Warto przyjrzeć się niedawnej rekonstrukcji rządu Donalda Tuska z perspektywy szans i ryzyka związanego z poszczególnymi osobami, które weszły do rządu. Czytelnikom portalu, jakim jest PRoto.pl nie trzeba tłumaczyć, iż analiza kompetencji nowych ministrów nie może ograniczać się tylko do kwestii merytorycznych (tj. czy poradzą sobie z nowymi obowiązkami), ale musi obejmować także kompetencje komunikacyjne (tj. czy będą potrafili skutecznie komunikować swoje działania oraz radzić sobie w obliczu – wydaje się – nieuniknionych sytuacji kryzysowych.
Joanna Kluzik-Rostkowska. Wydaje się, że po „bladej”, kompletnie pozbawionej umiejętności komunikowania szefowej resortu do MEN wchodzi ktoś, kto nie tylko posiada doświadczenie rządowe, ale i rozumie kwestie komunikacyjne. Kluzik-Rostkowska to przecież współautorka bardzo dobrej kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, ale też osoba lubiana przez media i media lubiąca. Ma więc szanse, że jej strategie i działania w edukacji spotkają się z życzliwym przyjęciem dziennikarzy, którzy wygospodarują dla niej miejsce na swoich łamach, czy antenach. Z punktu widzenia PiS oraz reszty prawicy Kluzik-Rostkowska to jednak „zdrajczyni” (i to podwójna: najpierw założyła PJN, a gdy ta partia nie miała szans wyborczych, przeszła do PO, w zamian – co niektórzy będą sugerować – za ciepłą posadę w Sejmie a teraz w rządzie). Ten wątek będzie eksploatowany przez jej przeciwników. Sądzę jednak, że jeśli Joanna Kluzik-Rostkowska będzie potrafiła pokazać pozytywną zmianę w działaniach (także komunikacyjnych) MEN, wątek zdrady nie znajdzie się w trendach medialnych. Z punktu widzenia PO i Donalda Tuska, ta zmiana jest jedną z dwu najważniejszych, bo edukacja ma dla Polaków ogromne znaczenie, wokół niej potrafimy się mobilizować a problemy w szkołach są przedmiotem zainteresowania nie tylko rodziców dzieci w wieku szkolnym.
Mateusz Szczurek. W ostatnim czasie Jan Rostowski nie był politykiem, który przysparzał Platformie sympatii. Kojarzony już nie z „zieloną wyspą” a ze „skokiem na OFE”, czy podwyżkami podatków nie potrafił przekonać do siebie zwykłych obywateli, choć cieszył się zaufaniem rynków finansowych. Zadanie Mateusza Szczurka polega na tym, aby nie tracąc zaufania rynków (dla których jest osobą rozpoznawalną i wydaje się, że także godną zaufania) zyskać sympatię Polaków, pokazując ludzką twarz rządowego księgowego. Wydaje się, że minister Szczurek taki potencjał ma. Największym problemem nie będzie dla ministra Szczurka brak politycznego zaplecza (bo wsparcia udzieli mu sam premier), ale fakt, iż nie posiada on doświadczenia urzędniczego i może szybko stać się ofiarą działań urzędników. Jak będzie, się okaże. Niemniej warto przypomnieć, że gdy ministrem finansów w 2007 roku został Jan Vincent Rostowski, był dla wielu postacią równie enigmatyczną.
prof. Lena Kolarska-Bobińska. To chyba zmiana najmniej ryzykowna. Prof. Kolarska-Bobińska to bowiem osoba doświadczona w życiu publicznym i politycznym. Polacy rzadko interesują się sferą nauki i szkolnictwa wyższego, więc i wyzwanie/ryzyko z perspektywy komunikacji politycznej nie jest duże. Nominacja ta może być jednak szansą, jeśli nowa pani minister będzie potrafiła skutecznie pchnąć naukę na ścieżkę innowacji i współpracy pomiędzy światem akademicko-naukowym a sektorem prywatnym.
Andrzej Biernat. To z kolei chyba największe komunikacyjne ryzyko rekonstrukcji. Minister Biernat dał się ostatnio poznać opinii publicznej jako zaciekły, nie owijający w bawełnę przeciwnik najpierw Jarosława Gowina a potem Grzegorza Schetyny. Powinien teraz zadbać, aby jego aktywność komunikacyjna i polityczna koncentrowała się na powierzonym mu ministerstwie. Największym mankamentem Biernata jest styl jego publicznych wypowiedzi, z których nie wyłania nam się polityk rozważny, posiadający wizję rozwoju sportu minister ale polityczny wojownik, niekiedy w zbyt prostolinijny sposób opowiadający o swoich opiniach na temat innych osób i ich postępowania. I to jest też tzw. „obszar kompetencyjny wymagający rozwoju”.
Rafał Trzaskowski. Podobnie, jak minister Szczurek, Rafał Trzaskowski jest osobą znaną raczej w wąskim gronie i nominacja na szefa MAiC jest sporym ryzykiem ale i analogiczną szansą. Na pewno jest to polityk znający i rozumiejący rolę mediów i komunikacji społecznej. W tym powinien być zdecydowanie lepszy od poprzednika, który wprawdzie pojawiał się na konferencjach prasowych, ale bardziej gasił pożary a mniej wskazywał, że posiada i realizuje określoną polityczną wizję.
Elżbieta Bieńkowska. O tej nominacji powiedziano i napisano już tyle, że w zasadzie trudno o coś nowego i odkrywczego. Wspomnę więc tyle, że premier Bieńkowska nie dała się dotąd poznać od strony komunikacyjnej. Zwykle mówiły za nią działania i skuteczność w absorpcji środków UE, niekiedy inni ministrowie, którzy mogli chwalić się inwestycjami realizowanymi „na koszt” minister rozwoju regionalnego. Teraz sytuacja się zmienia w dwóch aspektach – po pierwsze, jak mówi sama wicepremier: będzie musiała mierzyć się z „zamarzającymi kiblami w wagonach PKP”, po drugie (co zresztą będzie miało dużo większe znaczenie) zdaje się, że cała PO wiąże z Elżbietą Bieńkowską i jej skutecznością, także komunikacyjną ostatnią nadzieję na odbudowanie społecznego poparcia dla całego rządu i Platformy. A to będzie już wymagało od nowej wicepremier prowadzenia dużo bardziej aktywnej komunikacji.
Maciej Grabowski. W pierwszej wersji tego zestawienia został pominięty. Sam złapałem się na tym, że ta zmiana jest najtrudniejsza do oceny, ale i również najtrudniejsza w przewidywaniu potencjalnych ryzyk i szans komunikacyjnych. Trudno oceniać poprzedniego ministra środowiska, Marcina Korolca, bo zachowywał daleko idącą wstrzemięźliwość w prowadzeniu proaktywnej komunikacji, zresztą od dawna na czele tego resortu nie było osoby, która spełniałaby się w działaniach komunikacyjnych. Wiele wskazuje, że również minister Grabowski będzie kontynuował tę szkodliwą tradycję, większość wyborców dopiero w czasie rekonstrukcji dowiedziała się, że był wiceministrem finansów. Warto jednak pamiętać, że obecnie głównym celem pracy ministra będzie przyspieszenie kwestii gazów łupkowych. To z kolei może wiązać się z protestami społecznymi i wymagać od ministra choćby reaktywnego zabierania głosu.
Olgierd Annusewicz