Im prościej, tym lepiej – to zasada, którą powinny kierować się wszystkie start-upy na etapie wyboru nazwy. O brandingu firm, które rozpoczynają swoją działalność czytamy adweek.com.
Słyszeliście kiedyś o firmie Doostang? – pyta autor tekstu. Nazwę firmy luźno oparto na łacińskim wyrażeniu „Dos tango” – co oznacza „Sięgam po talent”. Zdaniem autora, pomysł nie był trafiony, bo bez odpowiedniego kontekstu ciężko konsumentom zrozumieć, o jakich wartościach firmy ta nazwa komunikuje. Mimo tego jej zysk w 2011 roku wyniósł prawie 6 mln. Dobra passa nie trwała długo, a w 2013 roku firma zakończyła działalność.
Jak czytamy w adweek.com, to dziwnie brzmiąca nazwa firmy może spowodować, że marka będzie tylko dzięki niej rozpoznawalna. Ale to niekoniecznie przełoży się na sukces finansowy. Autor artykułu zauważa, że przedsiębiorcy zaczynają jednak doceniać potencjał brandingu i nie skupiają się na tym, by zaistnieć dzięki głupio brzmiącym nazwom. Z sukcesem funkcjonują dziś start upy: Dropbox, Rent the Runway, Secret, Mailbox, Banjo
Prezes tej ostatniej tłumaczy, że za skuteczną nazwą kryje się tylko jedno skojarzenie. Jako przykład wymienia tu Apple czy Amazon. Kolejna kwestia to łatwość w zapamiętaniu i ich wymówieniu.
Specjaliści ds. brandingu zwracają także uwagę, że przekaz nazwy start-upów powinien być zrozumiały dla konsumentów reprezentujących wszystkie pokolenia. „Start-upowcy podczas konsultacji często są proszeni o to, by uprościć proponowane nazwy. Tak, by ostateczny przekaz zrozumieli ich rodzice i dziadkowie” – dodaje Kelly Hoey, inwestor. Nie chodzi tu jednak o komunikację z przeciętnymi konsumentami. Ważną grupą, którą powinni uwzględnić przy wyborze nazwy są także inwestorzy. „Myślę także, że zmienia się typ osób, które rozpoczynają działalność. Co raz częściej start upy otwierają nie tylko świeżo upieczeni studenci, ale i doświadczeni biznesmeni” – kontynuuje Hoey.
W coraz bardziej konkurencyjnym świecie internetu, nazwa nie powinna zmuszać do zastanawiania się nad produktem, który sprzedajesz – stwierdza autor. Z drugiej strony, im bardziej powszechna, tym zakup jej domeny będzie droższy. Start-upowcy często nie dysponują dużym budżetem, więc muszą stawiać na pomysłowość. Prezes firmy Qriously Phillip Lauria zdradza, że nazwa powstała ze zbitki słownej ciekawy i ciekawość. Jednak, jak dodaje autor, ta nazwa budzi akurat mieszane uczucie, a specjaliści uznali ją za zbyt trudną w wymowie. (mw)