środa, 27 listopada, 2024
Strona głównaAktualności123 Baba Jaga patrzy

123 Baba Jaga patrzy

Ułatwienie dla headhunterów i HR-owców, mini-wywiad gospodarczy czy prywatny detektyw – w sieci pojawiają się kolejne aplikacje ułatwiające wyszukiwanie osób. Właśnie wystartowała polska wersja jednego z najpopularniejszych tego typu portali 123people.pl.

Sformułowanie  „prywatność w Internecie” już dawno jest anachronizmem. Wystarczy imię i nazwisko osoby, a 123people przedstawi nam pełne dossier poszukiwanej osoby – męża, przyjaciela czy potencjalnego pracownika. Rezultaty wyszukiwania są pogrupowane w sekcje zawierające obrazy, numery telefonów, adresy e-mail, filmy video, profile w serwisach społecznościowych, artykuły prasowe, dokumenty, notki w Wikipedii itp. Udzielając się na forach, zakładając kolejne konta w serwisach społecznościowych wystawiamy więc się na nieustające spojrzenia Wielkiego Brata – w tym obecnego i potencjalnego pracodawcy. „Zarządzanie reputacją w sieci to konieczność naszych czasów, w których każdy z nas ma dwie tożsamości – jedną rzeczywistą i jedną online. Kiedy wychodzimy na ważne spotkanie, chcemy dobrze wyglądać i budzić sympatię. Z Internetem jest dokładnie tak samo, tylko tutaj ważne spotkanie nie trwa przez dwie godziny, ale bez przerwy.” – tłumaczy Russell E. Perry CEO w 123people., po czym dodaje – „W Polsce ludzie błędnie kojarzą wyszukiwarki osób ze śledzeniem i cieszą się, jeżeli nie znalazły żadnych informacji na ich temat. Ja bym się raczej zmartwił, bo oznacza to, że albo faktycznie nigdzie ich nie ma, albo się słabo pozycjonują.”

Choć nie jest to jedyne zastosowanie, pozwalają na kontrolę treści, jakie pojawiają się na nasz temat w sieci. Dzięki nim to my stajemy się Wielkim Bratem i możemy sami siebie ocenić zanim zrobi to nasz przyszły szef. Jednak należy pamiętać, że sam wizerunek to nie wszystko. Wciąż liczą się umiejętności. „W większości rekrutacji kluczowe znaczenie wciąż mają wywiad kompetencyjny oraz referencje sprawdzone w rozmowie z byłymi pracodawcami.” – mówi Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający w HAYS. Nie należy więc przeceniać tego typu narzędzi, gdyż nie warto zabierać sobie dodatkowych możliwości. Jak zaznacza bowiem Młynarczyk serwisy społecznościowe powszechnie są stosowane przez headhunterów jako narzędzie dotarcia do potencjalnych kandydatów. Z drugiej zaś zbytnie nadmuchanie balonu z napisem „Jan Kowalski i jego umiejętności” niechybnie przyniesienie nam więcej strat niż pożytku. Rekruterzy weryfikują nasze wirtualne CV na równi z tym przesyłanym tradycyjną drogą. Kłamstwo czy podkoloryzowania w obydwu przypadkach od razu skreślą naszą kandydaturę. „Nie zapominajmy jednak, że personal branding to nie tylko dbanie o wizerunek w Internecie pod kątem możliwej pracy. To również pozyskiwanie potencjalnych partnerów biznesowych lub po prostu zyskiwanie zaufania i poważania w środowisku zawodowym” – podkreśla Perry. Zły wizerunek w sieci może nie tylko zniechęcić przyszłego pracodawcę, ale i przyjaciela. Dwuznaczne zdjęcia z kontrowersyjnej imprezy raczej nie zaskarbią nam sympatii. Zatem pamiętać należy, że dziś każdy jest potencjalnym rekruterem. (bs)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj