Mimo że media potrzebują wielu ekspertów do komentowania różnych tematów, od wielu lat widzimy i słyszymy te same osoby – pisze Press.
Tematy językowe omawiają prof. Jan Miodek i prof. Jerzy Bralczyk, naczelnym seksuologiem jest prof. Zbigniew Lew-Starowicz, a problemy społeczne komentują zazwyczaj prof. Janusz Czapiński i prof. Ireneusz Krzemiński.
Dr. hab. Jan Sowa, socjolog z UJ uważa, że w środowisku akademickim są postaci nadmiernie eksploatowane w mediach. „Najczęściej chodzi o to, żeby do tekstu czy programu po prostu wypowiedział się specjalista, a nie żeby pokazać jw materiale jakiś nowy punkt widzenia. W 80 proc. to samo mógłby powiedzieć sam autor lub autorka, ale materiał byłby mniej wiarygodny” – komentuje w artykule Sowa.
Naukowcy decydują się wejść w obieg ze względu na medialny wizerunek.Łukasz Kwiatek, dziennikarz działu Nauka w Tygodniku Powszechnym dodaje, że nie wystarczy być wybitnym uczonym, dobrze byłoby jeszcze za takiego uchodzić, czyli pojawiać się w mediach, na festiwalach popularnonaukowych i wykładach. Młodzi naukowcy pojawiają się w mediach najczęściej po tym, kiedy poleci ich ktoś o znanym nazwisku. Dziennikarze potwierdzają, że przedstawiciele nauki sami raczej nie zabiegają o popularność – czytamy.
Artykuł opisuje różne sposoby na zaistnienie w mediach i historie znanych komentatorów. Dr Janusz Ścibora stawia na profesjonalizm. Od 30 lat bada historię dyplomacji, a od pięciu jest komentatorem takich wydarzeń, jak uroczystość zaślubin księcia Williama. Do występu w telewizji z tej okazji przygotowywał się kilka miesięcy, m.in. studiując monografię na temat sukni ślubnej królowej Elżbiety. Przed każdym zaproszeniem do mediów Ścibora wiele godzin spędza w archiwach, bibliotekach i przygotowuje własny scenariusz.
Inny scenariusz przyjął dr Marek Migalski, który zanim rozpoczął karierę w polityce, przez kilka lat był jednym z najbardziej rozchwytywanych komentatorów polskiej sceny politycznej. „Nawet jeśli jest się diamentem, nie można liczyć na to, że zostanie się odnalezionym i oszlifowanym. Trzeba się pokazać redakcjom, podejść do tego, jak do rozmowy o pracę” – mówi Migalski w artykule.
Czasami jednostki naukowe same promują swoich ekspertów. Dba o to m.in. Centrum Prasowe Uniwersytetu SWPS, które pomaga naukowcom w kontaktach z mediami. Uczelnia reklamuje na swojej stronie ekspertów odpowiednich do komentowania popularnych i aktualnych tematów – czytamy.
Efekty? „Codziennie otrzymujemy od kilkunastu do kilkudziesięciu próśb dziennikarzy o komentarz eksperta. Realizujemy około 70 proc. z nich, a miesięcznie takich rozmów czy ekspertyz w mediach jest około 200” – informuje Marta Komor, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu SWPS. (jj)