W ubiegłym roku Białystok zorganizował konkurs na niestandardową promocję tamtejszych wydarzeń kulturalnych. Twórca najciekawszych pomysłów – grupa Alcokolegtyw – otrzymał 10 tys. zł, ale do tej pory ich patent nie doczekał się realizacji. W bieżącym roku także się to nie uda – informuje Gazeta Wyborcza Białystok.
Miały być flash moby, etiudy aktorskie, pojedynki taneczne, specjalne kampanie dla czołowych białostockich festiwali. W ten niestandardowy sposób miano zapraszać mieszkańców Warszawy do odwiedzenia Białegostoku. Akcja promocyjna miała być prowadzona równolegle na portalach społecznościowych i w kulturalnych tytułach prasowych.
Magistrat ogłosił jednak przetarg na realizację tych działań zaledwie miesiąc przed festiwalem lalkowym, kluczowym dla promocji Białegostoku. Na całość przewidział 300 tys. zł, ale jedyna oferta, jaka wpłynęła, była droższa. Dlatego, z powodu braku czasu, przeniesiono wszystko na kolejny rok. W efekcie warszawską kampanię również przesunięto na przyszły rok.
„Wszystko zależy od hojności radnych” – powiedział Gazecie Wyborczej Białystok Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta odpowiedzialny za promocję. Radni natomiast uznali, że od promocji miasta przez kulturę ważniejsza jest promocja przez sport i to na koszulkach Jagiellonii czy siatkarek AZS-u pojawi się logo miasta. „5 mln zł promocyjnego budżetu, na który w 2011 r. przeznaczono 7,7 mln zł, poszło właśnie na kluby sportowe” – czytamy w dzienniku. (es)