piątek, 15 listopada, 2024
Strona głównaAktualności2016 w PRoto.pl. TOP 5. Artykuły redakcji

2016 w PRoto.pl. TOP 5. Artykuły redakcji

Tajemniczy świat marek luksusowych, kręte ścieżki prowadzące do założenia własnej agencji PR, kobiety z branży same o sobie, praktyki okiem pracownika i szefa oraz Radom odczarowujący swój wizerunek – te artykuły redaktorów PRoto.pl zainteresowały Was w 2016 roku najbardziej. Zapraszamy do lektury!

1. Jak wypłynąć i nie utonąć? Czyli o założeniu własnej agencji PR

Jak powiedział Victor Hugo, „nie ma na świecie nic równie potężnego, jak pomysł, którego czas właśnie nadszedł”. Nie wystarczy dobry projekt – trzeba wiedzieć kiedy z nim wystartować. Okazuje się, że pomysł na własną agencję PR pojawia się już po zdobyciu doświadczenia w innych.

Co jest potrzebne do założenia własnej agencji PR? Liczą się chęci, zapał ale przy tym potrzebne są również wizja czy wyobraźnia, wiedza, doświadczenie – zarówno w pracy w branży, jak i w zarządzaniu oraz wytrwałość. Wszyscy zapytani założyciele agencji są co do tego zgodni. Ryszard Solski dodaje przy tym, że „jeżeli któregoś z tych elementów zabraknie, firma może nie odnieść sukcesu, bądź zajmie jej to wiele czasu”.

Autor: Anna Kozińska

2. Jak dotrzeć do klienta, dla którego cena nie gra roli? O markach luksusowych słów kilka

Gdy mowa o segmencie dóbr luksusowych, pierwszym skojarzeniem są zazwyczaj duże pieniądze. Luksus to jednak nie tylko wysoka cena. Samo słowo luksus to z definicji „warunki zapewniające wygodne życie” albo „przyjemność, na którą można sobie rzadko pozwolić”. „Drogi przedmiot ułatwiający lub uprzyjemniający życie” to dopiero trzecia z definicji**

„Świat dóbr luksusowych rządzi się własnymi wyjątkowymi prawami. Marki muszą podkreślać swój prestiż, zarówno poprzez konkretne działania reklamowe, jak i szczególną oprawę, kanały dystrybucji, a wszystko to powinno odbywać się w wyjątkowej atmosferze” – podkreśla Wioletta Podgórska, redaktor naczelna Book Of Luxury, poświęconego markom luksusowym.

Paweł Tatur, Marketing Manager Rolls-Royce Motor Cars Warszawa wyjaśniając różnicę między promocją „zwykłej” marki i marki luksusowej, przytacza przykład BMW, które jest marką premium. „To są samochody, które produkowane są seryjnie, choć są pewne elementy indywidualizacji. Rolls-Royce jest natomiast budowany od początku do końca dla konkretnego klienta. To klient decyduje o tym, jak ten samochód będzie wyglądał i jest to jeden jedyny egzemplarz na świecie, przygotowany właśnie dla niego. Mówimy tu więc o największych emocjach, jakie może wywołać dokonanie zakupu.”

Autor: Małgorzata Baran

3. Najniższy szczebel ekosystemu. Czego uczą staże w PR?

Szefowie agencji PR przyznają, że stażyści są obecnie bardziej roszczeniowi, ale do agencji wciąż zgłaszają się wartościowe osoby. Co natomiast o stażach sądzi druga strona? Jak ci, którzy odbywali praktyki niedawno, wspominają je i oceniają?

Wśród zalet, jakie wymieniają rozmówcy PRoto pojawia się przede wszystkim możliwość sprawdzenia, czy na pewno chce się pracować w tym zawodzie. Jak podkreśla Żaneta Hiszpańska, Senior Account Executive w warszawskiej agencji Synertime, jeśli ktoś nie wie, co chce robić i myśli, że PR może być dla niego – praktyki na pewno to zweryfikują.

Autor: Małgorzata Baran

4. Pijarówka, PR laleczka czy specjalistka ds. PR, czyli płeć żeńska w branży Public Relations

Pisanie o kobietach wydaje się ryzykowne… Zestawianiu ze sobą przedstawicielek płci żeńskiej oraz mężczyzn towarzyszy bowiem nierzadko wiele emocji. Paulina Smaszcz-Kurzajewska powiedziała, że „kobiety muszą cały czas walczyć i nie będzie takiego momentu, że będą mogły już przestać, bo już wszystko wywalczyły”. Innych, wskazywanie różnic między kobietami i płcią przeciwną po prostu denerwuje. Nie można jednak nie zauważyć, że to właśnie kobiety liczebnie zdominowały branżę Public Relations.

W tym artykule nie chodzi o przełamywanie stereotypów czy udowadnianie, że kobiety są lepsze, ale pokazanie jak one same widzą siebie w PR-ze.

Autor: Anna Kozińska

5. Baba z Radomia powinna być dumna!

Radom od lat robi za przysłowiowego chłopca do bicia. Już nie wiadomo nawet, czy zbiera cięgi za „chytrą babę” czy lotnisko-widmo. Wizerunkowej „łaty” łatwo się nie odklei. Urzędnicy robią jednak co mogą, by pokazać, że Radom to nie EldoRado, będące stanem umysłu, a miejsce z krwi i kości.

Ulubiony żart na temat Radomia? Choćby ten Abelarda Gizy, w którym dzieli Polskę na ultrakatolicką, liberalną z Wolnym Miastem Radomiem – „bo Radomia i tak nikt nie będzie chciał”. Nie oszczędził go nawet Gombrowicz, który mówił, że „Radom nie jest poematem, nawet o zachodzie słońca”. Tym, którzy jeszcze nie wiedzą, w czym rzecz, z pomocą przychodzą facebookowe profile „Beka z Radomia” czy „Polska Radomiem Europy”.

Autor: Magdalena Wosińska

 

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj