Firmy, które pomimo inwazji Rosji na Ukrainę nie wycofały się z interesów z agresorem, muszą mierzyć się obecnie z falą krytyki. Jedną z form sprzeciwu stał się bojkot konsumencki. Klienci deklarują w mediach społecznościowych, że nie będą kupować produktów czy usług marek, które kontynuują swoje działania na rynku rosyjskim. Aktywnie zachęcają do tego także inne osoby. Z danych opublikowanych przez analityków z banku PKO wynika, że nie są to tylko „puste hasła”. Analiza wykazała, że „sieci, które pozostały aktywne w Rosji, mają niższą dynamikę obrotów niż konkurencja” – podaje bank na Twitterze.
Źródło: twitter.com/PKO_Research
Do marek, które dalej działają w państwie agresora, należą m.in. Leroy Merlin, Decathlon czy Auchan. Konsumenci manifestują swój sprzeciw wobec wojny także w formie protestów i pikiet. W sobotę gdańszczanie stali przed wejściem do jednego ze sklepów popularnej sieci marketów budowlanych z transparentami, na których znalazły się hasła nawołujące do bojkotu – przekazuje gdansk.naszemiasto.pl. Parę dni później podobną akcję zorganizowali mieszkańcy Gliwic – donosi portal 24gliwice.pl.
Niektóre firmy w ostatnich dniach zmieniły zdanie co do swojej obecności na rosyjskim rynku. W środę decyzję o zaprzestaniu produkcji samochodów w Rosji ogłosił Renault. Swoje interesy częściowo zawiesił także koncern Nestle, który we wtorek został zaatakowany przez hakerów z kolektywu Anonymus. Na bieżąco zmiany dotyczące funkcjonowania zachodnich firm w Rosji aktualizują naukowcy z Yale.
Czytaj więcej: Leroy Merlin „pierwszą firmą, która sfinansowała bombardowanie własnych sklepów”
(as)
