W tym roku pojawiły się w Polsce inicjatywy, które otwierają drogę do żywienia ubogich i bezdomnych w inny sposób niż przekazywanie darów i pieniędzy. Ale wokół osławionej akcji „zawieszonej kawy” pojawiło się także sporo czarnego PR-u – czytamy w CR Navigator.
Mechanizm akcji był prosty – kupując kawę dla siebie, kupujesz drugą, ale jej nie konsumujesz, tylko „zawieszasz” ją dla kogoś, kto nie ma na nią pieniędzy. Bezdomny, potrzebujący musiał się jedynie wykazać wiedzą o takiej akcji, przyjść do kawiarni i kawę „odwiesić”. Jak informuje CR Nawigator, nad Wisłą kawę można zawiesić w 126 lokalach znajdujących się w 50 miastach. Akcja nie cieszy się jednak popularnością. Dlaczego? „Krytyka wiąże się z ogromną marżą, jaką na kawę nakładają restauratorzy, i tłumaczeniem całego zamieszania chęcią podbicia sprzedaży. Akcji zarzuca się też fikcyjność, gdyż niewielu jest np. bezdomnych, którzy mogliby dzięki Internetowi dowiedzieć się, w które miejsce udać się po odbiór kawy” – wylicza Michał Bielecki. Dodaje także, że przeciwnicy akcji podważają jej sensowność, kwestionując relację cena – wartość odżywcza, która w przypadku kawy – jak twierdzą – jest „mocno zachwiana”. Autorka pewnej infografiki, na którą powołuje się magazyn, zaznacza, że 15 zł to równowartość m.in. 7 udek kurczaka czy 5 kanapek w stołówce dla ubogich. (es)