Sąd hiszpański zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z dziewięcioma pytaniami, związanymi z regulacją danych osobowych. Odpowiedź „może dać użytkownikom internetu prawo żądania trwałego usunięcia danych z sieci przez osobę, której one dotyczą” – czytamy w Rzeczpospolitej.
Ze strony sądu hiszpańskiego, Audiencja Nacional, pojawiły się trzy wątpliwości natury prawniczej. Chodzi o: zasięg terytorialny obecnej ustawy o ochronie danych osobowych, działalność wyszukiwarek jako dostawców treści oraz o to, czy wyszukiwarki Google zawierają się w pojęciu „przetwarzanie danych”, czy są za przetwarzanie odpowiedzialne. Jednak najbardziej dyskusyjny jest zakres praw osób, których dane dotyczą w kontekście „prawa do bycia zapomnianym”. W obowiązującej dyrektywie w art. 12 przewidziane jest „prawo dostępu do danych, w tym nadaje osobom, których dane dotyczą, prawo do sprostowania, usunięcia lub zablokowania danych. W art. 14 czytamy zaś, że gwarantuje ona prawo sprzeciwu co do przetwarzania danych” – podaje gazeta. Stąd AN zapytuje, czy tak określone prawa oznaczają, że dana osoba może zwrócić się do obsługujących wyszukiwarkę, aby uniemożliwić indeksowanie informacji o swojej osobie. Pojawia się tu także kwestia „prawa o byciu zapomnianym”, która ma być jednym z zaostrzeń rozporządzenia, zaproponowanego w styczniu przez komisarz Viviane Reding. Prawo to „stanowi urzeczywistnienie marzeń rzeszy internautów o naprawieniu »internetowych błędów młodości« i usunięciu z sieci wszystkiego, co mogłoby wywołać choćby blady rumieniec zażenowania” – czytamy w Rzeczpospolitej. (kg)