Aż 63 proc. mam zapewnia, że robiąc zakupy chętniej korzysta z porad wyczytanych w blogu niż w czasopiśmie. To wyraźny sygnał dla reklamodawców: blogi parentingowe istnieją i mają się coraz lepiej – czytamy w Financial Times.
Dziennik powołuje się na badania Quicksprout, które potwierdzają, że blogi parentingowe są coraz bardziej opiniotwórcze. Jeden z nich – „BritMums” skupia ok. 6000 blogerek, które wspólnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Jak dodaje Susan Scott, jego pomysłodawczyni, dla większości kobiet to jedyna forma aktywności zawodowej, którą mogą pogodzić z obowiązkami domowymi. Nie brakuje też ojców blogerów – jak Darrren Coleshill, choć są oni w mniejszości.
Jednak z entuzjazmu mam blogerek korzystają także…reklamodawcy. Mamy to nowa grupa mediach społecznościowych, ale mająca wysoką pozycję społeczną. Dlatego wiele marek chce budować swoją strategię wizerunkową w oparciu o tę współpracę. „Czasem chodzi jedynie o zysk, ale autorytet matki potrzebny jest także w innych obszarach” – czytamy dalej.
Autorzy artykułu przypominają tu historię Hayley Goleniowskiej, która zaczęła prowadzić bloga od kiedy urodziła córkę z zespołem Downa. Jej wpisy szybko były retweetowane, a sama autorka została zaproszona do współpracy przy kampaniach społecznych. Komentarze na blogu stały się też inspiracją dla ośrodków wychowawczych związanych z zespołem Downa. (mw)