszła narzeczona, ta hoża pół Azjatka, pół Europejka o bladoróżowych ustach i paznokciach pomalowanych na co dzień we wzór niebiesko-złotych pętelek szybko schnącym lakierem, artystka plastyczka.
Na wpół przytomnie, doszczętnie zdruzgotany, dotarł do Placu na Rozdrożu, by skręcić w Aleje Ujazdowskie, gdzie przed jednym z fast foodów jeszcze przedwczoraj tańczyli tango milonga, i wykrzyczeć jej zachrypłym i drżącym dyszkantem to, co mu się w głowie trzepotało. Potem chodził w te i we wte (a. w tę i we w tę), mierzwił czuprynę i zachodził w głowę, by ułożyć wystarczająco przekonujące exposé. Czytała właśnie Jeana Paula Sartre’a w oryginale i przeglądała album z rzeźbami Salvadora Dalego, pół leżąc, pół klęcząc w swojej nieodłącznej ekstramini, popalała natenczas dunhille i popijała duszkiem rozcieńczonego Johnny’ego Walkera.
Gdy niestłumioną dwudziestoczteroipółminutową ciszę przerwał nagły, z wolna narastający i przerażający ją hałas, wiedziała, że to on wbiega raz po raz, po dwa-trzy stopnie, by niezadługo wtranżolić się do jej na oścież otwartego mieszkania. Pojawiwszy się jednak w drzwiach, nie przewidział, że znienacka zaatakuje go ćwiczony w tym celu chomik akrobata, który w okamgnieniu namiętnie przypadł do jego niedoprasowanych żabotów i posrebrzanych bransoletek, a potem czmychnął chyżo popod mahoniowy stół.
Przestraszywszy się niespodziewanego ataku pokątnie hodowanego drapieżnika, sturlał się ze schodów raz po raz, a nie zdążywszy wydeklamować deklaracji, skandował nadaremnie na całą klatkę „Ro-zważ-to, He-le-no!”.
W ślad za nim poleciały wstrząsoodporne donice z lwipyszczkami, które kupiła w przeddzień za półdarmo w hipermarkecie.
3. Sprawdź, ile błędów zrobiłeś!
Skopiuj na Pulpit dokument z poprawną wersją dyktanda, nazwij go i zapisz. Następnie otwórz swój dokument, otwórz opcję – Narzędzia, porównaj i scal dokumenty. Otwórz poprawną, wcześniej zapisaną, wersję dyktanda i wybierz komendę: Scal.
4. Słowem praktyka
Staraj się nie sprawdzać wszystkiego w słowniku, licz na siebie i nie ufaj programowi, który podkreśla błędy (jeśli nie wyłączyłeś tej opcji).
Im więcej dyktand, tym większa wprawa w ich pisaniu.
Jeśli podoba Ci się pomysł, by w ten sposób od czasu do czasu sprawdzać swoje umiejętności – zabawę z dyktandem możemy powtórzyć, napisz poradnia@proto.pl.
5. Do źródeł
Przy dzisiejszym odcinku radzimy – po napisaniu dyktanda i przesłaniu go na adres redakcji – skorzystać z: Wielkiego słownika ortograficznego pod red. E. Polańskiego lub – przy braku dostępu z wersji papierowej – z jego wersji elektronicznej.