Aktywność członków rodziny polityków w Internecie może im pomóc, ale też zaszkodzić – głos w związku z nowo powstałym blogiem Katarzyny Tusk, zabrała Rzeczpospolita. Córka premiera jawi się w Internecie miłośniczką mody i poszukiwaczką cenowych okazji.
Prowadzony od niedawna blog Tuskówny, podpisywany imieniem i nazwiskiem, może być według ekspertów „łącznikiem polityków ze światem rozrywki”. Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że „medialna aktywność rodziny jest politykom wręcz niezbędna”. Przyznaje jednak, że z jednej strony może ona przyczynić się do ocieplenia wizerunku polityka w kolorowych pismach, z drugiej natomiast może mu po prostu zaszkodzić. Za przykład podaje córkę Ronalda Reagana, prezydenta USA, która pozowała do zdjęć w magazynach dla panów. W gazecie czytamy również o źle odbieranym blogu Izabeli Olchowicz-Marcinkiewicz.
Aby uniknąć negatywnych konsekwencji, rodzinna polityka medialna powinna być w opinii Jabłońskiego koordynowana przez specjalistów od wizerunku. Joanna Gepfert, fachowiec w tej dziedzinie, zauważa, że w społeczeństwie pokutuje zasada: „nieważne, jak się o kimś mówi, byle po nazwisku”. Jej zdaniem maksyma ta świetnie sprawdza się w biznesie, ale niekoniecznie w polityce. Tu, by wyniki były satysfakcjonujące, musi się stosować „wyrafinowane narzędzia marketingowe korporacji biznesowych” – ocenia Gepfert i dodaje: „problem rodzi się jednak, gdy taka rodzinna fabryka wyprodukuje jakiegoś bubla. (…) Taki bubel zaczyna niestety obciążać wszystkich członków rodziny”. (es)